Białoruski przemysł zbrojeniowy rozpoczął realizację nowego ambitnego celu Aleksandra Łukaszenki – stworzenie własnego systemu rakietowego o zasięgu do 300 km.
Należy przypomnieć, że na poprzednim etapie zbrojenia białoruskiej armii, stworzono systemy rakietowe „Polonez” o zasięgu 200 km, które na wyposażenie wojsk naszego sąsiada wejdą najpóźniej 1 lipca br. – pisze ekspert wojskowy Aleksandr Alesin na portalu Naviny.by.
Pomimo tego, iż wojenna doktryna Białorusi zakłada ściśle obronny charakter, przyjmując raport od szefa Państwowego Przemysłu Zbrojeniowego prezydent powiedział; „Musimy mieć broń, która zniechęci potencjalnego przeciwnika, który chciałby walczyć z Białorusią… Musimy mieć broń, która będzie w stanie wyrządzić potężne szkody hipotetycznemu wrogowi”.
W przeszłości, Łukaszenka wielokrotnie artykułował swoje marzenia o potężnej broni rakietowej. 14 listopada 2008 roku w wywiadzie dla The Wall Street Journal, powiedział: „Teraz nie mamy na to funduszy, ale zdradzę wam tajemnicę – posiadanie takiej broni mamy w planach”.
Tę samą myśl Łukaszenka rozwinął 23 kwietnia 2009 roku w orędziu do białoruskiego narodu:
„Nigdy nie poprosiliśmy Rosjan o „Iskandery”. Sami je kupimy, tak jak robią to wszystkie kraje świata. Ale ja powiem wprost: Nie musimy ich kupować, my je sami wyprodukujemy, jeśli trzeba, a pociski kupimy”.
Później nastąpiła długa pauza w zapowiedziach, ale to nie znaczy, że prezydent odpuścił swoje ambitne cele. 9 maja 2015 roku podczas parady z okazji Dnia Zwycięstwa w Mińsku, po raz pierwszy pokazano chlubę Łukaszenki – wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe „Polonez”.
Na paradzie pokazano dwie 8-prowadnicowe wyrzutnie i dwa pojazdy transportowo-załadowcze. Poinformowano przy tym, że pojedynczy system może atakować do 8 celów położonych w odległości ponad 200 km.
W „Polonezie” wykorzystywana jest rakieta dalekiego zasięgu produkcji chińskiej – A200 kalibru 301 mm, sprzedawan na rynki zagraniczne za pośrednictwem koncernu China Aerospace Science and Technology Corporation (CASC).
O tym, że białoruski przemysł zbrojeniowy nie zamierza poprzestać na „Polonezie” przekonaliśmy się 3 listopada 2015 roku, kiedy to Łukaszenka odwiedził fabrykę elektromechaniki precyzyjnej pod Dzierżyńskiem.
Wówczas prezydent został poinformowany, że powołano centrum, które już pracuje nad rozwojem zaawansowanych systemów rakietowych.
15 lutego przewodniczący Państwowego Komitetu Przemysłu Wojskowego, generał Siergiej Guruliew zaraportował Łukaszence, że białoruskie przedsiębiorstwa przemysłu zbrojnego są w stanie wyprodukować w latach 2016-2017 kompleksy rakietowe o zasięgu ponad 200 km (nawet do 300 ). Zważywszy na fakt, że Białoruś nie posiada doświadczenia w produkcji takich pocisków rakietowych, prawdopodobnie prototypami staną się chińskie.
Okazuje się, że stworzenie przez Białoruś systemów zdolnych do uderzania w cele oddalone o 300 km, jest tylko kwestią czasu.
Kresy24.pl/naviny.by
3 komentarzy
miki
1 marca 2016 o 15:12Odpowiedź na pytanie dlaczegóż w tej materii współpracują z Chińczykami ,a nie z Rosjanami jest banalna- Białorusini znają Kacapię na wylot i jak mało kto mają do Rosjan bardzo ograniczone zaufanie 🙂 Wbrew pozorom dla nas to bardzo dobra wiadomość bo my Białorusi atakować nie będziemy ,a Kacapia i owszem……..
Tilc
1 marca 2016 o 15:23Korea Północna 2 🙂
kurak
2 marca 2016 o 16:48Łada Granta mistrz drugiego planu