W 2020 roku dojdzie do rozstrzygnięcia jaką funkcję przez najbliższe lata będzie pełnić Władimir Putin, jaki będzie charakter jego władzy i kiedy należy się spodziewać wyłonienia jego następcy. Aby odpowiedzieć na te wątpliwości należy zrozumieć jaki charakter ma władza polityczna współczesnej Rosji, jaką rolę odgrywa w niej państwowa ideologia. Następca Putina, niezależnie kiedy zacznie się proces jego wyłaniania będzie zobowiązany do konserwowania podstawowych założeń ideologii i interesów politycznych elit.
Miesiąc kwiecień miał w Rosji upłynąć pod znakiem debaty o zarządzonych w styczniu tego roku poprawkach do konstytucji. Czy raczej mobilizowania wyborców do ich poparcia. Na 22 kwietnia wyznaczono datę referendum w tej sprawie, lecz z racji szalejącej epidemii sprawa została odłożona i na razie nie wiadomo, kiedy Rosjanie zostaną wezwani do urn, aby potwierdzić wynegocjowane zmiany.
W ciągu ostatnich miesięcy przed epidemią komentatorzy zagraniczni i krajowi mieli zafundowaną istną przejażdżkę kolejką górską. W styczniu i lutym wydawało się, że Władimir Putin szykuje się do odejścia, czy raczej planuje zmianę miejsca z zachowaniem władzy, a sama Rosja zmieniona będzie oficjalnie w kraj o ustroju prezydencko-parlamentarnym, w marcu okazało się, że może wręcz przeciwnie – Putin podjął wyłącznie grę z opinią publiczną, aby przepchnąć takie zmiany, żeby pozostać prezydentem jeszcze przez długie lata.
Turkmenizacja Rosji czy wariant chiński?
Poprawek do konstytucji jest kilkanaście i dotyczą one nie tylko władzy prezydenta, ale i prokuratorów (których władza ulegnie wzmocnieniu), władzy ustawodawczej (zakaz posiadania przez posłów podwójnego obywatelstwa i kont zagranicznych, ma dotyczyć też prezydenta), aksjologicznych czy implementowania prawa międzynarodowego.
Do proponowanych zmian można podejść w dwojaki sposób: z jednej strony mają one zasadniczo zmienić zbalansowanie sił w ustroju Federacji Rosyjskiej, z drugiej mają… nic nie zmienić i pozwolić, aby system pozostał zakonserwowany w jego obecnej formie, gdy chodzi o układ personalny. Ta sprzeczność jest wynikiem nachodzenia na siebie formalnego oraz, istotniejszego, nieformalnego systemu władzy.
Dla elit politycznych ważne było przekroczenie horyzontu roku 2024, gdy formalnie kończyła się druga i ostatnia kadencja prezydenta Putina. Początkowo wydawało się, że ten nie zdecyduje się, jak inni przywódcy postsowieckich reżimów, na wprowadzającej poprawek dających prezydentowi możliwość bycia wybieranym w nieskończoność lub nawet jak były przywódca Turkmenistanu, Supermurat Nijazow, ogłosić się prezydentem dożywotnio.
Argument był taki, że dla Putina, jak bywało to dotychczas, zachowanie porządku konstytucyjnego, choćby pozorowanego, jest ważne tak w perspektywie opinii międzynarodowej jak i wewnętrznej.
Pomimo że Rosja posiada wiele cech wspólnych z krajami takimi jak Kazachstan czy Uzbekistan, to posiada też wiele cech szczególnych. Uważano, że w ocenie rosyjskiej klasy rządzącej zbyt dalekie naruszanie formalnych zapisów konstytucji jest niebezpieczne także dla niej samej. Prezydent Putin przez ostatnie dwie dekady pozostawał figurą dominującą, jednak dla zachowania pryncypiów ustroju godził się w przeszłości na formalne przesunięcie na szczycie władzy.
