Władze Białorusi za wszelką cenę szukają sposobu na przetrwanie. Nie mogąc zagwarantować społeczeństwu stabilizacji socjalnej, próbują teraz uderzyć w wyższe, bardziej wzniosłe tony. Chcą stworzyć „ideę narodową” woparciu o patriotyzm i zachowanie dziedzictwa historycznego.
Aleksander Łukaszenka, który przez 20 lat uprawiał politykę w myśł zasady „dziel i rządź”, wystąpił podczas dorocznej ceremonii wręczenia nagród „ Za duchowe odrodzenie” z propozycją stworzenie „idei narodowej”. Ale mało prawdopodobne, że wartości narodowe w interpretacji państwowych ideologów zjednoczą spolaryzowane społeczeństwo białoruskie, które nie postrzega już prezydenta, jako silnego wodza. Jego pozycja znacząco osłabła w z powodu kryzysu ekonomicznego, – pisze Deutsche Welle .
Zwolennicy ideologii państwowej, którzy natychmiast zareagowali na propozycję „baćki”, włączając się do debaty na temat idei narodowej, proponują wprowadzenie pojęcia „patriotyzmu ekonomicznego”, a nawet … nacjonalizmu. Przypomnijmy, że jeszcze niedawno białoruski prezydent na podobne hasła reagował jak „diabeł na święconą wodę”. Tak więc jego wezwanie do formułowania podwalin dla nowej ideologii, zbudowanej na historii i tradycji, która ma służyć między innymi, do walki z rosyjską dominacją, raczej zaskakuje i dziwi, niż zachęca.
Przecież to właśnie za panowania Łukaszenki nabrała tempa rusyfikacja Białorusi. Język ojczysty w większości białoruskich szkół średnich i wyższych uczelni występuje jako język obcy(!). Tylko w stolicy edukacja w języku białoruskim prowadzona jest zaledwie w 14 spośród 230 szkół i gimnazjów.
Ci, którzy mówią po białorusku, automatycznie zaliczani są przez władze do opozycji.
Białorukich naukowców wyrzuca się z uniwersytetów za to, że piszą podręczniki historii, które nie spełniają założeń ideologicznych oficjalnego Mińska. Działacze społeczni pociągani są do odpowiedzialności za próby podtrzymywania własnej interpretacji idei odrodzeni narodowego.
Przez 20 lat rząd Łukaszenki nie ruszył nawet palcem w kwestii zmiany sytuacji faktycznego niszczenia kultury i dziedzictwa narodowego. Po co zatem urzędnikom górnolotne hasła o patriotyźmie i potrzebie wskrzeszania historii narodu baialoruskiego? Odpowiedź nie jest trudna.
Władza jest bankrutem, doprowadziła gospodarkę Białorusi do upadku, do pełnego uzależnienia od rosyjskich dotacji, i nie jest już w stanie zapewnić społeczeństwu stabilności gospodarczej na dotychczasowym poziomie. W sytuacji odebrania obywatelom świadczeń społecznych, straciła na wartości dawna, nośna i silna idea „państwo dla narodu”, którą białoruska biurokracja wdrażała, wspierając tym samym reżim.
Teraz urzędnicy chcieliby określić nowe kierunki, używając nietypowej dla nich retoryki; o znaczeniu symboli narodowych, o historii, kulturze, o czym dotychczas mówiła tylko opozycja.
Co wiecej, idea konsolidacji narodowej wokół jednego hasła potrzebna jest Łukaszence w przededniu podpisania Unii Euroazjatyckiej. Jeśli przywództwo Kremla zażąda oddania białoruskiej suwerenności na rzecz struktur związkowych, baćka zawsze może powołać się na opinię białoruskiego narodu opowiadającego się za niezależnością.
Kogo zjednoczy propaganda?
Inną kwestią jest to, czy na zatomizowane białoruskie społeczeństwo mogą zadziałać sztuczki w postaci haseł pt; „rozwój społeczny”, które sformułują ideolodzy od Łukaszenki na jego prikaz. Ci sami, którzy włożyli nie lada wysiłek, żeby społeczeństwo podzielić, sprawić, że jest amorficzne i wycofane.
Białorusini rozumieją doskonale, że jakakolwiek ideologia narzucona przez autorytarne państwo, będzie miała jeden i ciągle ten sam cel– utrzymanie się za wszelką cenę u władzy. Ponadto, jakich by pięknych słów nie dobierali twórcy „duchowego fundamentu narodu białoruskiego”, najważniejsza będzie zawsze lojalność wobec reżimu.
Dlatego większość stworzyła na swoje własne potrzeby koncepcje przetrwania. Białorusini żyją dniem dzisiejszym i nie bardzo mają ochotę wierzyć propagandzistom. A jeśli autorytarny reżim przypadkiem się zachwieje, żadne ideologie siłą ich nie zmuszą, by wystąpili w jego obronie.
Kresy24.pl/dw.de
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!