Przedstawicielka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Maria Zacharowa poinformowała, że Rosja nie planuje przekazania broni jądrowej na Białoruś.
19 grudnia podczas konferencji prasowej z okazji wizyty Putina na Białorusi, Łukaszenka opowiedział, jak on i rosyjski kolega prezydent Putin będą wspólnie walczyć z wrogami zewnętrznymi; „Dzisiaj wprowadziliśmy do służby bojowej kompleks S-400, który przekazaliście Białorusi. A przede wszystkim kompleks Iskander, który również obiecałeś nam pół roku temu i przekazałeś”, powiedział Łukaszenka, chcąc najwyraźniej przestraszyć Zachód i jednocześnie pokazać, jak jest mocny militarnie.
Ale 21 grudnia oficjalny przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Maria Zacharowa skomentowała te wojownicze wypowiedzi Łukaszenki gazecie „Kommiersant” wskazując, że rzeczy się mają nieco inaczej;
„Na tym etapie mówimy wyłącznie o przekazaniu Republice Białoruś kompleksów Iskander-M z rakietami w konwencjonalnym wyposażeniu” — zaznaczyła Zacharowa. Czyli informacja, że „oddaliśmy dzisiaj do służby bojowej kompleks S-400, który przekazaliście Białorusi” nie odpowiada rzeczywistości? Tak można rozumieć oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, zauważa na portalu Svaboda.org Walery Karbalewicz.
„Drugi punkt jest jeszcze ciekawszy. Na tej samej konferencji prasowej Putin i Łukaszenka zauważyli, że należące do Białorusi samoloty SU-25 zostały przezbrojone w rosyjskich fabrykach i teraz mogą przenosić broń nuklearną. Szkolą się też załogi tych samolotów. Wydawałoby się, że należy poczekać na kolejny krok, czyli wyposażenie białoruskich samolotów w głowice jądrowe” – wskazuje Karbalewicz przypominając, że Łukaszenka wielokrotnie to sugerował.
25 czerwca podczas spotkania z Łukaszenką w Petersburgu Putin potwierdził, że białoruskie SU-25, a także kompleksy „Iskander-M”, które Federacja Rosyjska przekazuje Białorusi, mogą być wyposażone w broń nuklearną. A w przypadku realizacji tego pomysłu Białoruś stałaby się de facto mocarstwem nuklearnym.
Ale nie. Moskwa się cofnęła. Chociaż wydawałoby się, że można było nie przenosić głowic jądrowych, ale zasugerować taką możliwość. I przestraszyć Zachód.
Stanowisko Moskwy sformułowała jednak bardzo precyzyjnie przedstawicielka MSZ FR Maria Zacharowa. Według niej nie ma planów transferu na Białoruś „technologii przerabiania samolotów na nośniki broni jądrowej”. Również „nie przewiduje się fizycznego wyposażenia białoruskich systemów w głowice jądrowe ani przemieszczania takich głowic na terytorium Białorusi”, „nie przewiduje się również tworzenia obiektów do przechowywania głowic jądrowych na Białorusi, będą one nadal koncentrowane w magazynach centralnych na terytorium Rosji.” oraz „szkolenie białoruskiej armii będzie prowadzone w rosyjskich ośrodkach szkoleniowych według programów wykluczających użycie głowic jądrowych”.
Według Karbalewicza, Moskwa oceniła wszystkie zagrożenia związane z przekazaniem broni jądrowej na Białoruś. „Bo dzisiaj rządzi tam Łukaszenka, a co może się wydarzyć jutro? A i Łukaszenka jest mało wiarygodny. Dlatego lepiej jest przechowywać takie głowice z dala w magazynach centralnych na terytorium Rosji”.
W ten sposób nuklearny strach na wróble został odebrany Łukaszence.
oprac. ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!