W Donbasie od kilkunastu dni nie słabnie ostrzał ze strony rosyjskich wojsk hybrydowych. Tylko w ciągu ostatnich 24 godzin pozycje ukraińskie zostały ostrzelane 52 razy, także z użyciem broni ciężkiej.
Ukraińcy twierdzą, tak jak przy okazji poprzednich ostrzałów, że Rosjanie używają zakazanych prawem międzynarodowym rodzajów broni, np. pocisków artyleryjskich kalibru 152 mm.
Tymczasem Jurij Hrymczak, ukraiński wiceminister do spraw czasowo okupowanych terytoriów i uchodźców, powiedział że po zmianie statusu operacji w Donbasie ukraińskie władze biorą pod uwagę trzy scenariusze: pierwszy to „czysto militarna operacja” bez brania pod uwagę czynników zewnętrznych i politycznych. Jak powiedział szef sztabu generalnego ukraińskiej armii Wiktor Mużenko, teoretycznie ukraińska armia byłaby w stanie odbić terytoria okupowane w ciągu 2 tygodni, biorąc pod uwagę stacjonujące tam oficjalnie siły tzw. separatystów, ale nie wiadomo, jaka wtedy byłaby militarna odpowiedź Rosji. Jak podkreślił Hrymczak w Radiu Hromadske, to mało prawdopodobny scenariusz.
– Następne dwa scenariusze to „scenariusze chorwackie” – powiedział wiceminister przypominając wydarzenia z wojny w byłej Jugosławii.
Na froncie chorwackim, na początku wojny, serbscy separatyści wspierani przez władze Serbii w Belgradzie, zajęli ok. 1/3 terytorium Chorwacji (tzw. Krajina, czyli część północnej Dalmacji i Slawonia). Po trzech latach, wiosną i latem 1995 roku, w dwóch operacjach pod nazwami „Piorun” i „Burza”, przy wsparciu USA i NATO, doszło do zakończonej sukcesem kontrofensywy. Warunkiem sukcesu tamtych dwóch operacji było nie tylko odpowiednie przygotowanie, parę lat wcześniej praktycznie nieistniejących, chorwackich sił zbrojnych (Chorwacja dostała wsparcie sprzętowe i szkoleniowe zwłaszcza ze strony USA), ale też odpowiednie wybranie czasu. Serbowie byli już osłabieni zwłaszcza wojną w Bośni, poza tym po prawie 4 latach wojny w byłej Jugosławii Serbia była obłożona sankcjami i izolowana na arenie międzynarodowej i oskarżana przez świat o liczne zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Serbii zaszkodziła politycznie i propagandowo zwłaszcza zbrodnia w Srebrenicy w lipcu 1995 roku.
Wykorzystując to wszystko, w dwóch operacjach Chorwaci odbili wcześniej utracone terytoria. Trudniejsza była druga operacja, „Burza”, w sierpniu 1995 roku. Ale odbicie północnej Dalmacji zostało skorelowane w czasie z ofensywą chorwacko-bośniacką przeciwko Serbom w Bośni, która z kolei była wspierana przez naloty NATO.
Ukraina, podobnie jak Chorwacja wtedy, również otrzymuje polityczne i militarne wsparcie z Zachodu. Są i inne podobieństwa. Przypomnijmy, że w Chorwacji, jak i w Bośni, wojnę prowadzili separatyści serbscy wspierani przez Belgrad nieoficjalnie militarnie, finansowo i sprzętowo. W Serbii prowadzono też np. obowiązkową rekrutację do armii bośniackich Serbów czy bośniackich Chorwatów, jeżeli obywatel Serbii urodził się na tamtych terenach i był w wieku poborowym. W Serbii wspierano też np. tworzenie nieoficjalnych oddziałów paramilitarnych. Oficjalny Belgrad, tak jak obecnie Rosja w przypadku wojny w Donbasie, zawsze utrzymywał, że nie jest agresorem, i że nie ma z wojną praktycznie nic wspólnego. Dlatego między innymi były problemy podczas procesu ówczesnego przywódcy Serbii Slobodana Miloszevicia przed trybunałem w Hadze, by procesowo powiązać go ze zbrodniami podczas tej wojny. Ostatecznie, Miloszević zmarł w areszcie. O wojnie w byłej Jugosławii można przeczytać więcej także tutaj i tutaj.
