Aleksander Łukaszenka zapowiedział niedawno podczas wizyty na poligonie, że w razie wojny rozda narodowi Białorusinom 7 mln sztuk broni. Z jego wcześniejszych wypowiedzi wynika, że prezydent Białorusi obawia się agresji z innego kierunku niż zachodni. Ze strony sojuszniczej Rosji, wskazuje rosyjski portal wersia.ru w swoim komentarzu.
„Jeśli będziemy dysponować odpowiednią ilością broni strzeleckiej: automatycznej, pistoletów, karabinów i amunicji, to w przypadku, nie daj Boże, wojny, rozdamy je wszystkim rodzinom – mówił na początku października Łukaszenka – Wszyscy będą bronić naszego terytorium, tylko dzieci ewakuujemy. Starcy, i nawet kobiety, siedem milionów ludzi, otrzyma broń, będą mogli się bronić”.
Oczywiście zapowiedź wyposażenia całej niemal populacji Białorusinów w broń, w tym kobiet, starców i dzieci, wygląda dość groteskowo, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że padła ona na poligonie wojskowym. Dodajmy, że białoruski przywódca otoczony generalicją, miał na sobie w tym czasie mundur wojskowy. Bez wątpienia Aleksander Łukaszenka próbuje w ten sposób wykorzystać wizerunek Białorusinów jako zagorzałych i odważnych wojowników, którzy podczas wielkiej wojny ojczyźnianej zorganizowali potężny i skuteczny ruch partyzancki.
Jak pisze wersia.ru, Aleksander Łukaszenka raczej nie mówi niczego tak sobie po prostu. Być może tym razem odczuwa realne niebezpieczeństwo. Wielu ekspertów uważa, że w powietrzu wisi konflikt militarny między Rosją a NATO. Gdy już do niego dojdzie, Białoruś rzeczywiście znajdzie się na linii ognia i będzie zdana wyłącznie na własne zasoby wojskowe. Ten środkowoeuropejski kraj będzie musiał działać niezależnie. Rosja na przestrzeni kilku ostatnich lat wielokrotnie dawała do zrozumienia, że nie zamierza podejmować zobowiązań w celu zapewnienia bezpieczeństwa Białorusi w razie wojny.
I Łukaszenka rzeczywiście czuje zagrożenie, swoje obawy wyraził niedawno słowami: „To nie jest takie pewne, że nam pomogą, jeśli coś się wydarzy, przykładów mamy dość. Widzimy tutaj zachowanie niektórych sojuszników. Cóż, poza Rosją, prawdopodobnie nie mamy na kogo liczyć. I nawet na Rosji nie możemy polegać w 100%”.
Zamiast w Bobrujska pułk powietrzny wylądował w Kaliningradzie
Wypowiedzi białoruskiego prezydenta zbiegły się z bardzo napiętą sytuacją w stosunkach między Moskwą a Mińskiem. A jeszcze pod koniec lat 90. stosunki rosyjsko-białoruskie były całkiem niezłe. Stworzono państwo związkowe (Państwo Związkowe Rosji i Białorusi lub Związek Białorusi i Rosji – ZBiR -red.), z realną perspektywą zjednoczenia tego bytu w jedno państwo. Wówczas jeszcze Łukaszenka mógł liczyć na wsparcie Rosji, ale od tego czasu relacje praktycznie utknęły w martwym punkcie. Dzieje się tak, mimo że Białoruś od niemal 20 lat jest najważniejszym sojusznikiem Rosji. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji wskazane byłoby utrzymywanie bliskich przyjacielskich stosunków Moskwy z Mińskiem. Relacje jednak stają się coraz bardziej chłodne, a wraz z ich pogarszaniem, zmniejsza się także wsparcie, w tym wsparcie wojskowe.
