Analizy z laboratoriów w Niemczech, Francji i Szwecji bezspornie udowodniły, że Aleksieja Nawalnego próbowano otruć chemiczną miksturą na bazie „Nowiczoka”, która została wytworzona w epoce radzieckiej, i którą wciąż dysponują rosyjskie służby specjalne. Śmiercionośna trucizna, której już używano do zabijania wrogów reżimu w Rosji, tym razem została użyta przeciwko jednemu z przywódców wewnętrznej opozycji. Nawalny jest człowiekiem, który obnaża korupcję w Rosji i rzucił wyzwanie Kremlowi. Jego zatrucie wymaga poważnej reakcji. Sytuację opisuje dziennik „New York Times”.
Z powodu wstrzemięźliwości w komentarzach i zaprzeczeń ze strony Kremla wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. I najprawdopodobniej wiele pytań pozostanie bez odpowiedzi.
Najważniejszym z nich jest, czy prezydent Władimir Putin osobiście wydał rozkaz zabicia Aleksieja Nawalnego. Kluczową okolicznością jest fakt, że Nawalny przeżył a substancja, którą próbowano go otruć została zidentyfikowana.
Nawalny leciał z Syberii do Moskwy, kiedy poczuł się źle. Czy ci, którzy go otruli, chcieli, aby wyzionął ducha po drodze? Lub też, czy mogłaby to być brutalna próba pokazania, co stanie się z tymi, którzy rzucają wyzwanie Kremlowi?
Prawdopodobnie życie Nawalnemu ocalił pilot samolotu, który wrócił do Tomska, aby nieprzytomnego bezzwłocznie hospitalizowano. Kreml zezwolił później na przewiezienie Nawalnego do Niemiec w celu dalszego leczenia. Słysząc o zatruciu koledzy opozycjonisty szybko zebrali wszystko, co mogli, w jego pokoju hotelowym na Syberii i zabrali dowody do Niemiec. Tam na butelce wody znaleziono ślady „Nowiczoka”.
Jakkolwiek by nie było, próby rosyjskiego rządu przedstawiające siebie jako ofiarę nieuprawnionych podejrzeń tylko potęgują potrzebę pociągnięcia Kremla do odpowiedzialności. Putin wie, co się stało, albo wyjaśnić cała sprawę. A jeśli nadal będzie się ukrywał za wątpliwymi wymówkami lub szalonymi oskarżeniami, zwiększy tylko podejrzenia, że próba zabójstwa Nawalnego była zamierzona i odpowiada za nią państwo. Putin miał największe motywy, środki i możliwości, aby próbować go „unieszkodliwić”.
Nawet jeśli była to operacja zorganizowana na najniższym szczeblu rządowym, atak na Nawalnego był z jednej strony przekroczeniem kolejnej granicy, a z drugiej przypomnieniem natury Putinowskiego reżimu. Starczy przypomnieć okoliczności zamachów na życie byłych rosyjskich podwójnych agentów – Aleksandra Litwinienki i Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii.
Różnica polega na tym, że Nawalny nie jest byłym szpiegiem, a tylko jednym z czołowych przeciwników politycznych Putina. Ci, którzy próbowali go zabić, wiedzieli i nie zważali na to, że zostanie to potraktowane wyłącznie jako próba uciszenia głośnego i skutecznego politycznego głosu. Jeszcze bardziej symptomatyczne jest to, że przeciwko Nawalnemu została użyta oficjalnie zakazana w Rosji substancja chemiczna.
„Putin prawdopodobnie uważa, że Zachód nie może nic zrobić, a właściwie nie zrobić nic w kwestii sankcji. Prezydent Donald Trump z jakiegoś powodu, pozostającego największą tajemnicą jego administracji, przymykał oko na ciągłe łamanie prawa przez Putina: ingerencję w amerykańskie wybory, aneksję Krymu czy trucie swoich przeciwników” – pisze gazeta.
Wyraźnym sygnałem wściekłości Europy będzie rezygnacja z Nord Stream 2, gazociągu łączącego Rosję i Niemcy przez Morze Bałtyckie. Ale projekt jest prawie ukończony. A kanclerz Angela Merkel nie chce podejmować kroków, które będą drogo kosztować Europę i będą wyglądać jak odwrót pod presją gróźb administracji Trumpa.
W tej chwili wydaje się, że Putin zamierza zasiadać na tronie rosyjskim do śmierci. Mniej obchodzą go prawa człowieka czy praworządność. Dlatego to Zachód powinien pociągnąć go do odpowiedzialności za morderstwa lub zamachy na osoby, które uważa za zagrożenie. Państwo gotowe do użycia zakazanej broni chemicznej przeciwko własnym obywatelom jest zagrożeniem dla całego świata.
Opr. TB, https://www.nytimes.com/
fot. http://www.kremlin.ru/
1 komentarz
Sarmata
24 września 2020 o 23:18Pisanie na tym portalu o praworządności ja bym sobie darował całościowo. To niestety już tylko „słowo-klucz” za którym stoją liberalno-lewackie brednie. To, oczywiście tylko moje zdanie, ale Rosja nie ma nic wspólnego z Naszym pojęciem wartości – nawet jeśli coś teraz uznają – to i tak mogą zmienić zdanie wg ichniego widzimisię – bo np muszą kolejną zbrodnię czymś wytłumaczyć… więc ich system wartości to coś mocno „losowego”…