Aleksander Łukaszenka przyznał dziś, że podczas powyborczych protestów był gotów wysłać przeciwko protestującym wojsko. Zapewnił, że gdyby zagrożenie destabilizacji było większe „nie drgnąłby mu ani jeden mięsień”, żeby wydać rozkaz armii.
„Ale poradziliśmy sobie” – powiedział w poniedziałek białoruski dyktator na spotkaniu z reżimowymi dziennikarzami i politykami, zapowiadanym jako „wielka rozmowa z prezydentem”.
Łukaszenka nawiązując do wydarzeń sprzed roku, gdy po wyborach prezydenckich doszło do masowych protestów powiedział, że prezydent Rosji Władimir Putin obiecał mu „wszelką pomoc” w razie konieczności.
„Cios stamtąd zadano przez Białoruś, jak zawsze, w serce Rosji. Prezydent Rosji i ja od razu zrozumieliśmy, czego od nas chcą. Żeby było absolutnie szczerze, nikt nikogo nie gonił ani nikogo nie ratował. […] Władimir Władimirowicz Putin powiedział; pomożemy, widzimy, co się dzieje. A ja mu mówię czekaj […], na razie sam sobie radzę. Poradzę sobie z tym. Ale utwórz dla mnie rezerwę na wszelki wypadek, nie jest jakoś groźnie, tam może tysiąc ludzi jest, nie sądzę, żeby ta rezerwa rozwiązała jakikolwiek problem, bo miałem w rezerwie całą armię” – powiedział.
Łukaszenka oświadczył, że w szczytowym okresie protestów w Mińsku po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich wzięło udział 46 700 osób, z których większość stanowili radykalni bojówkarze, młodzi ludzie, studenci i gapie.
„Jeśli chodzi o liczby, to spotkała mnie jedna bardzo niemiła niespodzianka. Na Białorusi jeszcze nigdy nie było tylu ludzi, którzy wyszli na ulice” – powiedział Łukaszenka podczas rozmowy z reżimowymi dziennikarzami (opozycyjni siedzą w aresztach lub musieli uciekać z kraju).
Łukaszenka odpowiedział też na pytanie, kto i kiedy zostanie prezydentem Białorusi po jego odejściu.
„Kogo wybierze naród białoruski, będzie prezydentem, taka jest prawda. Na Białorusi jest 15-20 osób, które mogą objąć stanowisko prezydenta” – powiedział białoruski przywódca dodając, że wszyscy oni zgromadzeni są na sali.
„Nie trzeba zgadywać, kiedy Łukaszenka odejdzie i tak dalej. Wkrótce”- powiedział.
Dziś, 9 sierpnia mija rok od sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi, w których za oficjalnego zwycięzcę uznano Łukaszenkę z wynikiem 80,1 proc. głosów. Według oficjalnych wyników jego oponentka Swietłana Tichanowska zdobyła zaledwie 10,1 proc. głosów. Po wyborach w kraju wybuchły masowe protesty przeciwko ich sfałszowaniu.
ba za belta.by
4 komentarzy
Czytelnik
9 sierpnia 2021 o 15:23Dyktator do toalety również z Putinem .
qumaty
9 sierpnia 2021 o 15:36żeby tylko ta „wszelka pomoc przy próbach destabilizacji Białorusi” prorocza się nie okazała 😉 Moskwa też nie przepada za krnąbrnym Łukaszenką i wolałaby tam mieć kogoś mniej narowistego
Tadeusz
9 sierpnia 2021 o 16:56Przeciez to sa dwa bratanki czerwonej zarazy!
PsztymucelNunek
9 sierpnia 2021 o 17:01I tak powinno być. Jeśli Władymirowi śni się po nocy odbudowa ZSRR to musi go to słono kosztować i na dodatek bez pewności sukcesu w tym temacie.