26 stycznia to główny dzień głosowania w „wyborach” prezydenckich na Białorusi. Na listach wyborczych próżno szukać kandydatów opozycji, gdyż kampania wyborcza, tak jak ostatnie 5 lat na Białorusi, to nieprzerwany ciąg represji i życie w atmosferze strachu.
Jak przypomina portal euroradio.fm, państwa zachodnie i organizacje międzynarodowe nie uznały wyników wyborów prezydenckich na Białorusi po 1994 roku. Wszystkie, zdaniem zachodnich obserwatorów, mediów i działaczy na rzecz praw człowieka, nie były wolne i towarzyszyły im masowe fałszerstwa na korzyść Łukaszenki.
Po wyborach w 2020 roku, które Aleksander Łukaszenka prawdopodobnie przegrał z niezależną kandydatką Swietłaną Cichanouską, rozpoczęła się bezprecedensowa fala protestów w całym kraju, a po nich masowe areszty, wyroki skazujące, ściganie oponentów politycznych i uczestników pokojowych zgromadzeń, zastraszanie. Tysiące Białorusinów zostało skazanych na więzienia i kolonie karne, a dziesiątki tysięcy ratowało się ucieczką z kraju, żeby nie wpaść w tryby represji.
Według stanu na styczeń 2025 r. na Białorusi przetrzymywanych jest co najmniej 1,2 tys. więźniów politycznych.
26 stycznia w Mińsku Aleksander Łukaszenka oddał w lokalu wyborczym głos na siebie, po czym zorganizował konferencję prasową. Jednym z zadających my pytanie był korespondent BBC Stephen Rosenberg.
Zapytał uzurpatora, jak można nazwać demokratyczne trwające wybory, skoro główni rywale Łukaszenki przebywają w więzieniu lub na wygnaniu.
— Steve, niektórzy są w więzieniu, inni na wygnaniu, a ty jesteś tutaj. To jest wybór. Jest demokratyczny. Niektórzy wybrali więzienie, inni wygnanie, jak mówisz. Nikogo nie wyrzuciliśmy z kraju. W rzeczywistości otworzyliśmy kraj. Nie jesteśmy mściwi, nie jesteśmy złośliwi. Każdy dostanie szansę. Mechanizm wdrażania jest taki. I ja o tym nie decyduję. Igor Tur (propagandysta ONT) siedzi przed wami. On tam, mówiąc w przenośni, decyduje. Czyli komisja obywatelska (ds. powrotu obywateli, którzy wyjechali z powodu represji – przyp. red.), gdzie media są szeroko reprezentowane. W 2020 r. byli oni fotografowani na każdym skrzyżowaniu i we wszystkich mediach, w tym w BBC. Przeanalizowaliśmy to wszystko, był na to czas. Znamy rolę każdego: Niech wracają, wytłumaczą się. Złamali prawo – do miejsc nie tak odległych, o których mówiłeś (więzienie). Ci, którzy zdają sobie sprawę, że nie unikną tego – zostają tam (za granicą – przyp. red.). To jest demokratyczne. To prawo każdego człowieka. Ale powiem ci, Steve, że gdybyś zajął takie stanowisko z naruszeniem prawa, nie siedziałbyś tutaj. Prawdopodobnie by cię tu nie było.
Na to Steven Rosenberg przypomniał Łukaszence jego obietnicę, że nikt na Białorusi nie zamknie dziennikarzom ust.
— Ale poważni rywale nie tylko nie mogą startować w wyborach, ale niektórzy z nich siedzą. Co więcej, pozostaje ponad 1200 więźniów politycznych – powiedział Rosenberg.
— Chwileczkę, zwolniliśmy już całkiem sporo. Wczoraj było 1200. Jeśli odjąć ponad 200 (więźniów politycznych, których Łukaszenka wypuścił z kolonii od początku zeszłego roku. – przyp. red.), to ile ci wyjdzie? Nie chodziłeś do szkoły?
Według Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, na dzień 26 stycznia w białoruskich koloniach przebywa 1245 więźniów politycznych. Liczba ta nie obejmuje osób, które zostały skazane za przestępstwa polityczne i zwolnione na mocy ułaskawienia.
— Chodzi mi o to, że jeśli nikomu nie można zamknąć ust, to może nadszedł czas, aby otworzyć cele i uwolnić wszystkich więźniów politycznych. I Maria Kolesnikowa, i Siergiej Cichanouski….
— A ty znów za Marią, mój Boże… Mówisz o zamykaniu ust czy zamykaniu kogoś w więzieniu? Cóż, jeśli usta, to jedno. Ale jeśli więzienie, to ktoś, kto otworzył usta zbyt szeroko. Ktoś, kto złamał prawo” – odpowiedział Łukaszenka i zganił dziennikarza BBC za to, że nie dał »pozytywnego przykładu«. — W czasach Łukaszenki w więzieniach przebywało ponad 40 tys.osób. Teraz — mniej niż 20 (nie jest jasne, jakie liczby Aleksander Łukaszenka przytacza w tym oświadczeniu. – przyp. red.). Czy to dobry wynik? Cóż, jest dobry!
Wracając do tematu „białoruskiej demokracji”, Łukaszenka zaznaczył, że jest gotów prowadzić dialog z „opozycją”, ale tylko z opozycją, która jest w kraju, a nie w więzieniu.
— Z opozycji wewnątrz naszego kraju, znam jedną z kandydatek na prezydenta, Anię Kanopacką. Ona krytykuje mnie od chyba 15 lat bez przerwy. I powiem szczerze, że ten jej upór popierają niektórzy ludzie w naszym społeczeństwie, wiem o tym. No dzisiaj wieczorem będziemy wiedzieli, jakie jest poparcie – będziemy mieli przekrój socjologiczny. Tutaj jest jedna opozycja. Komuniści, niezależnie od tego, jak bardzo mnie chwalą i tak dalej, też mają pretensje do obecnego rządu w pewnych kwestiach, widzą to inaczej. Rozumie pan? Jestem gotów prowadzić dialog z nimi i z innymi kandydatami. Zawsze jestem gotów prowadzić dialog, bo przynajmniej od nich coś w kraju zależy. A jeśli zostaną posłami i ktoś zostanie prezydentem? Dlaczego nie prowadzić dialogu!
ba za euroradio.fm/zerkalo.io
3 komentarzy
Jagoda
26 stycznia 2025 o 14:20W Polsce już mamy bardzo blisko do białoruskiego reżimu.
LT
26 stycznia 2025 o 21:02Bialorus jest krajem Bialorusinow,a nie Litwinow, Estonczykow,Lotyszy czy nawet Albanczykow.
Jesli napisze cos wiecej to zostane wyciety
Jagoda
26 stycznia 2025 o 22:26W uśmiechniętej POlsce jest tuż POdobnie !