Nagła zmiana scenariusza zaszła jednak w początku marca, gdy głosowano zaproponowaną przez posłankę do Dumy Walentinę Tereszkową kolejną zmianę, która ma pozwoli Putinowi pozostać prezydentem po 2024 r. Jego poprzednie kadencje uznaje się za „niebyłe”. Rada Konstytucyjna zaaprobowała propozycje 16 marca. Putin ma więc kilka scenariuszy do wyboru.
I tutaj pojawia się spora liczba pytań: czy w nowym porządku ustrojowym Putin zajmie miejsce głównego decydenta (czy dalej w roli prezydenta czy zupełnie nowej), czy stanie się wyłącznie nadzorcą nowego przywódcy, gwarantując, że formalne i nieformalne interesy układu władzy będą zachowane.
W lutym częściej wskazywano, że Putin po 2024 r. będzie pełnił funkcję np. głowy Rady Stanu, ciała dotychczas doradczego, którego rola miała zostać dodatkowo wzmocniona. Sam Putin zaproponował też 10 marca, aby z racji zmian konstytucyjnych zraz z przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi przeprowadzić i prezydenckie; w takim wypadku Putin powinien w nich wystartować, a ewentualne przekazanie władzy przesunąć po 2026 r.
Tezę o tym, że Putin planuje ustąpi z pierwszej linii miał wspierać fakt, że w ocenie części komentatorów (rosyjskich ale i zagranicznych) rola prezydenta ulegnie osłabieniu. Władimir Putin przekazuje prezydenturę następcy, lecz ten nie posiada pełni władzy jaką ten cieszył się przez całe lata. Jednak i w tym temacie panuje duża rozbieżność. Rosyjskie media przekonują, że ustrój zmieni się z prezydenckiego w bardziej zbalansowany, ale spora liczba komentatorów ma całkowicie przeciwną opinię.
Gdyby jednak Władimir Putin miał ustąpić? W jednym z możliwych scenariuszy może on przekazywać władzę stopniowo – co można określić jako wariant chiński, gdzie ustępujący przewodniczący partii zawsze przez pierwsze lata rządów jego następy zachowuje pewne, określone uprawnienia. Przez jakiś czas Rosja miałaby więc „dwóch” prezydentów. Podobnie jak było za prezydentury Medwiediewa. Taki wariant zakłada, że okres przekazywania władzy będzie trwał maksymalnie kilka lat.
Zmiany zaproponowane w marcu nie muszą automatycznie przesądzać jaką drogę wybierze prezydent Rosji. Zwyczajnie zwiększyły one tylko jego możliwości manewru: może on ponownie startować w 2024 lub powrócić w 2030, albo być prezydentem do 2026. Tak czy inaczej faktyczna władza będzie podążać za Putinem, cokolwiek zdecyduje.
Natura władzy politycznej w Rosji
Pytanie jak może wyglądać porządek polityczny w Rosji w następnej dekadzie poprzedza się często pytaniem o to, jaki charakter ma władza samego Władimira Putina. Kwestią sporną jest na ile pozostaje on faktycznym dyktatorem a na ile wyłącznie liderem układu władzy, i tym samym jego integralną częścią.
W pierwszym przypadku de facto trudno mówić o erze post-Putinowskiej: zniknięcie jego centralnego elementu, który stanowi o całym ustroju musi prowadzić do jego anihilacji. W drugim da się stwierdzić, że jego odejście oznaczać może pewną dekompozycję układu, ale nie jego likwidację, a przy sprawnie przeprowadzonej sukcesji może się obyć bez wstrząsów (casus Uzbekistanu czy Turkmenistanu).
Obecnie wydaje się, że faktem bezspornym pozostaje to, że Putin sprawuje władzę nie z racji pełnionych przez siebie takiej czy innej funkcji, lecz z racji tej że jest on… Władimirem Putinem. Wskazuje to na głęboko posunięty proces personalizacji władzy, lecz nie przesądza o jej „dyktatorskim” charakterze. Aby to zrozumieć, należy nieco inaczej zanalizować naturę władzy politycznej we współczesnej Rosji.
