ONZ oficjalnie uznała Łotwę, Litwę i Estonię za Europę Północną, wykreślając kraje bałtyckie z regionu Europy Wschodniej – poinformował europoseł Artis Pabriks na Тwitterze. „To jest to, do czego należymy” – napisał łotewski eurodeputowany.
Zmiany zachodzące na geopolitycznej mapie Europy zauważył, ale w zupełnie innym kontekście, niemiecki Frankfurter Allgemeine Zeitung. Warszawski korespondent FAZ pisze o… „możliwym wycofaniu się Polski z dotychczasowej polityki wschodniej”.
Gerhard Gnauck na łamach FAZ „wyjaśnia” niemieckim czytelnikom, którzy nie mają o tym bladego pojęcia, na czym polegała „doktryna Giedroycia”. Tłumaczy im, sugerując, że teraz zła Polska pod rządami PiS od tej doktryny odchodzi, rezygnując z jej najważniejszych zasad, jakimi były dobrosąsiedzkie relacje z historycznymi sąsiadami: Ukrainą, Białorusią i Litwą, bez rewizjonistycznego podejścia do granic, sporów o historię czy mniejszości narodowe – przy jednoczesnym pełnym wsparciu ich suwerenności i demokratyzacji (w podtekście: teraz Polska dobrosąsiedzkich relacji z Ukrainą, Białorusią i Litwą nie chce, ma rewizjonistyczne podejście do granic, wszczyna spory o historię i mniejszości narodowe i nie popiera ich suwerenności i demokratyzacji).
Korespondent niemieckiego dziennika w Polsce powątpiewa, czy rząd PiS, „który z lubością prawie wszystko w kraju poddaje całkowitej rewizji, będzie trzymał się tej ostpolityki” i przywołuje m.in. zatroskaną opinię byłego sekretarza stanu w MSZ Pawła Kowala, że obecnie dochodzi do największego od 25 lat załamania w stosunkach polsko-ukraińskich oraz przypomina, że to właśnie „szanowany przez wszystkie siły polityczne” w Polsce Paweł Kowal radzi Ukraińcom, „zirytowanym zachowaniem Warszawy”, aby „pragmatycznie współpracowali także z obecnym rządem” i „z ubolewaniem stwierdza, że PiS od połowy 2014 skreślił Wschód ze swojej agendy, nawet jeżeli rządzący politycy w dalszym ciągu manifestują solidarność z Ukrainą przy pomocy ważnych gestów”.
Jak zaznacza niemiecki dziennikarz, „w Polsce zawsze byli mądrzy komentatorzy europejskiej polityki wschodniej. Teraz jest im jednak trudno znaleźć posłuch we własnym kraju. A przy tym Polska, która dla swoich wschodnich sąsiadów po roku 1989 była jak latarnia morska Zachodu, może stracić tę opinię i niewykluczone, że także swój wpływ, jeśli nie udowodni w Europie, że potrafi działać w zespole”. O tym, jak „przyjazna” niemiecka prasa przedstawia Polskę i naszą politykę przeczytasz więcej na portalu Deutsche Welle.
Kresy24.pl
18 komentarzy
Sarmata
9 stycznia 2017 o 15:40no i ciąg dalszy niemieckiego „piaru” – to jest nic innego jak artykuł na użytek niemieckiego słuchacza [ z drugiej strony czy dla tych niemieckich Turków to jest jakoś szczególnie istotne ]. Lewackie media budują taki a nie inny obraz Polski – bo takie jest zamówienie ich mocodawców… Zaś polityka wschodnia powinna być dostosowana do realiów, czasów i Naszych możliwości. Ta czy inna doktryna może być tylko zarysem działania. Wspierać Ukrainę [ale w żadnym wypadku bezwarunkowo,] wspierać Białoruś – ale wybitnie „z głową”. Całkowicie przeorientować politykę względem litwy. No i na koniec – „przeniesienie” bałtów do krajów północy – o ile mi wiadomo – nie zmieniło ich położenia geograficznego ani o milimetr… Tak na prawdę jest to absolutnie bez znaczenia.
Paweł Bohdanowicz
9 stycznia 2017 o 15:49Lubiany ostatnio cytat z Piłsudskiego. Wszędzie się go wkleja, więc i ja wkleję go tutaj:
„Skoro Niemcy mnie chwalą, zastanawiam się, com złego dla Polski uczynił”
Można to odwrócić: „Skoro Niemcy mnie ganią…”.
Doktryna Giedroycia, to śmierć dla niemieckiej „Mitteleuropy”, choć pozornie może się wydawać, że wręcz przeciwnie.
aleks
9 stycznia 2017 o 16:43Z jednej strony propaganda Putina a z drugiej strony Berlina. Tak bedzie zawsze. Oni tylko czekają aby zabrać ziemie Ukrainie,Polsce i innym krajom północy.
miki
9 stycznia 2017 o 17:44„…..Polska, która dla swoich wschodnich sąsiadów po roku 1989 była jak latarnia morska Zachodu…….” Heh, do światła lgnęli, wskazywało kierunek , ułatwiało podróż, a w momencie jak latarnię ową mijali spluwali na nią ,zbijali żarówkę kierując się dalej na zachód………… Nic dziwnego ,że nasze władze w końcu zmieniają paradygmat!
marcin
9 stycznia 2017 o 17:59Litwa , Łotwa a zwłaszcza Estonia od dawna chciałby należeć do Skandynawii ale chcieć w tym przypadku nie znaczy móc. Skandynawia to zamknięty klub, o ile jeszcze Łotwa czy Estonia maja coś z nimi wspólnego to Litwa zupełnie nic.
jw23
9 stycznia 2017 o 18:53A co ma Łotwa i Estonia wspólnego ze Skandynawią?
