Białorusini obchodzili wczoraj Dzień Wolności, święto zakazane przez reżim w Mińsku. Wielotysięcznego marszu w centrum Mińska nie było. I trudno było oczekiwać, że totalnie sterroryzowany naród wyjdzie na ulice, odda się wprost w ręce „rozgrzanych” OMON-owców.
Tylko gdzieniegdzie ludzie wychodzili na lokalne akcje osiedlowe. Tym którzy wyszli należy się uznanie za odwagę. Tym bardziej, że reżim zmobilizował wczoraj wszystkie swoje siły i środki; milicję, OMON, wojsko, i cały arsenał sprzętu do rozpędzania demonstracji. Jednym słowem wezwania niektórych emigracyjnych polityków, tj. Paweł Łatuszko, były łukaszenkowski minister, który przeszedł na stronę opozycji, nie spotkały się odzewem. A to znaczy, że Białorusini ufają przede wszystkim swojej intuicji, czekają na lepszy moment.
Ale były inne formy świętowania: wywieszanie flag, wypuszczanie balonów w narodowych barwach. Milicja musiała częściowo zablokować ruch w centrum stolicy bo kierowcy zbyt głośno trąbili w samochodach. A wieczorem – najpiękniejsza część świętowania: niebo nad stolicą, Grodnem i Wołkowyskiem rozświetliły kolorowe fajerwerki.
Doszło do aresztowań: Centrum Praw Człowieka poinformowało, że 25 marca 2021 r. w stolicy zatrzymano ponad 200 osób oraz ok. 50 w mniejszych miejscowościach. Przed rozprawą z komisariatu zwolniono 37 osób.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!