Prawosławni mieszkańcy wsi Białowieżski (obwód brzeski) oburzeni postawą miejscowych katolików, którzy ośmielili się wznieść swój krzyż obok istniejącego już krzyża prawosławnego, żądają jego usunięcia. Miejscowi urzędnicy mówią, że ten konflikt religijny „pachnie im wydarzeniami na Ukrainie”.
Spór między sąsiadami tej niewielkiej miejscowości narasta. Jedni żądają, żeby krzyż usunąć trwale z miejscowości, inni zadowolą się przeniesieniem go w inne – ustronne miejsce.
Białowieżski, to dwutysięczna miejscowość. Wiodącym wyznaniem jest tam prawosławie, katolickich rodzin jest tam ponad 20, jest też muzułmańska rodzina.
Katolicy nie mają swojego kościoła, przypisani są do parafii w Wysokiem. Przy wjeździe do wsi stał dotąd prawosławny krzyż, niedawno katolicy postawili obok niego swój krzyż, co bsrdzo oburzyło prawosławnych.
Kilka dni temu – żeby konflikt jakoś rozwiązać – miejscowe władze zwołały w domu kultury spotkanie, przybyli mieszkańcy, księża i „wierchuszka” urzędników z komitetu rejonowego.
Ksiądz katolicki Andrzej Borodicz powiedział, że krzyż postawił jeden z jego parafian, ale nie może zdradzić jego nazwiska, ponieważ jest to tajemnica spowiedzi.
Argumentując konieczność krzyża we wsi, ksiądz Borodicz tłumaczy, że jego brak przysparza wiernym wiele niedogodności. Szczególnie w chwili śmierci któregoś z nich, gdy zgodnie z tradycją trumna z ciałem odprowadzana jest przez sąsiadów i najbliższych zmarłego z domu do krzyża, a stamtąd dopiero do kościoła i na miejscowy cmentarz. Zmarli katolicy z Białowieskiego odprowadzani są do krzyża do odległego Wysokiego, a stamtąd wracają do rodzinnej miejscowości, gdzie grzebani są na miejscowym cmentarzu.
Ojciec Aleksander, miejscowy pop:„Nie wolno deptać naszej wiary”
„W dzisiejszych czasach jest wiele różnych wyznań, różnych religii. Ale teraz przed pasterzami Kościołów – katolickiego i prawosławnego stoi zadanie: niedopuszczenie do powstania jakichkolwiek konfliktów, żeby wszystko było zgodne z prawem, żeby wszystko to, co jest robione, było zgodne z przepisami prawa. Należy pamiętać, że mamy w wiosce ponad 90 procent prawosławnych. I nie wolno deptać naszej wiary. I jeśli teraz większość zagłosuje za usunięciem tego krzyża ze wsi, wtedy go usuniemy” – powiedział ksiądz prawosławny.
Ksiądz katolicki: „Czy mamy nosić katolika pod prawosławny krzyż?”
„Mój ojciec był prawosławnym, służył w cerkwi. Szanuję wszystkich prawosławnych, modlę się za nich, w cerkwi pochowałem swojego ojca … Ale nasze problemy z krzyżem nie rozpoczęły się teraz, mam na to dokument, który napisałem w tej sprawie do komitetu rejonowego ponad rok temu… Potem poszliśmy do dyrektora „Białowieżskiego”, powiedział mi, że jest kategorycznie przeciwko stawianiu krzyża. Ale przecież nie jest to jedyne miejsce, w którym krzyż katolicki stawiany jest obok prawosławnego. W innych miejscach jest podobnie. Czy mamy katolika, kiedy umrze – nieść pod prawosławny krzyż? Szanuję krzyż prawosławny, ale mamy katolicki …”.
Ksiądz Andrzej powiedział, że wierni są już umordowani tym, że decyzja jest tak długo podejmowana przez urzędników. Dlatego postanowili wznieść swój krzyż bez pozwolenia”, na co pop odpowiedział:
„Jeśli cerkiew prawosławna zaczynała się budować, to też czekaliśmy 5 lat na za zakup samej działki, ale bez zezwolenia krzyży nikt u nas nie stawia, samowolnie budowane cerkwie nie rosną u nas, choć was jest tylko 50 osób, a nas…. U nas nigdy nie było kościoła katolickiego i katolików prawie nie ma, żadna wspólnota nie była tu zarejestrowana. Co ma ten krzyż wspólnego z nami?” – pytał batiuszka.
