Nasza parafia została zmuszona do tego, aby zwrócić się do Europej-skiego Trybunału Praw Człowieka 23 grudnia 2014 roku z powodu łama-nia naszych praw przez władze miasta Lwowa. Praw, które wynikają z Konwencji Międzynarodowych, ale też i z prawodawstwa ukraińskiego” – mówi o. dr Stanisław Kawa OFM Conv, który sprawuje posługę kapłańską w kościele św. Antoniego.
Jest to pierwszy przypadek w życiu Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie oraz drugi przypadek w państwie ukraińskim, gdy wspólnota religijna (wcześniej prawosławni z obwodu tarnopolskiego) po wyczerpaniu krajowej drogi sądowej złożyli skargę w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Sprawa dotyczy wieloletniej walki parafii rzymskokatolickiej z Radą Miejską Lwowa o zwrot nieruchomości przy ul. Łyczakowskiej 49 (obecnie 53), gdzie do 1946 roku znajdowała się plebania i klasztor ojców franciszkanów obsługujących kościół św. Antoniego.„Te starania były wszczęte w latach 80. ubiegłego wieku – stwierdził franciszkanin o. Stanisław Kawa, który jest doktorem nauk prawnych.
– Od 1991 roku, kiedy Ukraina uzyskała niepodległość została wprowadzona ustawa o wolności sumienia i organizacji religijnych. 17 artykuł tej ustawy właściwie gwarantuje zwrot majątku organizacjom religijnym. Rok później został wydany dekret prezydenta Ukrainy, który jest aktem wykonawczym do ustawy o zwrotach organizacjom religijnym ich majątku (Указ Президента України „Про заходи щодо повернення релігійним організаціям культового майна”, від 4.04.1992, No 125/92). Nie znajdując wsparcia u władz miasta parafia została zmuszona do tego, by wystąpić na drogę sądową, aby szukać sprawiedliwości w sądzie w celu zwrotu jej dawnego mienia”.
Budynek parafialny obecnie jest własnością Lwowskiej Rady Miejskiej, która jest dysponentem tego obiektu. Pomieszczenie zajmuje Szkoła Muzyczna nr 4. „Wydaje się, że jest czymś naturalnym w demokratycznym państwie zwrot tego, co się komuś należy czyli majątków zagarniętych niesprawiedliwie – uważa duchowny.
– Ale jednak Rada Miasta stosuje tutaj politykę dyskryminacyjną. Dyskryminacja ta polega na nierównym traktowaniu obywateli pochodzenia polskiego i ukraińskiego. Dyskryminacja dotyczy również obrządków: łacińskiego i greckokatolickiego. Wiemy o tym, że chętnie i szczodrze się przekazuje organizacjom religijnym greckokatolickim różne nieruchomości w mieście, natomiast cały czas mamy kłopot z naszymi nieruchomościami. Wiemy, że grekokatolicy są w posiadaniu nieswoich nieruchomości i bez większych przeszkód zdobywają prawo własności do tych nieruchomości. To spowodowało, że postanowiliśmy jako parafia szukać sprawiedliwości w sądach”.
Parafia wniosła apelację do Kijowskiego Gospodarczego Sądu Apelacyjnego, gdzie sprawa została wygrana. Decyzję Sądu Gospodarczego miasta Kijów skasowano. Przyznano parafii prawo własności na budynek nr 49 (obecnie 53) przy ul. Łyczakowskiej we Lwowie czyli cały czas chodzi o plebanię-klasztor. Uchylono decyzję Lwowskiej Miejskiej Rady o rejestracji nieruchomości przy ul. Łyczakowskiej 49 jako mienia komunalnego, gdyż ta zdaniem sądu była podjęta wbrew obowiązującemu prawu i przeprowadzonych ekspertyz. Następnie unieważniono świadectwo na prawo własności Lwowskiej Państwowej Muzycznej Szkoły nr 4 na nieruchomość znajdującej się przy ul. Łycza-kowskiej 49 (obecnie 53)”.
Jednak sprawiedliwość nie zatriumfowała – po wielu latach i pokonaniu wszystkich możliwości legislacyjnych na Ukrainie Rada Miasta nadal nie chce zgodzić się na zwrot gmachu. Zdaniem o. Kawy jest to zupełnie absurdalne, bo sąd podważa ciągłość istnienia parafii jako organizacji religijnej. „Pierwszą instancją sądową do której się zwróciliśmy, była pierwsza instancja Sądu Gospo-darczego Kijowa – powiedział.