Nawet Finlandia (z którą można doszukiwać się bliskości dla Estonii, ale już nie dla Łotwy), choć leży na półwyspie Skandynawskim, to nie jest państwem skandynawskim
SyøTroll
10 stycznia 2017 o 08:16Nie, oczywiście że nie. 😉
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f0/Map_swedish_lands.png/220px-Map_swedish_lands.png
Z Finlandią i do pewnego stopnie z Estonią jest podobnie jak terenami dawnego WKL.
gegroza
9 stycznia 2017 o 19:19żenujące są te niemieckie opinie
PolakNieTroll
9 stycznia 2017 o 19:31Szkopia i Kacapia zawsze siebie były warte. Polsce nie po drodze ani z jednym, ani z drugim.
Trzymajmy sztamę z USA, bo tylko z nimi mamy zbieżne interesy.
Na pohybel wrogom Polski !
józef III
10 stycznia 2017 o 00:13tzw. doktryna Mieroszewskiego / Giedroycia po roku 1989 a na pewno po upadku sowietów to skansen
SyøTroll
10 stycznia 2017 o 08:00Białoruś chcemy przejąć, teoretycznie dla UE, praktycznie dla nas, wsparliśmy antyrosyjskie (podające się za „proeuropejskie”) siły na Ukrainie, chcąc widzieć w nich potencjalnego sojusznika przeciwko Niemcom i Francji, wspieraliśmy wszelką antyrosyjską opozycję na Kaukazie (zwalczając przy tym wszelkie siły prorosyjskie). Od wstąpienia do NATO i UE prowadzimy otwartą walkę o wpływy w neutralnych krajach Rosji próbując wyprzeć ich wpływy zastępując swoimi; na Ukrainie się „udało”, na Białorusi nie; . więc o jakiej doktrynie Giedroyicia, autor artykułu pisze. „Doktryna Giedroicia” to pic i mydlenie oczu, wojna polsko-rosyjska o wpływy, przy użyciu propagandy, to fakt. Dlatego przeszkadza nam ich propaganda, dlatego dezawuuje się ją.
jubus
11 stycznia 2017 o 09:16Bardzo trefna uwaga. Pisałem pracę magisterską związaną z relacjami Polska vs UE-NATO oraz Polska vs Rosja. I przypominam sobie, że konkluzja była taka – Polska wchodziło do NATO i UE, po to, żeby jątrzyć relacje z Rosją i żeby wysługiwać się głównym graczom w UE i NATO. Może nie bezpośrednio tak napisałem, ale tak mi wyszedł, logiczny ciąg zdarzeń. Ja nie ma nic przeciwko „jątrzeniu”, ale skoro chcemy prowadzić własną politykę, to róbmy to sami, samodzielnie, bez NATO i UE, które faktycznie stoją po stronie Rosji. Polska ma złe relacje z Rosją, właśnie dlatego, ze jest w UE i NATO, podobnie jak z Ukrainą i Białorusią. Polska, im dalej od UE i NATO, tym bliżej Europy Wschodniej.
Domagam się referendum w sprawie wystapienia Polski z UE i NATO.
SyøTroll
11 stycznia 2017 o 14:42Trefna ? szkoda że pan tak myśli. Do NATO wchodziliśmy, w nadziei na bezpieczeństwo, a okazało się że weszliśmy by bronić interesów „głównego gracza”; do UE, by wejść do Schengen i jeździć po UE bez wiz. Z UE będzie trudniej wyjść, nie jesteśmy Wielką Brytanią. Z NATO też nie będzie łatwo, dzięki obecności pozaeuropejskich obcych wojsk, na naszym terytorium.
Lucjan
10 stycznia 2017 o 09:41Niemcy boją się żeby Polacy nie powiedzieli do nich — „Dość żartów. czas płacić za wszystkie zło wyrządzone podczas okupacji i wojny wrześniowej”.
jubus
11 stycznia 2017 o 09:18Tyle, że to Polska sama sobie winna. Beck spier…totalnie politykę i faktycznie to on zaczął wojnę z Niemcami, a nie Hitler. Niemcy chcieli polskiej neutralności, podobnie Londyn, chciał aby Polska pomogła Niemcom w konflikcie z Sowietami. Beck faktycznie, stał się agentem Kremla.
Tylko sojusz lub pozytywna neutralność w 1939 roku, wobec Niemiec, mogła uratować Polskę.
SyøTroll
11 stycznia 2017 o 14:50I co może powinniśmy pozwolić przejechać ich armii przez nasze terytorium w ramach neutralności. Tak czy inaczej sytuacja była marna. A że Beck … dyplomatą nie był, to już inna sprawa.
argadsfawe
10 stycznia 2017 o 10:44Dołączam sie do tezy, jak wyżej zaznaczył przedmówca, jeśli niemcy nas chwalą to znaczy ,że dzialamy wbrew swoim interesom, interesom Polski, jesli szczekaja na nas znaczy sie idziemy w dobrym kierunku, a jesli juz posuwaja sie do klamstw i oszczerstw to znaczy, ze wybyjamy sie na suwerennosc i stajemy na własnych nogach a niemiaszki juz nie wiele moga w tej kwestii zrobic
jubus
11 stycznia 2017 o 09:19Z tą suwerennością to bym nie przesadzał. Przecież Polska prowadzi politykę taką jak RFN, probiałoruską, proukraińską, proamerykańską. Przecież RFN jest sojusznikiem USA, największym w Europie, mimo, że większość Niemców się temu sprzeciwia, z wiadomych, historycznych względów.