To kolejny krok do oficjalnego nadania przez Konstantynopol autokefalii całej Cerkwi ukraińskiej.
Nieoficjalnie: Synod Patriarchatu Konstantynopola uznał włączenie Cerkwi ukraińskiej do rosyjskiej za bezprawne
Synod Patriarchatu Ekumenicznego Konstantynopola, który obraduje za zamkniętymi drzwiami w Stambule (dawniej Konstantynopolu) przywrócił formalnie na łono Cerkwi prawosławnej nieuznawanego od lat 90. patriarchę Ukraińskiej Cerkwi Patriarchatu Kijowskiego Filareta oraz arcybiskupa Makarego, głowę Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej uznając uzależnienie w przeszłości ukraińskiego prawosławia od Moskwy za niezgodne z prawem kanonicznym – twierdzi ukraińska agencja UNIAN.
Ukraińska Cerkiew autokefaliczna powstała w latach 30. na emigracji w USA, działa od upadku ZSRS także na Ukrainie, ale jest dotąd nieuznawana przez inne Kościoły prawosławne. Po upadku ZSRS także część miejscowych ukraińskich hierarchów i wiernych pod wodzą Filareta ogłosiła niezależność od Patriarchatu Moskwy i Wszechrusi powołując się na to, że została odebrana prawosławiu ukraińskiemu bezprawnie w czasach stalinowskich (wcześniej została odebrana w czasach carskich i na pewien czas przywrócona w początkach ZSRS). Nie zgodziła się na to Moskwa. Wówczas też Konstantynopol, drugi równorzędny patriarchat (skupiający prawosławnych z krajów takich jak Grecja prawosławne kraje Europy Środkowej czy prawosławne wspólnoty na Zachodzie i Bliskim Wschodzie), nie zdecydował się na nadanie niezależności Cerkwi ukraińskiej. Ostatecznie powstała Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego, Filaret powoływał się na to, że Kijów historycznie miał prymat przed Moskwą. Była ona jednak niekanoniczna, dla większości prawosławnych świata pozostawała poza Cerkwią, Filaret i Makary byli obłożeni klątwą. Teraz ta klątwa została prawdopodobnie zdjęta.
Trudno dokładnie wyliczyć, ilu wiernych prawosławnych na Ukrainie należy do której wspólnoty. Inaczej przedstawia się to jeśli chodzi o liczby wiernych, inaczej jeśli chodzi o świątynie, klasztory (klasztory są w prawosławiu nawet ważniejsze niż w Kościele Rzymskokatolickim) i majątek. Ponadto wielu Ukraińców wybiera sakramenty i uczęszczanie do danej Cerkwi w zależności od tego, gdzie mają bliżej albo w zależności od danego duszpasterza. Szacuje się, że spośród 70 proc. prawosławnych Ukraińców ok. 20-30 pp. to wierni Cerkwi moskiewskiej (Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego), a ponad 30 kijowskiej. Cerkiew moskiewska ma jednak więcej parafii i świątyń, ze słynną kijowską Ławrą Peczerską na czele. Kilka procent mieszkańców Ukrainy należy do ukraińskiej Cerkwi autokefalicznej. Poza tym jeszcze niecałe 10 proc. wiernych Kościoła greckokatolickiego, uznającego papieża i Rzym i będącego częścią Kościoła katolickiego.
Warto jeszcze dodać, że na Ukrainie jest więcej praktykujących prawosławnych niż w całej Rosji, stawką jest więc oblicze prawosławia jako takiego oraz, nie ma co ukrywać, kwestie finansowe i bytowe, bowiem im więcej wiernych, tym większe przychody z ich datków. W tle jest również kwestia relacji z Kościołem katolickim, nie jest bowiem tajemnicą, że patriarchat Konstantynopola ma bardzo dobre relacje z Rzymem, czego nie można powiedzieć o Patriarchacie Moskiewskim. No i jest to też oczywiście kwestia polityczna, w prawosławiu związki między „tronem” a „ołtarzem” są większe niż w Kościele katolickim. Byłoby to więc wzmocnienie Ukrainy i osłabienie wpływów rosyjskich prawdopodobnie nie tylko na Ukrainie. Co ciekawe, nadanie autokefalii Cerkwi ukraińskiej oficjalnie poparły niedawno Stany Zjednoczone.
Teraz sytuacja na świecie jest inna niż w latach 90., wśród prawosławnych pod zwierzchnością Konstantynopola dominuje przekonanie, że należy włączyć ukraińską Cerkiew i najprawdopodobniej zostanie wydana decyzja o przyznaniu niezależności Cerkwi ukraińskiej przez Konstantynopol (tomos). Ukraińska Cerkiew nie będzie miała statusu patriarchatu, lecz autokefalii. Zresztą, o to zabiegał sam Filaret, jak i ukraińskie państwo w osobie prezydenta Petro Poroszenki.
Tymczasem do internetu wyciekł zapis rozmowy między patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem (na zdjęciu) a patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem, która odbyła się 31 sierpnia na temat właśnie Ukrainy. Został opublikowany na łamach greckiego prawosławnego portalu Orthodoxia.info. Nikt na razie nie podważył ich autentyczności. Z dialogu wynika, że Patriarchat Ekumeniczny uważa, że Ukraina nie stanowi przedmiotu jurysdykcji Moskwy, natomiast Patriarchat Moskwy i Wszechrusi uważa wręcz Rosjan i Ukraińców za jeden kraj i naród. Zapis rozmowy w tłumaczeniu na język polski opublikował polski katolicki magazyn „Gość Niedzielny”, można zapoznać się z nim tutaj.
Oprac. MaH, unian.net, gosc.pl
fot. Massimo Finizio, CC BY 3.0
2 komentarzy
bkb2
11 października 2018 o 17:56Rosja się kończy …. Ten kraj po utracie Ukrainy i już wkrótce Białorusi staje się państwem azjatyckim… Rosja bez bezpośredniego dostępu do Mórz i oceanów gdzie trwa handel międzynarodowy , morski nigdy nie będzie w stanie osiągnąć poziomu życia jak w krajach zachodnich… Ta nacja położona na wschodnich kresach europy jest skazana na marginalizację i rozpad…
Sarmata
11 października 2018 o 18:58rozpad kacapii jako takiej postępuje od lat. Putin tylko go odroczył, ale jednocześnie uczynił pewniejszym. To nie jest kwestia mórz, ani tym bardziej dostępu do rynków, lecz zacofania mentalnego kacapów a co się z tym wiąże zacofania gospodarczego, technologicznego. Wielokrotnie o tym pisałem, powtórzę więc raz jeszcze: czas jest wrogiem kacapii a Chiny na pewno nie są ich prawdziwym sojusznikiem. Zresztą kacapia w swoim mentalnym prymitywizmie i tak zna pojęcia tylko niewolnika [czyli wg nich to ich przyjaciel] i wroga. Ja na pewno nie będę tęsknił za nimi.