W poniedziałek rosyjskie media poinformowały o szczegółach trwającej od kilku miesięcy tzw. „głębszej integracji” Białorusi i Rosji. Chodzi m.in. o wspólną politykę podatkową, kodeks cywilny i służby celne. Co to znaczy dla Białorusi?
– Nie wiem, czy Białorusini powstaną, by bronić swojej suwerenności, nie wiadomo, czy władze w Mińsku będą jej bronić. Dzisiaj wszystko zależy od decyzji jednego człowieka i to jest największe zagrożenie dla niepodległości państwa – mówi na łamach Rzeczpospolitej opozycjonista, kandydat na prezydenta Białorusi z 2006 roku Aleksander Milinkiewicz w rozmowie z Rusłanem Szoszynem.
Opozycjonista zwraca uwagę, że kolejne ustalenia między Mińskiem i Moskwą prowadzone są przez najwyższe władze w największej tajemnicy przed społeczeństwem, co rodzi w Białorusinach strach przed utratą niepodległości. Poczucie zagrożenia wywołuje również narracja proponowana przez podporządkowane władzy media, w których akcentuje się jedność narodów;
– Myślę, że nieprzypadkowo takie hasła są wygłaszane akurat teraz, Mińsk chce pokazać Moskwie, że jesteśmy na tych samych falach i mówimy w tym samym języku. To postawa niewolnika. Władze białoruskie od lat udowadniały Moskwie, że jesteśmy „swoi”. Ciągle krąży też teza o tym, że jesteśmy jednym narodem. Jesteśmy bliskimi narodami, ale nie jesteśmy jednym narodem – mówi Aleksander Milinkiewicz.
1 komentarz
henryk
6 grudnia 2019 o 19:15czlowiek ktory sprzedal wlasnt narud sika na groby pszodkow