Była kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, że kiedy kierowała krajem, bardzo starała się zapobiec temu, co dzieje się teraz na Ukrainie, ale nie ma do siebie pretensji za to, czego – jej zdaniem, zrobić nie mogła, pisze BBC. Niemiecka polityk nie przeprosiła za swoją wieloletnią politykę.
W pierwszym wywiadzie po ustąpieniu ze stanowiska kanclerskiego, udzielonym przed licznie zgromadzoną publicznością w berlińskim teatrze i transmitowanym przez telewizję ARD, Merkel stwierdziła, że nie ma usprawiedliwienia dla brutalnych działań Rosji.
Zapytana o swoją decyzję sprzeciwu wobec starań Ukrainy o członkostwo w NATO w 2008 r., przyznała, że obawiała się, iż skłoni to Rosję do zaszkodzenia Ukrainie. Po wybuchu wojny wielu zaczęło krytykować Merkel za tę decyzję, argumentując, że Putin nigdy nie odważyłby się na wojnę, gdyby Ukraina była objęta gwarancjami bezpieczeństwa NATO.
Merkel powiedziała, że inwazja Rosji na Ukrainę 24 lutego była punktem zwrotnym. Przyznała, że wiele nad tym rozmyśla i patrzy na niego z przygnębieniem.
Merkel wspominała również swoje spotkanie z Putinem w Soczi w 2007 roku (gdy rosyjski prezydent wpuścił do pokoju psa, wiedząc, jak się powszechnie uważa, że kanclerz boi się psów). Według Merkel, Putin powiedział jej wtedy, że upadek ZSRR jest największą katastrofą geopolityczną (Putin mówił to już wcześniej, ale dopiero później zaczął mówić o tym publicznie przed zachodnią publicznością), a ona odpowiedziała, że dla niej, która urodziła się w Niemczech Wschodnich, upadek Związku Radzieckiego był największym szczęściem w jej życiu. Wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że ona i Putin mają zupełnie inne spojrzenie na świat i nie zgadzają się co do wartości demokracji – powiedziała Merkel.
ba za @bbcrussian
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!