Warto zauważyć też, że między Białorusią i Rosją zaistniał poważny konflikt dotyczący sfery militarnej. Łukaszenka na przestrzeni lat tylko raz odniósł się do niego publicznie, za to stanowczo. Swego czasu rosyjskie Ministerstwo Obrony postanowiło ponownie sformować 689. pułk lotnictwa myśliwskiego Gwardii, który miał zostać rozmieszczony w Bobrujsku na Białorusi – miało to być wzmocnienie rosyjskiego potencjału lotniczego w sąsiedztwie krajów bałtyckich. Ogłoszono, że pułk będzie wyposażony w myśliwce wielozadaniowe Su-27SM3. Po raz pierwszy rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił plan stworzenia bazy lotniczej na terytorium Białorusi w kwietniu 2013 r. w Mińsku, na spotkaniu z Aleksandrem Łukaszenką. Wtedy reakcja prezydenta Białorusi na tę propozycję była niejednoznaczna. Jednak Moskwa naciskała. Na kilka dni przed zaplanowanym na 26 listopada 2015 r. spotkaniem Łukaszenki z Putinem Kreml ogłosił, że struktura pułku stacjonującego na Białorusi, jego struktura organizacyjna i kadrowa zostały już zatwierdzone. W Bobrujsku planowano rozmieścić eskadrę myśliwców uderzeniowych (12 samolotów Su-27SM3) i klucz śmigłowcowy (4 śmigłowce transportowo-bojowe Mi-8). Spotkanie obu prezydentów miało postawić kropkę nad „i” w tej długiej historii. Oficjalna wizyta Łukaszenki w Rosji została jednak odwołana. Rezultatem tego było ogłoszenie w styczniu tego roku, że 689. pułk lotnictwa myśliwskiego Gwardii, który miał zostać skierowany na Białoruś, będzie stacjonował na lotnisku Czkałowsk w obwodzie kaliningradzkim.
Teraz sytuacja może zaostrzyć się jeszcze bardziej, ponieważ ważą się losy dwóch rosyjskich obiektów wojskowych na terytorium Białorusi. Po 2020 roku wygasną 25-letnie umowy najmu nieruchomości i gruntów. Decyzję o przedłużeniu dzierżawy w ramach umowy należy podjąć na dwa lata przed jej wygaśnięciem. Chodzi o ważną dla Rosji stację radiolokacyjną 70М6 „Wołga”, wchodzącą w skład 474. samodzielnegp węzła radiotechnicznego „Hancewicze” – Kleck-2 w białoruskiej wsi Ozierecze (powiat klecki, obwód Miński) 8 km na płn-wsch Hancewicz. Drugim strategicznym obiektem rosyjskim na Białorusi jest 43. Węzeł Łączności Floty Wojennej Rosji w Wilejce, służący do kontaktowania z okrętami podwodnymi napędzie jądrowym.
Aleksander Pierendźijew, ekspert Związku Politologów Wojskowych;
Swoimi oświadczeniami Aleksander Łukaszenka chce pokazać, że wierzy swojemu narodowi, a ten będzie wspierał swojego prezydenta w każdej krytycznej sytuacji. To przesłanie jest skierowane jednocześnie do Zachodu, NATO i Rosji. Dla wzmocnienia tego przekazu użyty został sprawdzony obraz dzielnego białoruskiego partyzanta. Jednak w słowach Aleksandra Łukaszenki jest ziarno prawdy, metody walki partyzanckiej mogą być wykorzystywane w nowoczesnej wojnie, zwłaszcza w środowisku miejskim.
Łukaszenka obawia się scenariusza krymskiego
Ale czy Łukaszenka naprawdę boi się ataku ze strony NATO? Znaczące jest wszak to, że on sam pogrążając kraj gospodarczo, dopuścił do utraty jego niepodległości. Teraz jako przykład najbardziej ponurego scenariusza dla Białorusi przywołuje przykład Ukrainy, gdzie – jak mówi, został rozniecony płomień wojny. Lubi przywoływać także przykład Syrii. Według niego przykład tych dwóch krajów świadczy o realny zagrożeniu dla Białorusi ze strony Moskwy.
Możliwe więc, że jego ostatnia głośna deklaracja o rzekomej gotowości wszystkich Białorusinów do „pójścia do lasu, żeby gromić okupantów”, dedykowana jest specjalnie Rosji. Nie bez powodu zasugerował swego czasu apologetom „ruskiego miru”: że „My (Białorusini- red.) nie ruskije, my biełarusy”.
Dzisiaj dla władz Białorusi nadeszły bardzo ciężkie czasy – ogólna sytuacja gospodarcza pogarsza się, rankingi spadają. Białorusini są zmęczeni Łukaszenką i chcą czegoś nowego. Baćka tymczasem jasno daje do zrozumienia, że bez względu na wszystko nie dopuści na Białorusi ani do scenariusza krymskiego, ani donbaskiego, ani żadnego innego.
