Białoruskie kanały telewizyjne wciąż zdominowane są przez rosyjskie treści. Potwierdził to monitoring przeprowadzony przez Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ). 70% Białorusinów, a mianowicie taka część populacji, która podstawowe informacje czerpie z telewizji, „przeprowadziła się” już do Rosji nie wychodząc ze swoich domów.
BAŻ monitorował kanały telewizyjne pod kontem ich zawartości. Pod lupę ekspertów poszły te stacje, które są dostępne na pakiecie obowiązkowym – ogólnodostępnym programów telewizyjnych, czyli Białoruś 1, ONT, STV, Mir, RTR-Białoruś, NTV-Białoruś, Białoruś 2 i Białoruś 3.
Monitoring prowadzony był od 21 października do 17 listopada 2019 r.
Przede wszystkim, w białoruskiej telewizji państwowej analizowana był prorosyjska propaganda i relacje na temat „pogłębionej integracji” przed podpisaniem umów o pogłębionej integracji i map drogowych przez szefów Białorusi i Rosji 8 grudnia.
Jak zauważył szef BAŻ Andriej Bastuniec, głównym źródłem prorosyjskiej propagandy na Białorusi pozostaje telewizja, utrzymywana przez białoruskich podatników, która w 2019 roku dostał ogromny zastrzyk finansowy;
„Gwałtowny wzrost finansowania budżetu państwowych mediów w 2019 r. (przede wszystkim Państwowej Telewizji i Radia) jeszcze nie doprowadził do zadeklarowanego przez władze białoruskie wzrostu białoruskich treści w mediach telewizyjnych”- mówi Bastuniec.
Monitoring pokazał, że w kanałach TV objętych obowiązkiem publicznego dostępu (w pakietach programów telewizyjnych) dominuje udział produktów telewizyjnych wyprodukowanych w Rosji lub z jego udziałem.
Podobnie jak w 2018 roku, cztery najbardziej popularne kanały telewizyjne pokazywały w najlepszym czasie antenowym ponad 60% rosyjskich produktów.
Udział rosyjskich programów w 2019 roku wzrósł w dwóch kanałach telewizyjnych („Belarus 2” i „RTR-Belarus”), znacznie spadł również w dwóch kanałach („NTV-Belarus” i STV), a na dotychczasowym poziomie (bardzo wysokim) pozostał w „NTV-Belarus” (ponad 74%).
Prorosyjska propaganda przedstawiana jest przede wszystkim przez białoruskich dziennikarzy
Jak zauważył Andriej Bastuniec, prorosyjska propaganda i retoryka dotycząca pogłębienia integracji wybrzmiewała częściej w wieczornych wiadomościach i audycjach prowadzonych przez dziennikarzy białoruskich niż w retransmisji z kanałów rosyjskich.
Jako przykład treści aktywnie rozpowszechnianej przez białoruskich żurnalistów na białoruskich kanałach państwowych, Bastuniec wskazuje programy, w którym Białoruś przedstawiana jest jako państwa nierozerwalnie związane z narodami słowiańskimi, gdzie wspólna historia i pamięć, wspólne doświadczenie, wspólny język pozwalają jej budować bliskie stosunki z Rosją, a Białoruś czerpie to co najlepsze z ZSRR i pomnaża jego tradycje.
Kolejnym hasłem, które wybrzmiało z ekranów białoruskiej telewizji; „Jesteśmy z Rosją – na zawsze”. Im bliżej 8 grudnia, tym mocniejsze wybrzmiały takie pomysły.
„Państwo związkowe się rozwija. Pogłębienie integracji to strategiczny wybór. Strategiczna współpraca między Białorusią a Rosją opiera się na Traktacie o Państwie Związkowym. Czekamy na ważne decyzje. Po podpisaniu programu pogłębiania integracji budżet państwa Związkowego może wzrosnąć. Nie tylko współpracujemy, ale także nawiązujemy przyjaźnie. Stosunki między Białorusią a regionami rosyjskimi stają się coraz silniejsze”- mówi Andriej Bastuniec przytaczając główne hasła, którymi kanały telewizyjne karmiły swoich widzów.
Jeden z uczestników monitoringu, ekspert medialny Maksim Żbankow zwrócił uwagę na fakt, że ogólnie treść białoruskich kanałów telewizyjnych jest wewnętrznie sprzeczna, niespójna.
Ekspert zwrócił uwagę na mnogość programów w państwowych kanałach o braterstwie narodów, wspólnej historii, wspólnym języku, wspólnych wrogach, w których nie brakowało krytyki pod adresem Federacji Rosyjskiej, jej braku lojalności wobec Białorusi:
„Rosjanie nie wkładają tak jak my duszy w projekt państwa związkowego. W rezultacie Białorusini okazali się bardziej rosyjscy. Działaliśmy w telewizji jako konsekwentni zwolennicy integracji, a oni (Rosja) nie bardzo. Prezydent Białorusi został uznany za najbardziej wiarygodnego, najbardziej uczciwego i przyzwoitego, ale nie miał szczęścia z partnerami”.
Maksim Żbankow podkreślił, że fabuła białoruskiej telewizji obfitowała w sprzeczności – z jednej strony pragnienie utrzymania suwerenności, z drugiej popieranie integracji.
„Moskwa jest w głowie (Białorusinów)” – zauważył Żbankow – nie tylko na poziomie politycznym, ale także na poziomie treści rozrywkowych: rosyjskie programy i seriale rozrywkowe stanowią podstawę sieci telewizyjnej w prime time w białoruskiej telewizji.
Żbankow uważa, że prorosyjska telewizja dla władz to „strategia przetrwania i zachowania własnej dominacji”.
„Jeśli zatem nie będzie woli politycznej, polityka medialna nie ulegnie zmianie”, podsumował Maksim Żbankow.
ba na podst. naviny.by
4 komentarzy
Zmicer
25 stycznia 2020 o 18:53Białoruska telewizja nie ma pieniędzy na tworzenie swoich białoruskojęzycznych treści.
Polak z Białorusi
11 lutego 2020 o 20:35Bo białoruskojęzycznych tresci po prostu nie ma,łuka zrujnował mowę białoruską i tyle. Prawie nikt nie rozmawia po białorusku , bo jaka jest różnica!Mówią.Stado
Gustaff
22 lutego 2020 o 17:52Zacząć trzeba od tego, że krajowe kanały TV to i tak margines oglądalności. Po wiadomości Białorus włącza PiervyjRosija a po rozrywkę TNT.
Antoni Kosiba
22 listopada 2021 o 23:31A ja dzisiaj (22 XI) widziałem w TVP Biełsat panią Swiatłanę Cichanoŭską mówiącą do kamery czystą ruszczyzną. Żeby było śmieszniej, to w dokładnie dwa lata po tym, jak w TVP INFO było widać „biało-czerwono-białe” Wilno (jak gdyby na pogrzeb powstańców styczniowych przemycono z Białorusi wszystkie egzemplarze białoruskiej narodowej flagi). A nawet łukaszystowska telewizja (w niedawnych latach) zrobiła – po białorusku! – interesujące filmy historyczne, np. o konstruktorze linii kolejowych Domeyce i o badaczu elektryczności Narkiewiczu-Jodce.