Istnieje w politologii przekonanie, które jest wynikiem oddziaływanie teorii liberalnych, że jedną z zasadniczych osi podziału politycznego jest oś autorytaryzm-liberalizm, gdzie ostatni oznacza stan wolności (przede wszystkim) jednostki, jej praw i własności. Autorytaryzm w opozycji definiowany jest jako stan kontroli jednostki przez władze, co często rozumiane jest jako dominacja państwa. A więc autorytaryzm utożsamiony jest z etatyzmem.
Stąd wywodzi się przekonanie, że reżimy komunistyczne były reżimami etatystycznymi, jako oparte na socjalistycznej doktrynie zawłaszczania przez państwo własności i ograniczania wolności jednostek. Takie myślenie umacniają i dzisiejsze podziały na linii prawica-lewica głównie w krajach anglosaskich: wolność indywidualna versus państwo. Skoro komunizm był autorytarny to musiał byś etatystyczny, gdyż etatyzm jest sam w sobie autorytarny. Jest to myślenie (odnośnie komunizmu) zasadniczo błędne.
Nie przesądzając o autorytarnym czy nie charakterze etatyzmu to z naciskiem trzeba stwierdzić, że nie na nim oparte były reżimy komunistyczne. Przeciwnie: w komunizmie państwo i jego formalne instytucje pozostawały bardzo słabe, skorumpowane i zdegradowane. Faktyczną siłą nie było państwo, lecz Partia. Najlepiej ilustruje to, na przykładzie Polski, casus Edwarda Gierka, który przez cały czas sprawowania swojej władzy nie pełnił żadnej funkcji publicznej, która formalnie czyniłaby go głową państwa (którą bezsprzecznie był). Nie ma też wątpliwości, że Xi Jinping kontroluje państwo chińskie jako sekretarz partii, a nie jako prezydent republiki.
Partyjny charakter władzy komunistycznej powodował, że instytucje państwowe były pozorne, podporządkowane funkcjom partyjnym. Ważne z perspektywy polityki bezpieczeństwa, formalnie państwowe instytucje jak armia i służby specjalne były de facto formacjami partyjnymi. Do dziś chińska armia broni się przed „nacjonalizacją” czyli uznaniem, że służy ona państwu, a nie wyłącznie Partii.
Sama Partia była przede wszystkim zhierarchizowaną wspólnotą, która dla celów formalnych posiadała kontrolę nad najważniejszymi instytucjami państwa, ale źródłem ich władzy była wyłącznie przynależność do Partii. Nieoczywisty paradoks: państwo totalitarne takie jak Związek Sowiecki było faktycznie słabe strukturalnie; gdyż jego spoiwem była partia. Zrozumiałe też, że gdy spoiwa tego zabrakło państwo zaczęło się rozpadać, co można było obserwować za czasów Jelcyna.
Fenomen rządów Putina, który był w stanie proces ten na początku zahamować a następnie odwrócić nie wynika ze wzmocnienia instytucji państwa, lecz z wypracowania nowego spoiwa. Nowego układu/wspólnoty władzy. Nie jest on ani tak jednolity ani tak spójny ideologicznie jak poprzednik, jednak w obecnych warunkach okazał się wystarczający. W skróconej formie można go opisać jako kondominium, na które składają się: KGB(FSB), Jedna Rosja i Gazprom. Jedna Rosja pełni dziś funkcję formalnej partii władzy, praktycznie tożsamej z klasą polityczną, multinarodową i powszechną.
Ideologia obecnej władzy nie jest jednolita, lecz nie znaczy, że nie ma ona jakiś dostrzegalnych punktów dogmatycznych. Jej obrona ma tak samo istotny charakter jak obrona interesów układu władzy. Ideologia osłania jego interesy, stanowi parawan, formalną legitymizację, ale także realnie przeżywaną „nową wiarę”. Ideologia może determinować interesy układu lub je w poważnym stopniu reinterpretować.
