Po raz pierwszy w ciągu 15 lat swoich rządów Putin stanął w obliczu poważnego dylematu – otwartego konfliktu między dwoma filarami jego władzy: FSB i Ramzanem Kadyrowem.
Złożyć w ofierze FSB nie może, ponieważ to gwarant jego fizycznego bezpieczeństwa. Ogłosił, że Rosja to on. Więc bezpieczeństwo Rosji zależy od jego bezpieczeństwa. Jeśli coś się stanie z Putinem, przestanie istnieć Rosja w obecnym kształcie i jej idee. Tak mniej więcej widzi to on sam i jego obecni zwolennicy, których jest sporo.
Rosyjski politolog Stanisław Biełkowski mówi o rychłym końcu władzy Putina i o scenariuszu, jaki czeka Rosję:
Jest FSB, ale z drugiej strony, jest Ramzan Kadyrow – gwarant stabilności Kaukazu, którą przed aneksją Krymu Putin uznał za swoje największe osiągnięcie.
Ten konflikt nie ma według Biełkowskiego rozwiązania. O ile mi wiadomo – mówi znany rosyjski politolog – FSB niemal wprost oskarża Kadyrowa o udział w zabójstwie Niemcowa i domaga się od swojego politycznego patrona głowy przywodcy Czeczenów.
Putin Kadyrowa rzucić na pożarcie nie może, ale nie może też skompromitować FSB, tymczasem doprowadzenie do końca śledztwa w sprawie zamordowania Borysa Niemcowa oznaczałoby całkowitą kompromitację aparatu bezpieczeństwa państwowego.
Wyjścia praktycznie nie ma. Przynajmniej nie w tym świecie, w którym funkcjonuje Putin i w ramach kanonów politycznych i administracyjnych, które sam stworzył, gwarantuje oraz wspiera.
Dlatego opóźnia podjęcie decyzji i działa na zasadzie: „Jeśli nie wiesz, co robić – prześpij sprawę, może się sama rozwiąże”. I Władimir Władimirowicz zapadł w śpiączkę. Czeka aż rozwiązanie samo przyjdzie w najbliższych dniach.
Wszyscy jesteśmy śmiertelni, a Władimir Putin też kiedyś musi opuścić ten świat – mówi Biełkowski. Oczywiście, może to trwać kolejne 20 lat: warunki życia ma dobre, jedzenie wyśmienite, zajmuje się sportem, pije mało, innych używek nie stosuje. Ale jeśli przyjąć, że wielki polityczny cykl rosyjskiej historii kończy się za dwa lata, to Putinowi może się coś przydarzyć. Będzie to oznaczać zmianę epoki – jak po śmierci Stalina.
Formalnie spadkobiercą tronu będzie Dmitrij Miedwiediew. Wygląda wprawdzie jak karykatura lidera – i prawie tak jest. Ale – przypomina Biełkowski – podobnie było w przypadku innych spadkobierców władzy zanim ją otrzymali. Biełkowski wymienia w tym kontekście Nikitę Chruszczowa, podkreślając, że następcy realizują zazwyczaj całkowicie odmienną od poprzedników politykę.
Miedwiediew będzie, według Biełkowskiego, „anty-Putinem”, bo nie ma innego wyjścia. Będzie musiał pogodzić się z Zachodem, ponieważ inaczej nie da się uratować rosyjskiej gospodarki; będzie musiał powstrzymać wojnę, ponieważ Rosja nie będzie w stanie dłużej jej ciągnąć.
Żałobnych marszy po Putinie nie będzie – uważa Biełkowski, bo popiera go bierna większość, ta, która zazwyczaj nie wychodzi na ulicę. Pomimo aprobaty dla wojny na Ukrainie, na wiecu poparcia „Noworosji” pojawiło się 1500 osób, podczas gdy w marszu pamięci po śmierci Borysa Niemcowa – ponad 50 tys – przypomina rosyjski politolog.
Będą, oczywiście, zaaranżowane przez Kreml procesje, jednak paniki nie będzie, a żałoby też nikt nie przywdzieje. Rzecz w tym, że gwarancją rosyjskiego systemu politycznego jest sam rytuał i monarszy tron, a nie osoba monarchy. Rosja pokocha następnego prezydenta – tak samo jak pokochała Władimira Władimirowicza. A stanie się to o wiele szybciej niż sądzimy dzisiaj – uważa Biełkowski.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!