Łukaszenka zaczyna stawiać na działania partyzanckie jako białoruskie spécialité. Jak powiedział parę dni temu, dla Białorusi najważniejsze nie są czołgi, nie samoloty, ale specjalne wyszkolone oddziały, zdolne reagować o każdej porze dnia i nocy. Będą one mogły szybko się przemieścić, uderzyć i odejść” z dowolnego punktu Białorusi , jeśli coś nagle się wydarzy. Jednocześnie baćko nie zapomina też o zbrojeniach – wcześniej celem prezydenta było uzbrojenie własnych sił zbrojnych, stworzenie rodzimego nowoczesnego sprzętu wojskowego i modernizacja już istniejącego.
Oficjalnie dowództwo białoruskie nie zdradza pełnej liczebności swojej armii. Według części danych, regularna liczba żołnierzy w siłach zbrojnych Białorusi wynosi 62 tysiące ludzi – 48 tysięcy personelu wojskowego i 13 tysięcy cywilnych pracowników. W rezerwie znajduje się kolejne 350 tysięcy osób.
Według dostępnych źródeł po przeprowadzeniu szeroko zakrojonej reformy i redukcji w Siłach Zbrojnych Białorusi istnieją obecnie dwa dowództwa operacyjno-taktyczne – Zachodnie i Północno-Zachodnie.
Związki te składają się z sześciu brygad zmechanizowanych (w trzech pierwszoliniowych – Grodno, Słonim, Mińsk), dwóch brygad powietrzno-desantowych, dwóch brygad rakietowych, pięciu brygad i czterech pułków artylerii, jednej brygady sił specjalnych, dwóch brygad i jednego pułku sapersko-inżynieryjnego, wchodzących w skład wojsk lądowych. Istnieją również dwie bazy lotnictwa myśliwskiego, cztery lotnictwa rozpoznawczego, jedna lotnictwa transportowego, jedna lotnictwa szturmowego, jedna śmigłowców, jedna szkolna oraz pięć brygad rakietowych przeciwlotniczych i dwie brygady radiowotechniczne Sił Powietrznych i Obrony Powietrznej. Ważną rolę odgrywają Wojska Wewnętrzne, składające się z trzech samodzielnych brygad i siedmiu samodzielnych pułków
Po zredukowaniu finansowania i liczebności armii zdecydowano o utworzeniu sił obrony terytorialnej. Obecnie tworzone są wojska obrony terytorialnej (Tep-B), które mają docelowo stać się komponentem rezerwowym sił zbrojnych, i w razie zagrożenia będą rozwijane. Liczebność wojsk obrony terytorialnej Republiki Białorusi ma wynosić 120 tysięcy osób.
Kresy24.pl/wersia.ru/ba
5 komentarzy
Polak z Białorusi
16 października 2018 o 12:23„Nie bez powodu zasugerował swego czasu apologetom „ruskiego miru”: że „My (Białorusini- red.) nie ruskije, my biełarusy”.” Panie redaktorze! Co Pan pisze, co sugeruje?….Od wieków wiadomo, że ten ma narodowość , kto rozmawia w języku ojczystym i go szanuje …. Więc, kto niszczy kulturę, język, mowę białoruską i historię Białorusi obecnie i od ponad 25 lat ?…..
józef III
16 października 2018 o 15:44Po pierwsze ; nie było żadnej „partyzantki białoruskiej” tylko sowiecka na terenie BSRR i okupowanych polskich województw wschodnich a białoruscy nacjonaliści ściśle kolaborowali z Niemcami ; po drugie z mitem tej sowieckiej partyzantki na Białorusi skutecznie i naukowo rozprawił się prof. Bogdan Musiał :
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Wschodnioznawstwo/Wschodnioznawstwo-r2014-t8/Wschodnioznawstwo-r2014-t8-s363-377/Wschodnioznawstwo-r2014-t8-s363-377.pdf
Polak z Białorusi
16 października 2018 o 17:21Przeczytałem podanę książkę, znam to łajdactwo i podłość i ze strony niektórych Białorusinów , ale szczególnie ze strony oddziałów partyzantki bolszewickiej….. Jedynie że w obronie Białorusinów chcę napisać i powiem, że sporo Białorusinów walczyło w szeregach Żołnierzy Wyklętych, do tych czas przemilczani i całkowicie zapomniani , oprócz historyków niezawisłych i to oni nie poddali się propagandzie ani bolszewickiej, ani faszystowskie, a przecież byli i są Białorusinami…. Powiedziałbym, raczej Jagiellonczykami, prawdziwymi spadkobiercami WKL
józef III
16 października 2018 o 22:11Prawda !
Kazimierz S
16 października 2018 o 20:00Może Baćka wziął przykład z Polskiego MONu ? 🙂