Reprezentujący demokratyczną opozycję w wyborach na prezydenta Białorusi z 2006 roku Aleksander Milinkiewicz przedstawił swój punkt widzenia na to, co dzieje się na Białorusi przed mającymi się odbyć za dwa dni wyborami prezydenckimi.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Milinkiewicz ocenia, że najgroźniejszym scenariuszem jest otwarta konfrontacja między władzą a opozycją, ponieważ jeszcze bardziej uzależni ona Mińsk od Moskwy:
„Jeżeli poleje się krew, Łukaszenko zostanie wyrzutkiem w Europie na wiele lat, przestaną z nim rozmawiać państwa Zachodu. Wtedy będzie skazany wyłącznie na Rosję. Myślę, że Moskwie chodzi o zmuszenie władz w Mińsku do podpisania wszystkich map drogowych dotyczących tak zwanej głębszej integracji Białorusi i Rosji. Spora część białoruskiego społeczeństwa pogrążyłaby się w depresji i straciłaby jakiekolwiek nadzieje.
Milinkiewicz dość krytycznie ocenia także działania Tichanowskiej, wokół której gromadzi się opozycja:
„Jej sztabowi chodzi głównie o to, by na ulice wyprowadzić jak najwięcej ludzi. Ale co dalej? Dotychczas opozycyjni rywale Łukaszenki mieli doradców i piarowców. Każdy wiedział, kim są. Teraz nie wiemy, kto pisze scenariusz dla jej sztabu. Gdyby została prezydentem, miałaby uprawnienia Łukaszenki, a państwem kierowaliby ludzie z jej sztabu, o których nic nie wiemy. To byłoby zbyt duże ryzyko dla mojej ojczyzny. Zawsze powtarzam: kochajcie Białoruś bardziej, niż nienawidzicie Łukaszenkę”.
Aleksander Milinkiewicz podkreśla, że „na czele niekontrolowanych tłumów mogą szybko stanąć prowokatorzy”. Zarzuca także opozycji brak programu:
Chodzi wyłącznie o mobilizację przeciwników reżimu. Ludzi mają dosyć rządów i nie chcą dalej tak żyć. Sytuacja gospodarcza jest zła, wszyscy mają dosyć chamstwa władz, a rządzący nie mają żadnego planu rozwoju kraju. Łukaszenko jest prezydentem ubiegłego wieku i nie rozumie, że naród ma dosyć. Białorusini protestują i dobrze robią, ale ktoś sprytnie wykorzystał te nastroje.
Milinkiewicz podkreśla, że „niektórym się wydaje, że obalą Łukaszenkę, a potem pomyślą o reszcie”:
„Nie będą mieli na to czasu. Kobiety, które stoją dzisiaj na czele protestu, nie mówią, jaka będzie Białoruś bez Łukaszenki.
Bardzo dynamiczna sytuacja na Białorusi może mieć więc poważne konsekwencje dla całego regionu, w tym dla Polski”.
Więcej w rozmowie z Rusłanem Szoszynem na łamach Rzeczpospolitej
oprac.ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!