90 procent targowisk i centrów handlowych na Białorusi świeci pustkami. Bez środków do życia pozostało około 500 tys. osób – taki jest rezultat wejścia w życie dekretu prezydenta Nr 222, który miał regulować działalność indywidualnych przedsiębiorców, zamiast tego spowodował paraliż handlu detalicznego.
„Stwierdziliśmy, że prawie 90 proc. rynków nie działa. Do pracy nie wyszli przedsiębiorcy, którzy zawiesili swoją działalność z powodu braku zdolności do pracy zgodnie z prawem” – powiedział telewizji Biełsat Anatolij Szumczanka, ze stowarzyszenia „Perspektywa”.
„Musimy rozwiązać jakoś sytuację, dlatego wezwaliśmy władze, aby poszły po rozum do głowy i zaczęły słuchać przedsiębiorców”- dodaje Szumczanka.
Indywidualni przedsiębiorcy stowarzyszeni w organizacji „Perspektywa” wydali oświadczenie, w którym oskarżają urzędników o zaniedbania i ignorowanie propozycji składanych przez przedstawicieli handlu detalicznego.
Jeszcze kilka miesięcy przed wejściem w życie dekretu Nr 222, drobni przedsiębiorcy wielokrotnie apelowali, że od nowego roku nie będą w stanie pracować według nowych norm. Dekret przewiduje obowiązek posiadania certyfikatów jakości na towary przemysłu lekkiego, pochodzących z krajów Unii Celnej, w tym z Rosji. Sprzedawcy detaliczni twierdzą, że uzyskanie tych takich dokumentów od hurtowników jest po prostu niemożliwe. Nowe prawo weszło w życie z dniem 1 stycznia 2016 roku. „Za brak certyfikatów grozi grzywna” – informuje rządowa agencja informacyjna Biełta.
„Realia życia są takie, że z różnych powodów (np, brak wspólnej granicy z Federacją Rosyjską, gdzie obowiązują zupełnie inne prawa ekonomiczne), przywrócenie porządku w tej części działalności jest niemożliwe”, – twierdzi Wiktor Margelow ze „Stołecznej unii przedsiębiorców”.
Czy władza wsłucha się w głos ludu, co będzie jeśli zignoruje oświadczenie?
„Nie ma prostych rozwiązań. W ciągu dwóch minut trudno powiedzieć, co robić. Ale najważniejsze by się zjednoczyć” – uważa Wiktor Margelow.
Tymczasem zjednoczyć próbowali się przedsiębiorcy z Baranowicz. Na poniedziałek – 4 stycznia zaplanowali protest. Jednak na centralny plac miasta – plac Lenina, przyszło … dwoje odważnych, w tym organizator akcji Nikołaj Czernous. Fiasko akcji tłumaczy działaniem miejscowych władz, które konsekwentnie zastraszały baranowickich przedsiębiorców.
On sam został wezwany do miejskiego komitetu wykonawczego gdzie usłyszał, z którego artykułu zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Dziennikarka, która zamierzała relacjonować poniedziałkowy miting została zatrzymana. Milicja zwolniła ją, gdy okazało się, że protestu nie będzie.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!