Ale są i różnice. Separatyści serbscy w Chorwacji i Bośni, niezależnie od wspierania i podsycania separatyzmów przez oficjalne władze w Belgradzie i wsparcia wojskowego z Serbii, generalnie byli autentycznymi separatystami, konflikty etniczne na Bałkanach były bowiem faktem obiektywnym. W Donbasie i na wschodniej Ukrainie separatyzm jest sztuczny, przywódcy „rebelii separatystycznych” zostali przywiezieni z Rosji i nie mieli z Donbasem w większości nic wspólnego. To byli (?) oficerowie wojska i wojskowych albo cywilnych służb specjalnych. Zaangażowanie cywilnej ludności na rzecz „separatyzmu” jest znikome w porównaniu do zaangażowania cywilnej ludności w Bośni i Chorwacji
Hrymczak przypomniał, że oficjalna armia serbska zdecydowała się jednak nie interweniować w ostatniej fazie konfliktu w Chorwacji (ani też w Bośni – red.), gdy doszło do kontrofensywy.
Drugi „chorwacki scenariusz” jest taki, jaki w 1991 i 1992 roku próbowano wprowadzać w Chorwacji na spornych terenach, to znaczy wprowadzenia sił ONZ przy wycofaniu się oficjalnej armii jugosłowiańskiej (JNA) zdominowanej już wówczas przez Serbów (JNA brała udział w wojnie w Chorwacji w początkowej fazie). Scenariusz ten wprowadził pokój w samej Chorwacji na ponad 3 lata, aż do kontrofensywy chorwackiej wiosną i latem 1995 roku.
Obecnie i Rosja, i Ukraina, i Zachód oficjalnie opowiadają się za wprowadzeniem sił pokojowych ONZ w Donbasie, nie ma jednak zgody co do mandatu sił ONZ, czy tego, na jakich zasadach mają stacjonować, np. w jakich miejscach czy jak wyglądałaby w praktyce demilitaryzacja obszarów mandatowych.
Oprac. MaH, unian.net
fot. mil.gov.ua
15 komentarzy
jhon
2 maja 2018 o 19:12@ula & @66
jak was się czyta, to się wszystkiego odechciewa moje kochane ruskie trole 🙂
..
observer48
2 maja 2018 o 20:38@jhon
Kacapska agentura ryje w Polsce of XVIII wieku, jeśli nie dłużej, więc mnie to osobiście nie dziwi.
Kresowiak
3 maja 2018 o 11:36Polak pisze, obserber48, „…więc mnie to nie dziwi”(bez osobiście). Kacapy piszą różnie.
observer48
2 maja 2018 o 19:56Scenariusz kraiński z 1995 r. jest najbardziej prawdopodobny w Donbasie jeszcze przed rokiem 2020., ale Krymu Ukraina nia odbije przed ostatecznym bankructwem i rozpadem kacapii, co powinno nastąpić do 2030 r.
Kresowiak
3 maja 2018 o 11:37Rosja się rozpadnie, ale potem i cała reszta, niestety, jak tego chcesz, observer48.
observer48
3 maja 2018 o 00:59@ad
Ponad 40-milionowa, zahartowana w potyczkach, coraz lepiej uzbrojona i wyszkolona, szczerze nienawidząca kacapii Ukraina to nie niespełna czteromilionowa Gruzja i kacapy o tym wiedzą. Ostatnia szansa kacapii na zajęcie wschodniej Ukrainy poszła się łajdaczyć w momencie zestrzelenia przez pijane, kacapskie pawiany samolotu malezyjskiego, lot MH17, nad Donbasem 17 lipca 2014 r. i przepędzenia kacapskiej swołoczy z Mariupola we wrześniu tego samego roku.
Od tego czasu Ukraina dość szybko rośnie w siłę, a kacapia słabnie. Nie ma oczywiście wątpliwości co do tego, że armia kacapska pokonałaby armię Ukrainy na polu walki, ale straty byłyby olbrzymie po obu stronach, a sankcje, które natychmiast uderzyłyby w kacapię zrujnowałyby to imperium zła nie wspominając już o tym, że kilkumilionowa armia chińska stoi na wschodniej granicy kacapii i łakomie patrzy na wschodnią i południową Syberię. Ukrainie może się powieść odbicie Donbasu siłą, ale jeszcze nie teraz. O możliwym powtórzeniu w Donbasie chorwackiej Operacji Burza z sierpnia 1995 r. pisałem na tym forum w jej 20. rocznicę pod koniec sierpnia 2015 r., co można łatwo sprawdzić.
darek
3 maja 2018 o 05:56Ukraina powinna uderzyć całymi siłami na te dziwne republiki.
