Tajemnicza zaraza kosi służby specjalne białoruskiego dyktatora.
W ostatnim roku doszło do całej serii tajemniczych zgonów ochroniarzy Aleksandra Łukaszenki. Tuż przed obecnym Nowym Rokiem w wieku 50 lat zmarł specnazowiec Konstantim Tiuszkowskij ze Służby Bezpieczeństwa Prezydenta (j.w. 01549) – podaje Charter97.
Jak w przypadku większości nomenklatury i bloku siłowego rządzącego reżimu, Białorusin był z niego żaden – urodził się w Tadżykistanie, a jego rodzice w czasach sowieckich mieszkali na Litwie. Był absolwentem Akademii MSW w Mińsku i centrum szkolenia specjalnego, a jednocześnie trenerem Związku Strzeleckiego w Rosji.
Wcześniej w wieku 59 lat zmarł Nikołaj Kaszirow – wiceszef szkolenia bojowego Specjalnego Oddziału Szybkiego Reagowania SOBR. Z kolei w wieku 55 lat odszedł z tego świata ppłk Andriej Żukowskij, instruktor walki wręcz, jeden z pierwszych białoruskich specnazowców, który w czasach sowieckich służył w dywizji MSW ZSRR w Wilnie.
Kolejne ofiary masowego pomoru wśród ochroniarzy Łukaszenki to 49-letni ppłk Iwan Bielasnikow z pododdziału specjalnego Ałmaz, odznaczony w 2024 roku przez reżim medalem „Za odwagę” i 47-letni Jurij Michajłow – specnazowiec z Mohylewa, służący w kompanii specjalnej MSW w Uruczje pod Mińskiem.
Wszyscy oni zmarli jakoby śmiercią naturalną w ciągu ostatniego roku, oprócz ostatniego, którego w niejasnych do dziś okolicznościach rozerwał granat w Rosji. Jest to o tyle dziwne, że – jak przyznają ich znajomi – wszyscy byli w świetnej formie fizycznej i mieli dopiero po czterdzieści kilka – pięćdziesiąt kilka lat.
Zobacz także: Władimir Cudotwórca! Rozdał wojsku diabelskie amulety ze swymi inicjałami.
KAS
1 komentarz
qumaty
8 stycznia 2025 o 18:30gdzie tu sensacja, ot ruscy czyszczą co bardziej lojalnych ochroniarzy wąsacza by łatwiej w stosownym momencie pozbyć się go. Ten, jak to stary wyga, co czas jakiś wymienia całą ochronę i połowę urzędników i zabawa zaczyna się od nowa. Takie nagłe zejście kogoś z ochrony jest jednocześjie „ofertą” dla pozostałych. Albo jesteś z nami albo też coś ci się stanie. Dla łukaszenki chyba gorący okres się zaczyna i mogą go jego „bracia ze wschodu” próbować przy okazji odstawić. Amerykanie wiedzą że może być przy tym delikatnie mówiąc zamieszanie i temu swoich obywateli poprosili by sobie pojechali gdzieś indziej. Chipsy piwo i patrzymy. Niech się leją. I tak Białoruś jest już wg mnie stracona.