Niezależnie w jakiej formie będzie miało miejsce przedłużenie władzy Władimira Putina na kolejne lata, jaka decyzja będzie podjęta, równie ważne jak ochrona interesów ludzi władzy, będzie zakonserwowanie obowiązującej doktryny państwa i dbanie, aby nowy włodarz Kremla nie odszedł od jej pryncypiów. Generalnie da się wskazać trzy podstawowe:
1. Nacjonalizm
Ideologia odgrywa w polityce rosyjskiej rolę znaczniejszą niż na liberalnym Zachodzie. Obecna dominująca doktryna nie posiada jednego ojca założyciela, lecz jest efektem długiego procesu narastania różnych idei oraz nachodzenia na siebie sfery ideologicznej i pragmatycznej działalności. To znaczy, że doktryna może być zawsze redefiniowana i przekształcana, o ile zajdzie taka praktyczna potrzeba.
Jednocześnie jej nieskładność, braki w kontynuacji i liczne sprzeczności, muszą być ukrywane, tak aby nie budziło się podejrzenie, że doktryna ta pozostaje wyłącznie fasadą. Najlepiej widać to na przykładzie głównego elementu tej doktryny, czyli nacjonalizmu.
Pytanie pierwsze: jaki to nacjonalizm? Na zachodzie dziś wyróżnia się najczęściej dwa typy: dobry nacjonalizm (tzw. obywatelski, cywilny, państwowy) oraz zły (etniczny). Odmienność ocen ma wynikać z tego, iż pierwszy ma łączyć obywateli danego kraju, tworzących razem wspólny naród polityczny, a drugi przeciwnie dzieli, rozdrabniając wspólnotę na plemienne części.
Zasadniczo nacjonalizm państwa rosyjskiego ma cechy obu, nawet w swoje najczęściej przywoływanej formie: nacjonalizmu (wielko)ruskiego. Ruski nacjonalizm ma wyraźne konotacje etniczne, odnosi się on do Rosjan jako wspólnoty etnicznej, żyjących ponad granicami państwowymi. Jego podmiotem jest każdy Rosjanin niezależnie, gdzie żyje. Ale też może być łatwo zuniwersalizowany i obejmować całą wspólnotę słowiańską (szczególnie Ukraińców i Białorusinów). Tak rozumiany w prosty sposób stanowi usprawiedliwienie dla interwencji w sprawy państw sąsiednich, takich państw jak Białoruś, Ukraina, Kirgistan czy Łotwa, gdzie żyje spora populacja Rosjan
Jego owocem jest Naddniestrze i „ludowe republiki” w Donbasie. (Wielko)ruski nacjonalizm stanowi, że to przede wszystkim Rosja jest ojczyzną (prawdziwą i pierwszą) wszystkich Rosjan, nawet jeśli czasowo żyją oni gdzie indziej. Ma ona prawo w ich interesie działać, nawet zbrojnie. Pobocznym efektem takiego myślenia jest sugestia, że Rosjanin nigdy nie będzie w pełni lojalny odnośnie żadnego innego kraju niż „swojego”.
Tak rozumiany nacjonalizm, bliski etnicznemu, choć przekraczający też jego ograniczenia, stanowi główne usprawiedliwienie dla polityki Kremla, jednak nie jest tak, że nie niesie on z sobą pewnych i to konkretnych niedogodności. Decyduje o tym fakt, że Rosjanie stanowią dziś poniżej 80% populacji Federacji. Dodatkowo pozostałe narody zamieszkujące Rosję są znacznie odmienne pod względem etnicznym (ludy tureckie, uralskie, Wainachowie, Czerkiesi), choć – co bardzo sprzyja Kremlowi, bardzo rozbite i mnogie. Są to w większości narody muzułmańskie, których odsetek systematycznie wzrasta.
