O ryzyku przejścia na wojnę pozycyjną pisze w felietonie dla „The Economist” naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny. Jego zdaniem na takim scenariuszu skorzysta Rosja, która będzie miała szansę odbudować swój potencjał militarny.
– Wojna wkracza teraz w nowy etap: to, co w wojsku nazywamy wojną „pozycyjną”, składającą się z bitew statycznych i wyczerpujących, jak podczas I wojny światowej, w przeciwieństwie do wojny „manewrowej”, opartej na ruchu i szybkości. Będzie to z korzyścią dla Rosji, gdyż pozwoli jej odbudować siłę militarną, co w ostatecznym rozrachunku będzie stanowić zagrożenie dla sił zbrojnych Ukrainy i samego państwa. Jakiw wyjście?,
– napisał w felietonie Załużny.
Naczelny dowódca SZU podkreślił znaczenie dostaw rakiet i pocisków, ale wskazuje też, że operacje na dużą skalę wymagają kontroli nieba. Przyznaje, że rosyjska obrona przeciwlotnicza nadal stanowi problem. Chociaż siły ukraińskie zniszczyły dużą liczbę wrogich systemów obrony powietrznej, nadal stanowią one poważne zagrożenie. Zwrócił również uwagę na wykorzystanie dronów przez siły rosyjskie.
Według Załużnego, Ukraina musi uderzyć w systemy obrony powietrznej za pomocą wabików i dronów szturmowych, a ponadto potrzebuje środków do zwalczania dronów. Kolejną potrzebą jest lepszy dostęp do sojuszniczych danych wywiadu elektronicznego. Kolejnym wyzwaniem jest wojna przeciwbateryjna.
– Kiedy po raz pierwszy otrzymaliśmy zachodnie działa w zeszłym roku, byliśmy w stanie wykryć i namierzyć rosyjską artylerię. Ale skuteczność takiej broni jak Excalibur, amerykańskiego pocisku naprowadzanego przez GPS, gwałtownie spadła z powodu ulepszeń w rosyjskiej wojnie elektronicznej,
– stwierdza Załużny.
Według niego, obecnie stronie ukraińskiej udaje się utrzymać parytet w walce przeciwbateryjnej przy użyciu mniejszych środków, ale nie może to trwać długo, dlatego potrzebne są naziemne stacje korekcyjne GPS, drony kamikadze, a także bardziej zaawansowane lokalizatory przeciwartyleryjskie.
Kolejnym zadaniem jest rozminowywanie. Załużny pisze, że biorąc pod uwagę skalę rosyjskich pól minowych, które w niektórych miejscach rozciągają się na 20 kilometrów, dostawy sprzętu do rozminowywania są po prostu niewystarczające.
Ostatnim priorytetem jest tworzenie rezerw.
– Rosja nie była w stanie wykorzystać swojej ogromnej przewagi w sile ludzkiej, ponieważ Władimir Putin obawia się, że powszechna mobilizacja może wywołać kryzys polityczny, a także dlatego, że Rosja nie jest w stanie wyszkolić i wyposażyć wystarczającej liczby ludzi. Jednak nasza zdolność do szkolenia rezerw na własnym terytorium jest również ograniczona –
przyznał ukraiński generał.
Dodał, że Federacja Rosyjska może uderzyć w ośrodki szkoleniowe na terytorium Ukrainy, a ustawodawstwo tego kraju „ma luki, które pozwalają obywatelom uchylać się od swoich obowiązków”.
Powiedział, że aby uniknąć pułapki wojny pozycyjnej, ukraińskie siły potrzebują powyższych zdolności: przewagi powietrznej, znacznie ulepszonej walki elektronicznej i zdolności przeciwbateryjnych, nowych technologii rozminowywania oraz zdolności do mobilizacji i szkolenia większej liczby rezerw.
– Musimy również skupić się na nowoczesnym dowodzeniu i kontroli (abyśmy mogli wizualizować pole bitwy skuteczniej niż Rosja i szybciej podejmować decyzje) oraz na racjonalizacji naszej logistyki, jednocześnie zakłócając rosyjski system pociskami dłuższego zasięgu. Nowe, innowacyjne podejścia mogą ponownie przekształcić wojnę pozycyjną w wojnę manewrową
– podsumował Załużny.
ba za economist.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!