Niemiecka prasa komentuje wystąpienie online prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Bundestagu 17 marca:
„Wygarnął jak nikt wcześniej, a brak debaty po jego przemówieniu (z powodu kłótni proceduralnych) to kompromitacja parlamentu, czarna godzina niemieckiego parlamentaryzmu”.
Komentatorzy krytykują polityków, w tym kanclerza Olafa Scholza, którzy nie zabrali głosu, by wyjaśnić, co zamierzają zrobić, by wesprzeć Ukrainę i jednocześnie uniknąć III wojny światowej. Kanclerz milczał i pozostawił poruszające słowa Zełenskiego bez komentarza.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze: „Liderom politycznym brakuje na ten czas wyczucia. Przyjmując starą sprawdzoną taktykę niewinności nadal w niej gęboko tkwią, co nie wróży dobrze”. Ale „Zełeński najwyraźniej jeszcze nie stracił nadziei, że Berlin może dostarczyć coś skuteczniejszego do zwalczania czołgów niż solidarnościowe pustosłowie (…) i zastosował dźwignię tam, gdzie przynosi ona w Niemczech największe efekty; pytając, jakie zobowiązania wynikają ze zbrodni i błędów przeszłości”.
Nigdy wcześniej żaden gość nie wygarnął Bundestagowi, że „Nigdy więcej!” było „po prostu nic nie warte”.
„Sueddeutsche Zeitung” analizując słowa Zełenskiego zadaje pytanie o to co jest warta odpowiedzialność za historię? Co ta wojna oznacza dla Niemiec teraz, 80 lat po II wojnie światowej?
„Są to pytania w szczególny sposób skierowane do Niemiec, do obywateli i polityków. Zwłaszcza po wystąpieniu Zełeńskiego debata na ten temat byłaby debatą nad prawdziwym rachunkiem sumienia; w przeciwieństwie do debaty na temat obowiązkowych szczepień, której parlament poświęcił się z zapałem i w ten sposób ostatecznie się skompromitował”.
Dziennik „Tagesspigel” pisze w komentarzu: „Dwie minuty po przemówieniu Zełenskiego Bundestag przeszedł do porządku obrad, a kanclerz milczał. Wyglądało na to, że przemówienie Zełenskiego było dla posłów koalicji rządzącej tylko przykrym obowiązkiem, z którym trzeba się uporać. Niemiecka polityka przyniosła światu haniebne widowisko”.
„Co za brak szacunku dla prezydenta (…), który w każdej minucie boi się o swoje życie (…) Wstyd mi za mój kraj, że po tak emocjonalnym przemówieniu, po rozpaczliwym wołaniu o pomoc ze strony całego kraju, przechodzimy do porządku dziennego Niemiec i dyskutujemy o koronawirusie” – pisze reporter dziennika „Bild”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!