Władze białoruskie zrezygnowały z idei modernizacji armii. Na tę decyzję wpłynęła wojna na Ukrainie – przyznał Aleksander Łukaszenk 26 maja podczas spotkania z kierownictwem resortu obrony.
Jak powiedział białoruski dyktator, „wydarzenia” na Ukrainie skłoniły Białoruś do zrewidowania strategii modernizacji sił zbrojnych.
„Spójrzcie, kiedy ostatni raz się spotkaliśmy, to było przed „operacją wojskową” Rosji na Ukrainie, mieliśmy inny pomysł, jak ulepszyć i zmodernizować nasze Siły Zbrojne. Minęły trzy miesiące konfrontacji między Ukrainą a Rosją, operacji wojskowej i zdaliśmy sobie sprawę, że musimy zrezygnować z naszej początkowej strategii modernizacji, ponieważ okazała się ona zbyt droga i ogólnie nie do przyjęcia dla naszego kraju. Mamy lepsze zrozumienie tego, jaką armię powinniśmy mieć” – powiedział Alaksandr Łukaszenka.
Według dyktatora. słuszna okazała się podjęta około 10 lat temu decyzja o zwiększeniu mobilności Sił Zbrojnych Białorusi.
„Innymi słowy, potrzebujemy mobilnych jednostek wojskowych. I musimy się na tym skupić. Z pewnością systemy rakietowe obrony powietrznej S-400 to dobra rzecz, podobnie jak najnowocześniejsze samoloty i cała reszta. Widać, że duże, wysoko technologiczne siły, takie jak USA czy NATO, mają kolosalny potencjał i mogą w ciągu 1-2 godzin zniszczyć wszelkiego rodzaju lotniska i resztę. I gdzie w takim razie wylądujesz swoim samolotem? Co więcej, przeżywalność tych samolotów jest obecnie prawie zerowa. Dlatego nieuniknione jest skupienie się na mobilności” – oświadczył Łukaszenka.
Armia białoruska nie brała czynnego udziału w wojnie z Ukrainą. Jednak z terytorium Białorusi miały miejsce ataki na Ukrainę, a ranni rosyjscy żołnierze byli leczeni w białoruskich szpitalach.
oprac.ba/belta.by
2 komentarzy
Andrew
26 maja 2022 o 15:50Wszyscy srajom w gacie, bo dyktator bije społeczenstwo, npierdylaj ludzi po mordach dyktatorze.
Radek1986
27 maja 2022 o 00:22Wątpię, aby ktokolwiek chciał walczyć za tego kacapa i kołchoźnika. Lepiej ciesz się pokojem, bo w 3 dni by dawno Cię już nie było w Mińsku. Tyle w temacie.