PL
3 maja 2018 o 23:27masz racje bo jak ich pokona to zwycięscy zawsze maja racjei ich sie nie sadzi
Jarema
3 maja 2018 o 09:32ad) Obserwer48
To bardzo optymistyczna ocena zdolności ukraińskiej armii. Jeżeli Rasija zaangażowałaby się w konflikt, to byłoby pozamiatane po 3 dniach. Dzisiejsza wojna to nie walki z II WŚ, czy I WŚ – okopy, czołgi i bitwy pancerne, a z pewnością nie przede wszystkim. Dziś liczy się rozpoznanie i uderzenia z dużych odległości, a także lotnictwo. We wszystkich tych obszarach dominuje Rasija, tak że w razie konfliktu miałaby przygniatającą przewagę na armią ukraińską.
Jakie jest znaczenie obecnej armii ukraińskiej? Po pierwsze „jest”, czyli zatrzymuje zielone ludziki, które w przeciwnym razie podeszłyby pod Kijów i Odessę. Po drugie trzeba tą armię jednak pokonać, część osób zabić – jak potem okupować „bratni kraj”, gdy zabiło się 40 tys. mężczyzn – synów, mężów itp.? Ludności Ukrainy to się nie spodoba. Po trzecie wojenka, nawet wygrana kosztuje – pieniądze, sprzęt, życie żołnierzy. Po czwarte najważniejsze, co na to świat? Inna sprawa malutki konflikcik w Gruzji, zielone ludziki na Krymie zajmujące pokaźne terytorium bez wystrzału, a inna sprawa pełnoskalowy konflikt.
Wielokrotnie wykazywaliśmy się naiwnością, np. w 1939 r. – Anglia nam pomoże, a potem już tylko Anglia nas nie zdradzi … a potem ch…Anglia! Nie przeceniajmy armii ukraińskiej, w której zabiło się ponoć 1000 żołnierzy! Słabo to świadczy o morale. Nie przeceniajmy własnych możliwości! Armia USA nie stoi na kierunku operacyjnym Smoleńsk, Brześć, Warszawa, ale za Wisłą. To chyba coś znaczy?
Raczej maksymalnie doceniajmy Rasiję i wyciągnijmy stąd wnioski, ile jeszcze musimy zrobić, gospodarczo, militarnie, politycznie, aby czuć się bezpiecznie.
Niestety dominuje naiwny optymizm, przed czym przestrzegam.
Kresowiak
3 maja 2018 o 11:41Dzisiaj jesteś znów na obrotach, observer, a chodzi o to, że „…nie ma oczywiście wątpliwości co do tego, że…” Rosja jest potęgą militarną i naszym sąsiadem, a z sąsiadem nie wypada zadzierać, od każdego wroga jest najlepszy przyjaciel, nawet ten „dyplomatyczny”.
Chciałbym zobaczyć Ciebie w dziele, observer48, bo na ozorze, Tyś najlepszy. ))
Jarema
3 maja 2018 o 18:17Ad. Kresowiak.
Wg. Rasii stan, w którym Polska nie zadziera z Rasiią to Polska bez armii, zależna od Rasiii gospodarczo, będąca w rzeczy samej państwem wasalnym. Taką Polszu Rasiia jest w stanie zaakceptować.
Pytanie, czy nam taki status odpowiada i nas zadowala?/
Kresowiak
4 maja 2018 o 10:05Panie Jarema, od 25 lat powtarzam, bezskutecznie, jak się okazało do dziś, że Polskie Wojsko powinno rosnąć nie tylko w siłę bojową, techniczną i intelektualną, ale i dyplomatyczną.
Dzisiaj Wojsko Polskie jest słabe. Liczymy na sojuszników, ale …
sceptyk
3 maja 2018 o 12:41to proszę o link
observer48
4 maja 2018 o 01:17@sceptyk
Link do czego? 🙂
Alexander
3 maja 2018 o 08:46Podstawowa różnica polega na tym, że Rosja to nie Serbia, przy całym szacunku dla Serbów.
Są oczywiście podobieństwa pomiędzy chorwacką Krainą a Donbasem, ale istnieją także duże różnice. Gdyby armia ukraińska zaatakowała separatystów z Donbasu, Putin dla ratowania twarzy musiałby zareagować. Zbyt wielu Rosjan przywiązanych jest do idei mocarstwowości swojej ojczyzny. Zajęcie Donbasu przez Ukraińców równałoby się upadkowi reżymu Putina. Nie powinniśmy mieć co do tego żadnych złudzeń. Systematycznie sączona we wszystkich rosyjskich mediach antyukraińska propaganda zrobiła swoje. Poroszenko stał się wrogiem publicznym numer jeden Rosji. Takim Takim ludziom i takim reżymom ustępować po prostu nie wolno.
Moim zdaniem na reintegrację Ukrainy jeszcze nie nadszedł czas.Najpierw musiałaby upaść Rosja w jej obecnym kształcie terytorialnym i wymiarze społeczno-politycznym. Czy tak się stanie pokaże przyszłość.