Im bardziej Putin „rozwija” rosyjski Daleki Wschód, tym mniej tam ludzi. Eksperci przewidują, że za 50 lat nie będzie tam żywego ducha.
Na Wschodnim Forum Ekonomicznym we Władywostoku rosyjski dyktator kolejny raz ogłosił, że „rozwój Dalekiego Wschodu będzie priorytetem Rosji w całym XXI wieku”. Trudno już policzyć, która to taka tubalna deklaracja i raczej wątpliwe, by ktoś poza rosyjską propagandą traktował jeszcze te gołosłowne zapowiedzi serio.
Zresztą dla Putina i rosyjskiej TV wszystko jest od dawna „priorytetem”. I Daleki Wschód i Północ, Kaukaz i Ural, Donbas i Krym, wojsko i marynarka, rakiety i czołgi, lotnictwo i komputeryzacja, młodzież i emeryci, szkolnictwo i żłobki, przyroda i gazociągi, rolnictwo i przemysł, drogi i mosty, itd. Najwyraźniej słowo „priorytet” znaczy w Rosji coś innego, niż w normalnym świecie.
„Prawie pół wieku przeżyłem na Dalekim Wschodzie. I od rozpadu ZSRR zawsze był to 'priorytet Rosji’. Dziesiątki ogłaszanych 'programów federalnych’, specjalne ministerstwo i kupa pieniędzy, z których 90 proc. nawet nie opuściło Moskwy. A raczej opuściło, tylko w drugim kierunku – na konta na Zachodzie” – pisze rosyjski publicysta emigracyjny Siergiej Auslender.
„Ważne, by kiedy spełni się już wszystko to, co obiecał Putin i pewnie obieca znowu za rok na kolejnym forum, pozostał jeszcze na Dalekim Wschodzie ktokolwiek, kto będzie w stanie to zobaczyć i docenić. Oczywiście oprócz Chińczyków” – ironizuje autor.
Przypomina, że przez 20 lat – od 1991 do 2010 roku (wiarygodnych nowszych danych brak) liczba ludności rosyjskiego Dalekiego Wschodu zmniejszyła się o 22 proc. i stanowiła tylko 5 proc. ludności całej Rosji. Tymczasem region ten zajmuje aż 40 proc. powierzchni kraju.
W takim tempie za pół wieku w Magadanie, na Kamczatce i Czukotce nie będzie już nikogo, a na całym Dalekim Wschodzie pozostanie 4 mln Rosjan, średnio jeden na 2 km kwadratowe. „A ci dalej Donbas wyzwalają” – pisze publicysta.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!