Gdyby walkę z korupcją mierzyć tylko liczbą wsadzonych do więzienia urzędników to na Białorusi zjawisko to powinno już dawno zniknąć. Tyle, że tych kilkuset dyrektorów za kratkami to tylko wierzchołek góry lodowej, a w biednym kraju z rosyjsko-sowiecką „tradycją prawną” kradnących przybywa znacznie szybciej niż skazywanych.
Najnowszy raport Grupy Państw do Walki z Korupcją (GRECO) jest dla Mińska miażdżący – z 24 rekomendacji Rady Europy w zakresie zwalczania korupcji Białoruś realizuje tylko 4, a do pozostałych nawet się przez trzy ostatnie lata nie dotknęła.
Według Rady Europy, większy postęp dokonał się tylko w zakresie szkolenia funkcjonariuszy do walki z korupcją oraz usprawnienia systemu konfiskat i księgowości. GRECO wyraziło głębokie zaniepokojenie faktem, że w przypadku większości elementarnych założeń walki z korupcją władze w Mińsku nawet nie zapowiedziały ich wdrażania, nie mówiąc już o jakichkolwiek konkretnych działaniach.
„W wyniku tego władza wykonawcza, a szczególnie funkcjonowanie prezydentury na Białorusi, nie odpowiada zasadom demokracji. Poziom spełnienia antykorupcyjnych rekomendacji przez Białoruś jest globalnie niezadowalający” – podsumowują autorzy raportu.
Trudno, żeby było inaczej skoro faktycznie korupcja jest jednym z podstawowych mechanizmów, na których opiera się system władzy na Białorusi. Zasada jest prosta: możesz kraść i zdzierać z obywateli ile wlezie, pod warunkiem, że nie kradniesz więcej niż ten, który stoi nad tobą i z którym się rzetelnie tym dzielisz.
W więzieniu lądują tylko ci, którzy tę zasadę łamią, próbując „skręcić” coś na własną rękę lub narażą się otoczeniu prezydenta. Stojący na samym szczycie machiny korupcyjnej Łukaszenka, który dzięki rozbudowanym służbom specjalnym i kontrolnym ma pełną wiedzę o tym kto, kiedy i ile ukradł, wsadza tylko od czasu do czasu w blasku kamer tego lub tamtego, który jego zdaniem wykazał się za małą lojalnością.
Nic więc dziwnego, że antykorupcyjny raport Rady Europy nie ujrzy światła dziennego na Białorusi – władze zabroniły jego publikacji. Zamieszczone zostanie co najwyżej jego krótkie ogólnikowe omówienie. Tak samo postąpiono zresztą z poprzednim raportem GRECO z 2012 roku.
Przypomnijmy, że zgodnie ze Światowym Wskaźnikiem Korupcji opracowywanym regularnie przez organizację Transparency International, Białoruś znalazła się w 2014 roku na 119 miejscu wśród 175 badanych państw (im niższa pozycja – tym większa korupcja), między Mali, a Mozambikiem.
Polska jest w tym rankingu na miejscu 35, choć jako mieszkańcy kraju rządzonego przez PO możemy mieć zgoła odmienne wrażenie. Rosja wypada gorzej niż Białoruś – miejsce 136, a Ukraina jeszcze gorzej – miejsce 142. Najmniej skorumpowane kraje to Dania, Nowa Zelandia, Finlandia, Szwecja i Norwegia, a najbardziej – Afganistan, Sudan, Korea Północna i Somalia.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!