Uszkodzenie gazociągu Nord Stream 2 we wrześniu 2022 roku zostało przeprowadzone na rozkaz ówczesnego naczelnego wodza Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerego Załużnego bez wiedzy prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Informacje tę podała gazeta „Der Spiegel”, powołując się na wyniki własnego śledztwa.
Gazeta jako głównego organizatora operacji wymienia Romana Czerwinskiego, rzekomo wieloletniego pracownika Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. W 2019 roku SBU porwała z okupowanej części Donbasu separatystę Władimira Cemacha, który brał udział w zestrzeleniu nad Donbasem samolotu MH17. Według „Der Spiegla” Czerwinski został za to odznaczony.
Następnie prawdopodobnie przeszedł do Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, ale jego kariera załamała się w 2020 roku, gdy nie powiodła się operacja wywabienia samolotem najemników z firmy Wagnera przez Białoruś.
„Wagnergate” stał się skandalem politycznym w Kijowie. Agenci poczuli się zdradzeni. Czerwinski wystąpił przed kamerami, za porażkę zrzucając winę na kierownictwo polityczne wokół prezydenta Zełenskiego i obrażając go” – pisze gazeta.
W kwietniu 2023 r. Czerwinski został aresztowany i oskarżony o kolejną nieudaną operację. Jego zwolennicy są przekonani, że część rządu chce zemścić się na byłym agencie za publiczną krytykę ich. Jego prawnik mówił także o procesie politycznym.
Czerwinski ostatecznie został zwolniony z więzienia za kaucją. Obecnie przebywa jednak w areszcie domowym pod zarzutem korupcji.
Według niemieckich dziennikarzy oddział dywersyjny składał się z kilku ukraińskich nurków, z których prawie wszyscy byli cywilami.
W publikacji podano także, że w ramach prawie dwuletniego śledztwa udało się ustalić tożsamość kilku osób zamieszanych w sprawę, które nie były wcześniej znane publicznie. To kilku mężczyzn i jedna kobieta.
Zespół rzekomo wyczarterował jacht żaglowy „Andromeda” w Rostocku pod fałszywymi nazwiskami i rozpoczął operację, która trwała prawie trzy tygodnie. Ukraińcy podłożyli kilka ładunków wybuchowych na rurociągach biegnących po dnie Morza Bałtyckiego. Wysadzili trzy z czterech rur Nord Stream 1 i 2.
„Wyniki badania pokrywają się z wnioskami niemieckich śledczych i zagranicznych służb wywiadowczych” – czytamy w publikacji.
Według „Der Spiegla” operacja kosztowała prawie 300 tys. dolarów i była finansowana ze środków prywatnych. Według wtajemniczonych zielone światło dał jej ówczesny naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerij Załużny. W publikacji zawarto także informację, że prezydent Władimir Zełenski nie został poinformowany o tej operacji.
Według gazety w czerwcu 2022 roku holenderski wywiad wojskowy ostrzegł CIA i władze niemieckie, że atak na Nord Stream przygotowuje grupa, która „bezpośrednio” podlegała Załużnemu.
Zełenskiego trzeba było celowo ominąć, pisze „Der Spiegel”.
Według niemieckich dziennikarzy dyskusje na temat zniszczenia Nord Streams rozpoczęły się na długo przed atakiem Rosji na Ukrainę na pełną skalę. Ale kiedy doszło do inwazji, wrócono do tego pomysłu.
„Kalkulacje sabotażystów miały najwyraźniej spowodować poważne szkody w rosyjskiej gospodarce wojskowej i trwale pozbawić Moskwę miliardowych przychodów ze sprzedaży gazu do Europy. Grupa postrzegała rurociągi jako uzasadniony cel wojskowy. Ponadto zauważa się, że państwowa spółka Gazprom zarządza dwoma własnymi firmami najemników” – pisze „Der Spiegel”.
Śledztwo w sprawie eksplozji w Nord Stream naprężyło relacje między Polską i Niemcami. Polskie władze nie wykonały wydanego w czerwcu przez władze niemieckie nakazu aresztowania jednego z domniemanych członków grupy dywersantów. Następnie podejrzany uciekł na Ukrainę, wywołując oburzenie części niemieckiej opinii publicznej.
W sierpniu niemiecka prokuratura wydała nakaz aresztowania obywatela Ukrainy w związku ze sprawą zamachu bombowego na Nord Stream. Berlin zapewnia jednak, że nie zepsuje to stosunków z Kijowem.
Opr. TB, spiegel.de
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!