W Rosji tylko około 15% do 20% populacji związanych jest z Kościołem prawosławnym, który stanowi ważny składnik ideologii (wielko)ruskiego nacjonalizmu. Naturalne jest, że Rosja dla przetrwania potrzebuje innego rodzaju nacjonalizmu, bardziej akcentującego przynależność państwową, ponad komponent etniczny. W jego świetle Rosja ma stać się domem nie tylko dla Rosjan, lecz pozostałych „braterskich” narodów.
Choć w przekazie oficjalnym daje się słyszeć i taką narrację to praktyka dnia codziennego w Rosji pokazuje, lecz że obecność innych narodów niż Rosjanie postrzegana jest co najmniej jako problem. Na marginesie można dodać, że jedna z ostatnich poprawek do konstytucji (do artykułu 68.) stanowi, że język rosyjski pozostawać ma językiem oficjalnym z racji specjalnego miejsca jakie w Federacji Rosyjskiej zajmują Rosjanie jako grupa etniczna. Wielu komentatorów postrzega to jako krok w tył.
Jednak pomimo że posunięcia Kremla ostatnich lat zasadniczo najłatwiej tłumaczyć za pomocą etnicznego nacjonalizmu to nie wszystkie pod niego podpadają. Większość quasi-państewek powołanych przez Kreml ma rosyjski charakter, jednak w przypadku Abchazji i Osetii Południowej siłą rzeczy trzeba było używać innego języka. Rosja wspiera te kraje powołując się na ich pobratymców żyjących na terenie Federacji, których interesy stara się również prezentować. Nie jest więc Rosja tylko ojczyzną Rosjan. Następca Putina będzie musiał balansować w swoim przekazie między oboma wersjami nacjonalizmu.
2. Imperializm
Oba nacjonalizmy dobrze współgrają z polityką imperialną, czyniąc z Rosji państwo broniące szerokiej strefy swoich mocarstwowych wpływów. Sam nacjonalizm wymaga przyjmowania agresywnej lub choćby asertywnej postawy. Dodatkowo wzmacniają go zarówno carskie jak i sowieckie tradycje. Imperialna polityka nie ma za podłoże wyłącznie ambicji Putina i jego ekipy, czy przekonania o „należnym” Rosji miejscu w światowej polityce. Imperializm ma też wymiar egzystencjalny.
Rosja musi pozostawać w ciągłej aktywności, gdyż jeśli się zatrzyma może to wyłącznie zapoczątkować jej wewnętrzny rozkład. Polityka imperialna jest zwyczajnie ważnym spoiwem tożsamościowym, przyczyną, dla której ludzie o różnej narodowości i religii pozostają jednym narodem (formalnie). Imperializm ten ma nie tylko podtrzymywać przejawy (dawnej) świetności, ale stał się sposobem na realizację narodowych interesów. W przekonaniu Kremla obecny ład międzynarodowy wsparty o USA i sojuszników nie jest właściwy dla Rosji; a wręcz ma antyrosyjski wektor.
W ładzie tym jest wyłącznie miejsce dla Rosji małej, pozbawionej ambicji, słabej, „demokratycznej”. Gdy prezydentem przeszło dekadę temu zostawał Miedwiediew, pozujący na liberalnego reformatora, wyobrażano sobie taką normalizację Rosji, która uczyni z niej kraj w miarę zachodni, co do warstwy instytucjonalnej, praktyki politycznej i przekazu. Na obecnym etapie Rosja zaangażowana na tak wielu polach (od Wenezueli, przez Syrię po Azję Centralną) zwyczajnie nie może zrezygnować z mocarstwowej fasady.
3. Anty-okcydentalizm
Oba wyżej nakreślone elementy spajają się z ostatnim, wrogością względem Zachodu. Nie tylko polityczną, lecz także kulturową (aksjologiczną). Przy tym nie można lekceważyć tej drugiej warstwy, a nawet trzeba uważać ją za pod wieloma względami istotniejszą.
