Amerykanie mają pełen repertuar sankcji możliwych do zastosowania wobec Nord Stream 2. Straszak w ich postaci działa, bo budowa spornego gazociągu znów stoi. Nie wiadomo czy fałszywa fundacja stworzona przez Niemcy i Rosję go ochroni, jeśli wejdzie w życie „opcja atomowa”. Odium wokół Nord Stream 2 może od niego odstraszać nawet po ukończeniu – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.
ankcje USA wobec Nord Stream 2 zostały wprowadzone na mocy ustawy PEESA, która weszła w życie w grudniu 2019 roku i pozwoliła przyjąć je przed końcem roku, zatrzymując budowę na wodach duńskich z powodu wycofania się wykonawcy szwajcarskiego Allseas. To ona został włączona do budżetu obronnego NDAA 2020 podpisanego przez prezydenta Donalda Trumpa.
Sankcje według ustawy PEESA po poszerzeniu zawartym w budżecie NDAA 2021, zatwierdzonym poprzez przełamanie weta prezydenta Trumpa w parlamencie, obejmują firmy dostarczająca sprzęt, ubezpieczające i certyfikujące statki oraz sam gazociąg Nord Stream 2, czyli towarzyszące mu na każdym etapie budowy oraz dopuszczania do eksploatacji. Firmy certyfikujące (norweska DNV GL) i ubezpieczające (Zurich Insurance Group) już opuściły projekt, zrobił to także projektant (duński Ramboll). Rosjanie twierdzą, że są w stanie przejść samotnie przez ten proces pomimo sankcji amerykańskich i pojawiły się już informacje o poszukiwaniach alternatywnego ubezpieczyciela. Nie jest jasne, czy ich statki Akademik Czerski i Fortuna zostały już dostosowane i certyfikowane do pracy na wodach duńskich.
(…)
Cały artykuł tutaj.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!