Szefowie rządów Łotwy i Białorusi podpisali wczoraj w Mińsku porozumienie w sprawie wczesnego ostrzegania o wypadkach jądrowych, wymiany informacji i współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa jądrowego i ochrony przed promieniowaniem.
Dokumenty w imieniu strony białoruskiej podpisał premier Andriej Kobiakow, ze strony łotewskiej podpis złożył łotewski premier Maris Kuchinskis.
Białoruś „ceni poparcie Łotwy dla poszerzania współpracy Białorusi z UE oraz wyważone i pragmatyczne podejście do kwestii budowy białoruskiej elektrowni atomowej pod Ostrowcem” – usłyszał premier Łotwy od swojego białoruskiego kolegi.
Rzeczywiście, budowana przez Rosję na Grodzieńszczyźnie elektrownia jest od początku przedmiotem poważnego sporu z Litwą. Prezydent Dalia Grybauskaite przestrzega na wszelkich możliwych forach międzynarodowych, że projekt ten niesie liczne zagrożenia, może być wykorzystany w sposób niekonwencjonalny przeciwko państwom bałtyckim. Wilno szuka sojuszników, którzy zadeklarują solidarność i zbojkotują energię z elektrowni w Ostrowcu. Polska – ustami ministra Waszczykowskiego jeszcze w sierpniu 2017 roku zapowiedziała, że nie zamierza kupować w przyszłości energii z budowanej na Białorusi elektrowni jądrowej i nie zmieni swojego punktu widzenia ws. niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą ten projekt, pomimo ocen Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
„Sądzę, że jest oparta na niebezpiecznych technologiach, a brak bezpieczeństwa doprowadził do Czarnobyla. Dlatego jesteśmy przeciwni tej elektrowni atomowej, nie zamierzamy z nią współpracować i kupować stamtąd energii” — mówił minister w wywiadzie dla RIA Novosti.
Otwarte stanowisko Łotwy w sprawie bezpieczeństwa jądrowego daje Białorusinom nadzieję na przełamanie blokady.
Przebywający w Mińsku premier Łotwy wyraził też zainteresowanie zwiększeniem tranzytu białoruskich produktów naftowych przez swoje porty i przyciągnięciem ładunków z chińsko-białoruskiego parku przemysłowego „Wieki kamień” pod Mińskiem.
„Jesteśmy zainteresowani zwiększeniem transportu produktów ropopochodnych przez porty łotewskie, oczywiście apeluję również o poprawę konkurencyjności korytarza tranzytowego Łotwy i Białorusi, zelektryfikowanie linii kolejowych” – powiedział Maris Kuchinskis.
Wyjaśnijmy, że Łotwa, podobnie jak Litwa konkurują o białoruskiego klienta z Rosją, i jak na razie – dość skutecznie. Rosjanie próbowali wprawdzie uwieść białoruskie rafinerie propozycją zniżki na przewozy kolejowe. Władimir Putin sugerował, żeby zobowiązać białoruskie rafinerie przetwarzające rosyjską bezcłową ropę, do korzystania z tras przez Rosję.
Premierzy podpisali wczoraj w Mińsku memorandum w sprawie głównych obszarów współpracy gospodarczej w perspektywie średnioterminowej, umowę o współpracy w zakresie poszukiwania i cywilnego ratownictwa lotniczego.
„Białoruś jest i, mam nadzieję, pozostanie ważnym partnerem Łotwy w zakresie współpracy gospodarczej, największego partnera w handlu zagranicznym między krajami Partnerstwa Wschodniego” – powiedział premier Łotwy.
Podpisano też umowę między Państwowym Komitetem Naukowo-Technicznym Białorusi a Ministerstwem Edukacji i Nauki Łotwy w sprawie współpracy naukowej i technicznej. Ministerstwo Sportu i Turystyki Białorusi oraz Ministerstwo Edukacji i Nauki Łotwy podpisały porozumienie o współpracy w dziedzinie kultury fizycznej i sportu.
Łotewski premier przebywa z dwudniową wizytą na Białorusi – 7 i 8 lutego. Oprócz rozmów w rządzie planowane jest także spotkanie się z przewodniczącymi obu izb parlamentu, z liderami wiodących białoruskich firm transportowych i logistycznych oraz odwiedzi Park Wysokich Technologii „Wielki Kamień”.
Kresy24.pl/AB
1 komentarz
Darek
8 lutego 2018 o 20:59To porozumienie nic nie znaczy. To zwykła „mowa trawa”, możemy podobne podpisać z dowolnym państwem na świecie, nawet Rosją (o ile już nie mamy). Rzeczywistość w jakiej funkcjonują elektrownie jądrowe jest na tyle zagmatwana, że nie do końca kumam dlaczego tak jest. Dość powiedzieć, że kilkanaście lat temu w Szwecji był wypadek potencjalnie tak groźny, że dosłownie kilkadziesiąt minut dzieliło nas od Fukushimy. Ktoś o nim słyszał? NIe, bo liczy się AKTUALNY stan i jest on oceniany przez OPERATORA. Skoro Szwedzi „przecięli czerwony kabelek” tuż przed stopieniem reaktora to oficjalnie nic sie nie stało, przyznali sobie status mało znaczącego incydentu i po sprawie. A kilka lat później (prawie) taki sam splot technicznych usterek doprowadził do Fukushimy. To nie była wina tsunami lecz złego zaprojektowania rezerwowego systemu zasilania!
Zadne porozumienie nie poprawi ekonomiki elektrowni jadrowych i bez dwu zdań Bialoruś na niej straci. Jeżeli będzie eksportowała prąd to po dumpingowych cenach. Odkują sobie wysoką inflacją i szybszą denominacją rubla – nihil novi sub sole.