Norwescy filmowcy nakręcili film o białoruskim obrońcy praw człowieka Alesiu Bialckim. Dokument powstał w ramach cyklu „Serce, które nigdy nie umiera”. Przedstawia historię ludzi z różnych stron świata, którzy każdego dnia walczą z reżimami w swoich krajach.
„To seria filmów o obrońcach praw człowieka z sześciu różnych krajów, i ja patrzę na każdego z nich jak na bohatera. Świat potrzebuje takich ludzi. Starałem się pokazać, było to dla mnie ważne, że każdy z nas może dziś zmienić coś w życiu” – mówi reżyser filmu Erling Borgen.
W podsumowaniu do części o Alesiu Bialackim podkreśla się, że „pomimo 1050 dni w niewoli, jego głos nadal jest słyszalny”.
Premiera filmu z udziałem białoruskiego obrońcy praw człowieka miała miejsce w Oslo w czerwcu 2015 roku, pokazywano go w telewizji w Danii, Szwecji i Norwegii.
Film otrzymał nagrodę na włoskim festiwalu „Cinema for Peace”.
Przypomnijmy, Aleś Bialacki to były więzień Aleksandra Łukaszenki, szef nieuznawanego przez władze w Mińsku Centrum Praw Człowieka „Wiasna” i wice prezydent Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka.
Został aresztowany 4 sierpnia 2011 roku po tym, jak prokuratura polska przekazała na wniosek białoruskich śledczych wyciągi z konta bankowego Bialackiego, na którym przechowywane były środki od zagranicznych donorów na działalność „Wiasny” (na pomoc ofiarom represji politycznych).
Bialacki został skazany na 4,5 roku łagru o zaostrzonym rygorze oraz wysoką karę grzywny. Pomimo tego, że dzięki zbiórce pieniędzy przeprowadzonej wśród białoruskiego społeczeństwa grzywna została w pełni opłacona, w listopadzie 2012 roku zostało skonfiskowane mieszkanie formalnie należące do Alesia Bialackiego, w którym mieściło się biuro „Wiasny”.
21 czerwca 2014 roku został zwolniony z kolonii karnej po prawie trzech latach odsiadki.
Kresy24.pl/charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!