„Zostali zwolnieni za idiotyzm” – tak rosyjski wiceminister ds. mediów Alieksiej Wolin uzasadnił wyrzucenie z pracy głównych redaktorów agencji informacyjnej RBK, którzy ośmielili się ujawnić korupcję w otoczeniu Putina, finansowe machinacje jego zięcia oraz informacje o śmierci rosyjskich żołnierzy walczących w Donbasie.
Przypomnijmy, że należący do miliardera Michaiła Prochorowa holding medialny RBK był dotychczas ostatnim przyczółkiem niezależnego dziennikarstwa śledczego w Rosji, a jego popularność szybko rosła.
Oprócz informacji o Putinie i wojnie na Ukrainie, RBK pisało ostatnio m.in. o nieruchomościach rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, korupcji w ministerstwie kultury, a ostatnio dużą częścią rosyjskiej opinii publicznej wstrząsnęły opublikowane przez agencję informacje o rosyjskich wątkach afery „Panama Papers”, sięgających najwyższego szczebla kremlowskiej władzy.
Tego dla Władimira Putina było już za wiele. 13 maja holding został zmuszony do zwolnienia redaktor naczelnej RBK Jelizawiety Osietinskiej oraz szefów agencji informacyjnej RBK – Romana Badanina i dziennika „RBK” – Maksima Solusa.
Komentując tę medialną czystkę „Washington Post” przypomina, że Putin pozwalał dotychczas funkcjonować resztkom niezależnego dziennikarstwa w Rosji, byle znajdowało się ono na zupełnym marginesie rynku mediów, zdominowanego przez całkowicie kontrolowaną przez Kreml masową propagandę prasową, radiową, a przede wszystkim telewizyjną.
RBK – dzięki umiejętnościom i odwadze swoich dziennikarzy – zaczęło jednak szybko piąć się w górę i to właśnie było powodem, że na agencję spadła kadrowa siekiera Putina. Wcześniej podobny los spotkał dziennikarzy rosyjskiej telewizji NTV i portalu Lenta.ru, które w wyniku tego z niezależnych mediów przekształciły się w całkowicie lojalne wobec Putina narzędzia propagandy.
Tymczasem Kreml zaprzecza jakoby naciskał na zwolnienie dziennikarzy, a jego przedstawiciel – wiceminister Wolin zarzuca im „idiotyzm”. „Kiedy kierownictwo przedsiębiorstwa nie przeprowadza żadnych reform i jest zwalniane za niekompetencję i idiotyzm to próbuje wytłumaczyć to polityką” – szydzi putinowski funkcjonariusz.
Pytanie jak to się stało, że kierowana przez takich „idiotów” redakcja zdobywała coraz bardziej masowe grono czytelników? Dodajmy, że „idiotka” Jelizawieta Osietinska, która stała na czele RBK od 2013 r., kierowała wcześniej rosyjskojęzyczną wersją pisma „Forbes” i popularnym portalem internetowym Vedomosti.ru.
Przypomnijmy, że w sondażu przeprowadzonym w Rosji w sierpniu ub. roku okazało się, iż co trzeci Rosjanin nie wie co to Internet, a co drugi chce w nim cenzury lub jego całkowitego wyłączenia, przy czym najbardziej gorliwie chcą tego ci, którzy nie wiedzą co to jest.
W masowej świadomości wielu Rosjan Internet plasuje się gdzieś między ciężkimi narkotykami, a kryminalnymi sektami. Popularne jest powiedzenie, że „ustanowiona przez Władimira Putina cenzura w mediach chroni obywateli Rosji przed realną rzeczywistością”.
Kresy24.pl
2 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
19 maja 2016 o 15:44Bomby atomowej z dnia na dzień nie wys…y, ale rozbudowanie mediów oddziałujących na zagraniczną opinię publiczną, leży w granicach polskich możliwości. Sam Biełsat to o wiele za mało. Potrzebne jest działanie na kierunku niemieckim i rosyjskim. Oczywiście, rozbudowa takich mediów nie zmieni radykalnie sytuacji, ale zawsze troszkę ją poprawi. Nawet dysponując bardzo skromnymi środkami można dużo zdziałać, jeżeli jest wola działania.
jubus
21 maja 2016 o 12:03Media w Rosji są równie „wolne i demokratyczne” jak te na Zachodzie, szczególnie w USA, Anglii, Niemczech czy Szwecji. Kryzys „uchodźczy” to pokazał dobitnie. Polityczna poprawność, marksizm kulturowy przeżera mózgi ludziom na Zachodzie nie bardziej niż putinowska propaganda.