Dla każdego obserwatora oczywista jest przewaga (choć mniejsza niż dawniej) organizacyjna i technologiczna Zachodu nad Moskwą. Rosjanie dziś są rozrzuceni po świecie, wielu robi interesy w Europie i USA, często tam mieszka. Ich lojalność względem Kremla nie może być zagwarantowana wmówieniem im o dominacji rosyjskiego modelu. Byłoby to nieefektywne i bardzo łatwo podlegało by falsyfikacji. Jedyne co Rosja może mieć „lepszego” to kultura, która pozostaje niemierzalna.
Tak jak w narracji Iranu czy Chin Zachód jest w stanie społecznego i kulturowego rozkładu. Zaproponowane w styczniu konstytucyjne poprawki między innymi wprowadzają do konstytucji frazę o Bogu, religii i definiują małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety; warto odnotować, że wielu komentatorów zachodnich potraktowało te poprawki jako nie mniej wyzywające dla Europy jak te o władzy prezydenta. Jest w nich przesłanie, że Rosjanie nie tylko mają zdrowszą kulturę, ale też odporną na działanie Zachodu, bo zasadniczo stanowią osobną cywilizację.
Zastrzec jednak należy, że „euroazjanizm” Putina ma bardziej przyziemny charakter i przypisywanie zbyt dalekich wpływów takim osobom jak Aleksander Dugin prowadzi na manowce. Ważna jest tożsamość negatywna – my odrębni od Zachodu – a nie pozytywna. Jej zakres może ulec dowolnej zmianie. Związek Sowiecki był „postępowy”, gdy Zachód „reakcyjny”, Rosja Putinowka „konserwatywna”, gdy Europa „liberalna”. Następcy Putina będę również musieli odpowiednio wyważyć narrację, zależnie od zmian ideologicznych na Zachodzie.
Łazarz Grajczyński
Autor jest dziennikarzem, specjalizującym się w polityce międzynarodowej i kwestiach bezpieczeństwa, współpracował m.in. z Radiem Poznań, portalami Jagiellonia.org, Kresy24.pl, Centrum Schmpetera i Blasting News.
fot. kremlin.ru
3 komentarzy
Kocur
16 kwietnia 2020 o 07:58Co by nie było, to wszystko wielka farsa zawoalowana niby legalnymi przepisami i ustawami. Putin i tak będzie trzymać w garści wszystkie sznurki od oddanych marionetek.
krogulec
16 kwietnia 2020 o 10:29Wprowadzą takie zmiany aby nic się nie zmieniło. Albo rewolucja.
qumaty
16 kwietnia 2020 o 12:36ruski lud jest cichy i pokorny ale do czasu.. I nie chodzi o wolność, a o dostatek. Pogonił cara (dość okrutnie) nie dla tego, że mu wolnosci slowa sie chcialo, a dlatego że chleba zabraklo. W zamian dostal sojuz gdzie bieda za cara byla megadostatkiem i tylko straszliwe milionowe represje Stalina powstrzymaly bunt. Po jego smierci sytuacja sie polepszyła (jak o dostatek chodzi), bo cały obóz socjalistyczny się dorzucał, ale model był skrajnie nieefektywny i nie mógł trwać wiecznie. Mimo to ruski lud zdziwił się bardzo że CCCP nagle mu padł. Potem byl dramat lat 90tych gdzie sowiecka bieda jawiła sie rajem więc Putin który korzystając z naftowego boomu poprawil byt rosjan był zbawcą. Mógł dowolnie śrubę wolnościową dokręcać, znosili to, ale boom naftowy minął, kasa poszła na wojenne zabawki, kraj zacofany to i kończy się dostatek. Zaczną się więc ruscy burzyć (już to widać w sondażach). I wtedy Putin ma raptem dwa wyjścia by poprawić byt ludziom i ratować swą władzę. Pierwsze to modernizacja kraju, otwarcie na zachod i rozwoj gospodarczy lub represje a’la Stalin (terror o milionowych ofiarach). Obstawiam to drugie z marnym skutkiem zresztą i dla Putina i Rosji.