Pomysłowość i zapał przemytników nie znają granic, jeśli da się na tym zarobić. Wojna – wojną, a pić się chce. W Rosji wódka tańsza, na Ukrainie – droższa. Jednak przemycać ją tradycyjnie – przez przejście lub lasem – to ryzyko. W najlepszym przypadku straci się towar, a można i na parę lat trafić za kratki.
Mieszkańcy przygranicznej ukraińskiej Serediny-Budy w Obwodzie Sumskim i rosyjskiego Ziernowego znaleźli więc sposób wydajny i bezpieczny – przeciągnęli po dnie granicznej rzeki przemytniczy rurociąg przeznaczony do pompowania wódki z Rosji.
„Rurociąg” – to może za wiele powiedziane, był to bowiem wąż gumowy o średnicy 2,5 cm i długi aż na 1150 metrów. Rzeczka była płytka, a on ciągnął się zagrzebany w mulistym dnie na głębokości 30 cm, potem zaś biegł przez nadbrzeżne chaszcze. Cała inwestycja w „wódociąg” kosztowała raptem 15 dolarów plus ukradziona z kołchozu pompa do tłoczenia z Rosji.
Niestety, maskowanie najwyraźniej nie zdało egzaminu. Nadgorliwy funkcjonariusz Kowalczuk z ukraińskiej straży granicznej zobaczył sterczący z wody kawał węża, zaczął ciągnąć i w ten sposób wódczana magistrala zakończyła swój żywot.
Zaczęło się śledztwo. Z ukraińskiej strony wyciągnięto z wody taki kawał węża, jaki się dało, obcięto i skierowano na ekspertyzę chemiczną, która ma potwierdzić, czy pompowano nim tylko wódkę, gdyż jest podejrzenie, że może także ropę, która w Rosji również jest tańsza. Co ciekawe, po stronie rosyjskiej nikt węża do dziś nie wyciągnął, jak leżał – tak leży.
Podobno udało się ustalić, że inicjatorem „wódociągu” był Rosjanin. A po stronie ukraińskiej nikt się, oczywiście, nie przyznaje i trudno się dziwić, skoro grozi za to do 5 lat więzienia.
Przy okazji warto odnotować, że tym samym pobity został dotychczasowy rekord długości wykrytego nielegalnego „wódociągu”. Poprzedni – z 2014 roku miał tylko 430 m i prowadził z Ukrainy do Mołdawii przez Dniestr.
Z kolei w 2013 r. wykryto w Obwodzie Ługańskim „wódociąg” z Rosji, który miał co najmniej 100 m. Do końca nie udało się go jednak zmierzyć, gdyż był był zdumiewająco głęboko zakopany. A swoją drogą ciekawe, ile jeszcze takich życiodajnych arterii ciągnie się pod rzekami i polami Europy Środkowo-Wschodniej?
Kresy24.pl
4 komentarzy
Liberty
30 czerwca 2015 o 19:51Brak słów.
rene
30 czerwca 2015 o 22:09takimi małymi kroczkami walczy się z powszechna korupcją . Od czegoś trzeba zacząć .
bogdas
1 lipca 2015 o 09:49Nie jest to więc nowy proceder. Widać to taka rodzinna (ukraińsko-ruska) tradycja 🙂
ktośtam
1 lipca 2015 o 13:22W warunkach wolnego rynku ceny się wyrównują same (arbitraż cenowy). A jak nie ma wolnego rynku, to przedsiębiorczy ludzie stają się przemytnikami.