
Józef Piłsudski. Fot. Domena publiczna
„Bezlitośnie rozprawiał się z ruchem rewolucyjnym, wciągnął Polskę w antysowiecką interwencję, odegrał znaczącą rolę w organizacji ataku Polski na Rosję Sowiecką” — te słowa bardziej przypominają zarzuty z akt sprawy karnej. Ale to tylko fragment biogramu dotyczącego Józefa Piłsudskiego, pierwszego przywódcy odrodzonej Rzeczypospolitej i twórcy Wojska Polskiego, z Wielkiej Encyklopedii Sowieckiej (ros. BCE).
Bolszewicka propaganda umniejszała zasługi polskiego marszałka, jednocześnie maksymalnie demonizując jego wizerunek. Teraz pałeczkę przejął reżim Putina, który nadal wykorzystuje te same narracje.
Inny niezwykle ważny polityk międzywojennej Polski, Roman Dmowski, praktycznie nie był demonizowany ani przez bolszewików, ani przez ich następców. Chociaż, będąc skrajnym nacjonalistą i antysemitą, był postacią bardzo wygodną do krytyki.
Był jednak pewien niuans. Dmowski był przychylnie nastawiony do ZSRS.
Piłsudski natomiast propagował idee prometeizmu i Międzymorza, które w przypadku ich realizacji mogłyby stworzyć solidną strukturę bezpieczeństwa Europy Wschodniej. Prawda, sowiecka, a obecnie rosyjska propaganda nie lubi głośno przypominać o piłsudczykowskich ideach prometeizmu i Międzymorza.
Lubi za to propagować pogląd, że Piłsudski nie miał wykształcenia wojskowego, a zatem Polska pod jego przywództwem nie mogła wygrać wojny polsko-sowieckiej. Kto więc wygrał, zapytacie. Rosyjski historyk wychowany jeszcze na sowieckich mitach odpowie, że wygrał kolektywny Zachód, podówczas – Ententa.
Rzekomo cały kapitalistyczny Zachód – i wraz z nim Japonia – szkodził młodej Rosji Sowieckiej, dlatego wygrała Polska. Chociaż Zachód nie był jednomyślny w kwestii wojny polsko-sowieckiej.
Owa narracja propagandowa, że Rosja walczy przeciwko całemu Zachodowi, i dzisiaj ma się dobrze. Właśnie tym putinowscy heroldzi tłumaczą niemożność pokonania Ukrainy, twierdząc, że przeciwko Rosji walczy cały zachodni świat.
Kolejny wątek propagandy bolszewickiej kryje się w określaniu Polaków, którzy przeciwstawiali się Rosji Sowieckiej, „białopolakami”. Podobnie jak Finowie prawie dwie dekady później nazwani zostali „białofinami”. Termin ten potwierdza fakt, że bolszewicy nie zamierzali niszczyć Imperium Rosyjskiego, ale rościli sobie prawo do wszystkich terytoriów, które kiedyś wchodziły w jego skład. Narzędziem, które w przypadku Polski i Finlandii miało ziścić ten cel, były przygotowywane przez sowietów marionetkowe władze bolszewickie.
Istotny wpływ na demonizację wizerunku Piłsudskiego i Polski międzywojennej mogła mieć również trauma psychiczna Stalina.
19 lipca 1920 r. głównodowodzący Armii Czerwonej Siergiej Kamieniew wydał rozkaz wydzielenia ze składu Frontu Południowo-Zachodniego dwóch armii, które miały wesprzeć atak na Warszawę. Jednak Stalin, członek Rewolucyjnej Rady Wojskowej Frontu Południowo-Zachodniego, uznał za priorytetowe zajęcie Lwowa i zignorował ten rozkaz.
Można przypuszczać, że z tego powodu Polska stała się dla Stalina otwartą raną na niemal dwadzieścia lat.
Możliwe, że krwawa rozprawa ze świadkami jego kompromitacji z roku 1920 była dodatkową motywacją do przeprowadzenia wielkiej czystki w latach 1936-1938. Nawiasem mówiąc, jednym z tych, którzy bezpośrednio obarczyli Stalina odpowiedzialnością za porażkę w wojnie z Polską, był Lew Trocki. Na rozkaz dyktatora został najpierw wygnany z kraju, a w 1940 zamordowany na emigracji Meksyku. Ciekawe też, że również Kamieniew, który – pomijając teorie spiskowe – zmarł spokojnie w 1936 roku na zawał serca, został pośmiertnie zaliczony do członków „antysowieckiej grupy Tuchaczewskiego”, w 1920 r. dowódcy idącego na Warszawę Frontu Zachodniego, zamordowanego w 1937 r.
Jeszcze w 1920 roku Stalin nie uważał Polski za poważnego przeciwnika i twierdził, że „Polacy przeżywają rozpad, z którego szybko się nie podniosą”. Jednak w czasie wielkiego terroru tyran, nie przebierając w słowach, domagał się wyeliminowania „wszechobecnych” polskich szpiegów.
„Bardzo dobrze! Kopcie i oczyszczajcie dalej te polsko-szpiegowskie bagno” – takie słowa pozostawił Stalin na pierwszej stronie specjalnego raportu szefa NKWD Nikołaja Jeżowa dotyczącego przebiegu „operacji polskiej” – czystki etnicznej, która pochłonęła prawie 140 tys. ofiar.
W ten sposób niepodległa Polska i główny architekt jej niepodległości Józef Piłsudski stali się dla bolszewickiej Rosji płachtą na byka. Sto lat później dla neobolszewickiego reżimu Putina jest nią niepodległa Ukraina. Kolejny były fragment imperium i niedoceniany przeciwnik, od którego nikt nie oczekiwał ani wytrwałości, ani dążenia do zwycięstwa.
Andrei Grigorev, niezależny dziennikarz, redaktor naczelny i wydawca emigracyjnego czasopisma „Wschody”










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!