Aleksander Łukaszenka gotów jest odwołać rząd Michaiła Miasnikowicza, jeżeli wskaźniki ekonomiczne Białorusi nie drgną do 1 kwietnia. I nie pomogą tłumaczenia, że ciężka sytuacja błękitnookiej uwarunkowana jest czynnikami zewnętrznymi.
„Widzicie co się dzieje wokół. Zdewaluowana kazachska tenge i rosyjski rubel, i nadal jego wartość spada. Ukraina padła, w Europie też czasy nie słodkie, a to są przecież nasze rynki, 70 proc. naszej produkcji tam sprzedajemy. Bardzo jesteśmy od nich zależni. Trzeba patrzeć na to realnie, otwartymi oczami. My nie jesteśmy bogami, nie wszystko możemy”, – mówił prezydent.
Według prezydenta nie ma jeszcze konkretnego kandydata na funkcję premiera, jednak takich w kraju jest niewielu, około 35-40 osób, bo jak zaznaczył Łukaszenka – muszą to być ludzie dobrze przygotowani i posiadać wiedzę na temat sytuacji w kraju, a krąg wtajemniczonych to może jedenastu wyższych urzędników, ministrowie i gubernatorzy.
„Premierzy nie pojawiają się znikąd, oni są gdzieś wokół, i wy ich widzicie” – mówił prezydent do dziennikarzy, obiecując, że zmiana na stanowisku premiera odbędzie się zgodnie z konstytucją.
Kresy24.pl/afn.by
1 komentarz
Jacol
24 marca 2014 o 21:06Do tego tematu Baćka powraca jak odgrzewany kotlet, przypomina mi się ciągle ta sprawa problemów jakie miał (ma) dyrektor fabryki płyt pilśniowych chyba o czym ten portal pisał. Produkują na tej Białorusi a nikt nie chce tego kupować. M.in. ludzie wolą kupować polskie towary bo tańsze i lepsze. I co panie Łukaszenka pan zyska, jak pan premiera zmieni ? Tu system trzeba zmienić. Ma pan mnóstwo nierentownych fabryk, kołchozów itd. Ale, pan tego nie może zrobić, bo co, wyśle pan ludzi na bruk ? I dlatego trzeba takie podejmować działania propagandowe jak zmieniać premiera. Z drugiej strony, ja chętnie jeżdżę rowerem na Białoruś bo przypomina mi ona PRL, a w gruncie rzeczy ludzie są chyba zadowoleni z tej białoruskiej rzeczywistości. Ale czy tak będzie zawsze ?