Mieszkańcy Kijowa mogą zostać bez gazu i ciepłej wody z powodu… długów Achmetowa
Władze Kijowa poinformowały, że ukraiński państwowy pośrednik w handlu gazem Naftohaz odmawia zawarcia nowej umowy na dostawy gazu dla komunalnego operatora Kijewteploenergo z powodu długów poprzedniego operatora, prywatnej firmy Kijewenergo. Dług wynosi ok. 5 mld hrywien (równowartość prawie 700 mln zł.). Brak nowej umowy od 1 lipca oznaczałby, że stolica Ukrainy zostanie bez gazu i ciepłej wody, a jeżeli sytuacja przeciągnęłaby się do jesieni i zimy, także bez ogrzewania.
Jednocześnie władze miejskie Kijowa poinformowały, że dalej będą zabiegać o zgodę akcjonariuszy Naftohazu (większość udziałów ma ukraiński Skarb Państwa), by zgodzili się dalej dostarczać surowiec na podstawie nowej umowy w zamian za wdrożenie planu stopniowej likwidacji długu. Oznaczałoby to, że ceny gazu i innych mediów w Kijowie wzrosną. Sekretarz rady miejskiej Władimir Prokopiw oświadczył, że Kijewteploenergo nie jest odpowiedzialny za zaniedbania poprzednika, natomiast rozumie, że Nafrohaz (Naftogaz) ma prawo domagać się pieniędzy za dostarczony gaz.
27 kwietnia okazało się, że z powodu długów prywatnej firmy Kijewenergo, której większościowym udziałowcem był jeden z największych ukraińskich oligarchów Rinat Achmetow, kilku dzielnicom Kijowa odcięto gaz i ciepłą wodę. Władze miasta zainterweniowały w ten sposób, że z dniem 1 maja przejęły na rzecz Kijewteploenergo wszystkie sieci Kijewenergo. Kosztem transakcji było zobowiązanie do spłaty długów po restrukturyzacji. Naftohaz nie jest jednak zadowolony z tego, jak władze miasta podchodzą do kwestii spłaty długi i ponownie zagroził odcięciem gazu z powodu braku nowej umowy. Władze Kijowa argumentują, że są w trakcie inwestycji w unowocześnienie sieci przesyłowych i zasługują na zaufanie.
Cała sprawa ilustruje jeden z największych współczesnych problemów Ukrainy. Przez wiele lat ceny surowców, zwłaszcza gazu, były zaniżone. To powodowało, że nie było inwestycji w infrastrukturę i nieefektywnie zarządzano surowcem. Problemem było i wciąż jest też uzależnienie gospodarki ukraińskiej od gazu ziemnego. Ten nieefektywny i nieprzejrzysty system był też rajem dla oligarchów wchodzących w rolę pośredników handlu gazem.
W zasadzie, wszyscy liczący się politycy ukraińscy zgadzają się, że Ukraina, jeśli chce się rozwijać gospodarczo, dalej integrować się z Zachodem i wychodzić z rosyjskiej strefy wpływów, musi urealnić rynek energetyczny stopniowo podwyższając ceny i w niego inwestując. Gdy jednak przychodzi do konkretów, wszyscy boją się podjąć decyzję o podwyżce cen.
Dopiero w kwietniu, pod naciskiem MFW i innych zagranicznych kredytodawców Ukrainy, rząd przedstawił prognozę urealnienia cen gazu w ciągu 3 lat (każdego roku wzrost o 18-20 proc.)
Oprac. MaH, unian.net, BiznesAlert.pl
fot. Maria Panowa, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported
1 komentarz
józef III
23 maja 2018 o 21:47więcej banderyzmu !