– Sąd pierwszej instancji oparł się jednak na błędnym wniosku, że wspólnota religijna parafii rzymskokatolickiej św. Antoniego posiada tylko zbieżną nazwę z podobną historyczną wspónotą parafialną. Jednak z dokumentów znajdujących się w archiwach państwowych – co można sprawdzić – wynika – i myśmy to udowodniali przed sądem, że parafia jest tożsama czyli ta, która została tutaj założona dwieście lat temu i nieprzerwanie trwa do dziś. Parafia nigdy nie została ani zniesiona przez władze kościelne, ani zdelegalizowana przez władze świeckie.
„Zostawimy to bez komentarza – mówi o. Stanisław Kawa. – Naszym zdaniem w argumentacji wyroku zostały zignorowane wszelkie dowody prawne, historyczne jakie parafia przedstawiła do sądu, aby udowodnić swoją własność. Wobec tego parafia złożyła wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do Najwyższego Sądu Ukrainy 24 września 2014 roku. Sąd tej instancji odrzucił ponownie rozpatrywaną sprawę, podając powody merytoryczne: „jakoby sąd tej instancji nie kwestionuje wyroków, tylko zajmuje się badaniem wyroków sądu na poziomie tej samej instancji”.
Takie zagmatwanie i argumentacja świadczy tylko o złej woli w sądownictwie. Jeszcze raz podkreślam, że na trzecim etapie, w trzeciej instancji, została włączona prokuratura, co jest też niesprawiedliwością procesową, bo kiedy są apelacje nie może wejść trzecia strona. Argumentem prokuratury w czasie posiedzeń i rozpraw sądowych było to, że ukraińskim dzieciom zabieramy szkołę. To nie tak. Katolicy we Lwowie są też po-chodzenia ukraińskiego, nie tylko polskiego. A nawet gdyby tak było, że chodzi tylko o polskie dzieci, to te dzieci też są obywatelami Ukrainy. Nasi parafianie. W ten sposób dyskryminuje się prawa mniejszości narodowych. Jest to ukryte, ale w decyzjach Rady Miasta o przekazaniu mienia można to odczytać. Dyskryminowane są też poszczególne obrządki. Podkreślam, co już było powiedziane, że grekokatolikom o wiele chętniej przekazuje się różne posiadłości w mieście”.
Z kolei proboszcz o. Władysław Lizun OFM Conv wspomniał, że pod koniec XX wieku władze miasta Lwowa już procesowały się z parafią, która zaprotestowała przeciwko budowie domu mieszkalnego w miejscu byłego cmentarza koło kościoła, gdzie obecnie jest skwer. W obronie kościoła św. Antoniego powstała cała dzielnica, ludzie różnych narodowości i wyznań. Urząd miasta przegrał ową sprawę sądową. Działalność wspólnoty kościoła św. Antoniego jest bardzo dobrze znana we Lwowie. Nabożeństwa sprawowane są tu w trzech językach: po polsku, ukraińsku i po rosyjsku.
„Do naszego kościoła przychodzą też modlić się ranni z położonego niedaleko stąd szpitala wojskowego – mówią parafianie. – Wszyscy czekamy na decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Konstanty Czawaga/Kurier Galicyjski/ fot.wikimapia.org
16–29 stycznia 2015 nr 1
5 komentarzy
józef III
16 stycznia 2015 o 17:26wredne bandery ; zawsze antypolskie
Miro
17 stycznia 2015 o 00:53Ukraińcy chcą wejść do Unii Europejskiej, beda musieli liczyć się z podobnymi sprawami. Trzeba bedzie zwrócić, to co sobie przywłaszczyli, prawowitym właścicielom! Jeśli są na to papiery i dowody, to nie jeden majątek będzie zwrócony. Nie wspomnę tu o majątku Żydowskim, ten w pierwszej kolejności będzie zwracany. Ciekawe jak wtedy Banderowcom będzie pasowała UE i jak chetnie będą go oddawać!
ato
17 stycznia 2015 o 14:14No proszę. A my im pomagamy !!!
Nic nie robić, patrzyć się jak się te psy (Rosjanie i Ukraincy) zagryzą, bo to jest jedyna nasza szansa wyciągnięcia z tego korzyści dla Polski…
gegroza
17 stycznia 2015 o 21:51powinniśmy ostro zareagować na wszelkie formy dyskryminacji Polaków na Ukrainie. W końcu to my pomagamy im a nie oni nam !
Jang Iskari
18 stycznia 2015 o 17:41Dział Prawny GSE jest zdecydowana sprawdzić wiarygodność tych spraw ukryte prześladowanie zostanie ukarane, a na radę miasta zostanie zasądzona nieodwołalnie kontrybucja karna, jeżeli argumenty podane w tym artykule są wiarygodne. Pozdrawiam działania prawne podjęte zostaną wkrótce.