Aleksander Łukaszenka, długo chowający urazę do swojego ukraińskiego kolegi Wiktora Janukowycza, wreszcie się przełamał. W dniach 18-19 czerwca odwiedzi Ukrainę. To pierwsza od 2010 roku wizyta w Kijowie. Białoruś i Ukraina chcą rozszerzyć współpracę gospodarczą.
Według rosyjskiego dziennika”Izwiestia”, Aleksandra Łukaszenkę i Wiktora Janukowycza pogodził przywódca Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, a stało się to w Astanie podczas majowego szczytu Unii Celnej, podczas którego Ukraina otrzymała status obserwatora.
Łukaszenka długo trzymał urazę. W 2011 roku, został znieważony przez Janukowycza, który postanowił oddzielić go od europejskich gości mających zjechać do Kijowa na obchody 25 rocznicy wybuchu w Czarnobylu. Wprawdzie było to na prośbę szefa komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, ale jednak stało się, Łukaszence zaproponowano spotkanie w innej formule.
Łukaszenka na takie dictum na Ukrainie w ogóle się nie pojawił, władze ukraińskie nazwał „wszawymi”, a Barroso otrzymał przydomek „kozioł”.
Jednakże, po pojednaniu w Astanie, białoruski lider najwyraźniej jest w dobrym nastroju. Pojechał do sąsiada z zamiarem przekonania go do ściślejszej współpracy z Unią Celną i Euroazjatycką Wspólnotą Gospodarczą.
Białoruski prezydent radzi Ukrainie, żeby sprzedała system przesyłu i dystrybucji gazu stronie rosyjskiej. –My swoją sprzedaliśmy za 5 mld USD. Mamy gazu w bród, wprawdzie za stawki wyższe niż wynosi cena wewnątrz rosyjska, ale niższe niż ukraińskie. Za te pieniądze, które zaoszczędziliśmy, możemy wybudować sobie nowy gazociag, ale on nie jest nam potrzebny – powiedział prezydent Białorusi. – Ukraina nie chce oddać swojej „rury”, ale już zaczęła budować „South Stream”, „Nord Stream” – wszystko: Ukraińskie rury zgniją w ziemi – mówił Łukaszenka.
– Jeśli wszystko będzie się dobrze rozwijać w tym kierunku, to między Ukrainą i Rosją znikną problemy wynikające z różnych oczekiwań dotyczących importu gazu. Ze spotkania z Wiktorem Fedorowiczem wnioskuję, że on wszystko rozumie, jest przecież rozumnym człowiekiem. Ukraina wiele straciła ze względu na fakt, że nie jest z nami w Unii. Chcemy żeby była z nami – powiedział Łukaszenka „Izwiestiom”.
Oprócz rozmów o procesach integracyjnych, Białoruś i Ukrainę czekają rozmowy na temat wyznaczenia wspólnej granicy. Umowa między dwoma krajami została wprawdzie ratyfikowana już w 2010 roku, ale jak dotąd nie weszła w życie, ponieważ urażony Mińsk odmówił dalszego jej procedowania.
Najpierw Białoruś zażądała zwrotu starego poradzieckiego długu, wynoszącego 134 milionów dolarów, które białoruskie przedsiębiorstwa rzekomo wpłaciły w 1992 roku ukraińskim, ale towaru nie otrzymały. Ukraina tłumaczy, że pieniędzy nie widziała, i żądań nie uznaje.
Kijów nie jest w najkorzystniejszej dla siebie sytuacji. Demarkacji potrzebuje bardziej niż Mińsk, ponieważ jest to warunek podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, którą ma nadzieję podpisać już w listopadzie 2013 roku.
Kresy24.pl/udf.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!