Od 18 września nie będzie już można zadzwonić na białoruskie telefony komórkowe lub stacjonarne korzystając z aplikacji Viber lub Skype. W życie wchodzą nowe przepisy, które teoretycznie mają zapobiegać oszustom internetowym i bronić interesów krajowych operatorów telekomunikacyjnych.
Nowe przepisy są uzupełnieniem dekretu Nr 98, podpisanego wiosną przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę z inicjatywy Centrum Analityczno – Operacyjnego przy Prezydencie RB (CAO).
Przedstawiciele CAO uspokajają, że sytuacja nie jest aż tak katastrofalna, bo w dalszym ciągu będzie można wykonywać połączenia wewnątrz komunikatorów. Zakaz będzie dotyczył połączeń telefonicznych z aplikacji Skype i Viber na numery stacjonarne bądź komórkowe, i to tylko wtedy, gdy nie zostanie zawarta formalna umowa z białoruskim operatorem telekomunikacyjnym. Według urzędników CAO, Skype podpisał już taką umowę, a do połowy września inni operatorzy również mają taką możliwość.
Z rozporządzenia Centrum Analityczno – Operacyjnego wynika, że tzw. bramki GSM, które pozwalały na połączenie użytkowników Internetu i abonenta sieci komórkowej, będą teraz zablokowane. Dlaczego? Są dwie przyczyny takiej decyzji – wyjaśnia CAO; walka z oszustami, którzy korzystają z bramek GSM oraz zniwelowanie strat operatorów tradycyjnej łączności krajowej.
Białoruscy eksperci są zdania, że decyzja urzędników prezydenckiego centrum wynika z chęci kontrolowania wszystkich połączeń. Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenko dużo i często powtarza, że świat stał się niespokojny i głównym zadaniem władzy jest teraz utrzymanie ładu i porządku w kraju, podkreślając jednocześnie, że główną areną bitwy jest świat technologii. Co najmniej trzy razy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, powtórzył tezę, że II wojna światowa była możliwa z powodu nieprzygotowania władzy. Prezydent konsekwentnie podkreśla, że współczesna Białoruś wyciągnęła wnioski z przeszłości i stara się działać z wyprzedzeniem.
Takie rozumowanie, a także cała polityka państwa została pomyślana w taki sposób, żeby dysydenci mogli być „zneutralizowani” na poziomie intencji. Daje też podstawy białoruskim obserwatorom życia publicznego sądzić, że wzmocnienie kontroli nad połączeniami internetowymi podyktowane jest strachem przed spiskami i obawą przed wojną hybrydową.
Politolodzy przekonują, że Mińsk niemal pierwszy wypowiedział wojnę oszustom. Jednym tchem przypominają też, że nie kto inny jak Łukaszenka daje schronienie byłemu prezydentowi Kirgistanu Kurmanbekowi Bakijewowi, publicznie żalił się nad losem Saddama Husajna i Muammara Kadafiego. W głębi serca Łukaszenka rozumie, że utrzymuje się przy władzy niezgodnie z prawem, a wspierając kolegów, takich samych jak on grzeszników, zyskuje wśród nich „plusy”.
Politolog Walery Karbalewicz przekonuje,że nie ma znaczenie, czy istnieje zagrożenie czy nie istnieje, choć według eksperta, zagrożenia dla władzy, którą Łukaszenka postrzega jak sacrum – nie ma.
Ale wieloletnia profilaktyka reżimu z Mińska przyniosła rezultaty – opozycja jest skłócona, rozproszona i zdemoralizowana, a według niektórych, środowisko jest tchórzliwa i trzymana na krótkiej smyczy kompromatami. Najbardziej realnym zagrożeniem dla Łukaszenki jest na dzień dzisiejszy najwierniejszy jej sojusznik – Rosja, choć w rzeczywistości agresja wobec Białorusi jest mało prawdopodobna.
Łukaszenka dzierży pod kontrolą wszystko, teraz bierze pod kontrolę telekomunikację, i pewnie na laurach nie spocznie. Jak mawia nie raz baćka; proch przechowywać trzeba w suchym miejscu…
Kresy24.pl/Niezawisimaja Gazieta
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!