Duchowny prawosławny stwierdził również, że katolicy nie maja prawa do krzyża, ponieważ ich kościół nie jest tam zarejestrowany. Ale argument jaki wysunął batiuszka Aleksander nie dał się nijak obronić, więc musiał się do niego odnieść urzędnik:
„Wierni przypisani są do parafi katolickiej w Wysokiem, dlatego nie muszą rejestrować tu na miejscu wspólnoty, żeby postawić swój krzyż.
Wreszcie po trwającej długo dyskusji ksiądz prawosławny zadał katolickiemu duchownemu pytanie – czy zamierza usunąć krzyż, zaoferował, że w każdej chwili osobiście może pomóc:
Ksiądz katolicki odpowiedział na to spokojnie: „Dobrze, jeśli macie taką moc, żeby krzyże przewracać, to proszę… Jeśli nie boicie się…”.
Na spotkaniu obecni byli urzędnicy – główny architekt rejonu kamienieckiego, ideolog komitetu wykonawczego, przewodniczący rady powiatowej, dyrektor szkoły Białowieskiej i inni.
Ich stanowisko ogólnie rzecz biorąc sprowadza się do tego, że nie mają nic przeciwko krzyżom jako takim, ale oburzają się tak samo jak prawosławni mieszkańcy wsi, że krzyż został postawiony samowolnie, niezgodnie z prawem.
„Ja jestem katolikiem, moja żona –prawosławna. Ale mnie nie podobają się te rozmowy. Trochę tu pachnie wydarzeniami na Ukrainie… Ale ja nie widzę tu żadnego naruszania wiary prawosławnej…” – mówi dyrektor szkoły.
Szef działu pracy ideologicznej, kultury i ds. młodzieżowych kamienieckiego komitetu wykonawczego Nikołaj Gromik stwierdził, że konflikty religijne są dla niego nieprzyjemne:
„W partii komunistycznej nie byłem, nie mogę powiedzieć, że byłem ateistą, ponieważ zostałem ochrzczony w Kościele prawosławnym. Każda religia zasługuje na traktowanie z szacunkiem. Ale w każdym państwie władza jest władzą, i powinno się ją szanować. Jaka by nie była, dobra lub jeśli ktoś uważa – zła, ale to władza”.
Nikołaj Gromik powiedział, że podanie katolickiego księdza o ustanowienie krzyża w Białowieżskim trafiło do komitetu wykonawczego, było rozpatrywane na radzie i podjęto decyzję, ze trzeba zwołać zebranie społeczności miejscowej, żeby wysłuchać ich stanowiska.
W prywatnej rozmowie ideolog powiedział Radiu „Svaboda”, że tak po ludzku to on chciałby, żeby duchowni porozumieli się najpierw między sobą zamiast wszczynać publicznie konflikt.
Na koniec spotkania zaproponowane zostało przeprowadzenie głosowania nad kwestią sporną; czy potrzebny jest w Białowieskim krzyż katolicki, i jeśli tak, to gdzie ma on stanąć – obok prawosławnego, czy w innym miejscu. Przed glosowaniem sale demonstracyjnie opuściła mniejszość katolicka, która przytłoczona większością prawosławnych raczej nie zabierała głosu, cicho obserwowała dyskusję.
Wynik spotkania nie został rozstrzygnięty. Kwestia krzyża katolickiego w Białowieżskim będzie dyskutowana jeszcze na komisji w Powiatowym Komitecie Wykonawczym w Kamieńcu..
W zebraniu uczestniczył znany brzeski historyk, krajoznawca, redaktor greko- katolickiej gazety „Cerkiew” Igor Baranowski. Uważa on, że prawosławny batiuszka „broni tam swojego terytorium kanonicznego”.
„Krzyż jest symbolem, który powinien jednoczyć chrześcijan. A to, że z tymi krzyżami, prawosławnym i katolickim wynikła taka wojna – to nie jest dobre. Ale są dla mnie oczywiste pułapki. Prawosławny ksiądz przejawia tu dużą aktywność, on bardzo nie chce na swoim terytorium katolików. Katolicy postawili krzyż, nie czekając na pozwolenie. Z punktu widzenia władz, podjąłbym decyzję o nałożeniu mandatu na katolików za wykroczenie, ale później pozwoliłbym pozostawić krzyż na miejscu, bo przecież znosić krzyż to już nie po chrześcijańsku, nie po ludzku” – uważa Baranowski.
Kresy24.pl/svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!