Rosyjskie przywództwo nie porzuciło idei rozmieszczenia na Białorusi dodatkowego kontyngentu wojskowego. Żołnierze rosyjscy, którzy jesienią przybędą na manewry „Zapad-2017” na Białoruś, dołączą do tych, którzy już dziś stacjonują na terytorium kraju, – uważa rosyjski politolog Aleksandr Sytin.
W rozmowie z Euroradiem Sytin przekonuje, że Rosjanie będą próbowali zainstalować swoje siły na Białorusi, powołując się na rzekomo rosnące zagrożenie ze strony NATO,
„Powiedzą, że muszą chronić swoją stację radiolokacyjna w Hancewiczach, lub coś w tym rodzaju. Przynajmniej spróbują zastosować taki zabieg, żeby sprawdzić, jak zareaguje Białoruś”, ― mówi Sytin.
Obecnie na Białorusi istnieją tylko dwa rosyjskie obiekty wojskowe – stacja radiolokacyjna typu „Wołga” w Hancewiczach koło Baranowicz w obwodzie brzeskim, czyli część systemu ostrzegania przed atakiem rakietowym. Jest skierowana w kierunku zachodnim, „widzi” w zasięgu 4,8 tys. km. Druga baza to 43. Centrum Łączności Floty Wojennej w Wilejce w obwodzie mińskim, które od 1964 roku wspiera łączność sztabu floty z rosyjskimi podwodnymi okrętami atomowymi na całym świecie. To ważne obiekty. Ale nie są to bazy, ale mówiąc metaforycznie, oczy i uszy rosyjskiego wojska.
I tu zachodzi pytanie; Na jakiej podstawie Rosjanie mogą wzmocnić swoje siły, oraz ilu rosyjskich żołnierzy stacjonuje dziś w Hancewiczach i Wilejce?
Sytin twierdzi, że zwracał się z tym pytaniem do Ministerstwa Obrony Białorusi. Co się okazuje, resort białoruskiej obrony nie ma bladego pojęcia.
„Nie mam takich informacji. To- jak mówią, nie są nasze kompetencje. Tym bardziej, że nie są to bazy wojskowe w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Więc proszę o zwrócenie się z tym pytaniem bezpośrednio do nich (Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej) i tam zadać to pytanie”- odpowiada dziennikarzowi Euroradia szef służby prasowej Ministerstwa Obrony Białorusi Władimir Makarow.
Według białoruskiego eksperta wojskowego Aleksandra Alesina, liczba rosyjskich baz wojskowych na Białorusi i wszystkie niuanse związane z ich funkcjonowaniem zostały zapisane w umowach. Rzecz w tym, że są to dokumenty – „tajne”. Alesin twierdzi, że zabiegał o pozwolenie na zapoznanie się z nimi, ale otrzymał odpowiedź odmowną.
„Chodzi o poważne obiekty z doskonale rozwiniętą infrastrukturą, a liczbę wojskowych mogę określić jedynie w przybliżeniu: mniej więcej w każdej z baz jest około 400 ludzi. Ale w przypadku, gdy liczba wojskowych zwiększy się ponad ustaloną w umowie, taka zmiana będzie wymagała nowej umowy – ponieważ obiekty znajdują się na terytorium innego państwa „- mówi Alesin.
Aleksandr Sytin uważa, że jeśli Rosja uzna, iż potrzebuje wykorzystać bazy w Hancewiczach i Wilejce, nie będzie zawracała sobie głowy respektowaniem wcześniej zawartych umów z Białorusią.
Kresy24.pl
3 komentarzy
Mazowszanin
4 marca 2017 o 01:37Z Rosją jest jak z Chinami – gdzie raz wlezą, tam czują się jak u siebie i nie za bardzo są chętni wyjść.
SyøTroll
4 marca 2017 o 10:05Trzy lata temu, „nasz pakt obronny” i ich pakt obronny” zaczęły się nawzajem straszyć, a zaczęło się od majdanu i wp… się USA w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Teraz mamy pretensje, że „ich pakt obronny” w ogóle przeprowadza ćwiczenia.
Polak z Białorusi
5 marca 2017 o 21:14Właśnie, ale mam poczucie, że chiny są „grzeczniejsi”. A zgoła, jeden drugiego jest warty