Aleksander Łukaszenka nakreślił wizję przyszłości Białorusi po planowanym referendum konstytucyjnym. 15 grudnia podczas spotkania z lokalnymi władzami Witebszczyzny zadeklarował, że będzie jeszcze aktywniej angażować się w odbudowę kraju, bo bez niego Białoruś czeka katastrofa. Przestrzegł przed możliwą wojną i zażądał przygotowania obrony terytorialnej. Według niego na Białoruś czyha Polska, która chce odbić dawne terytoria i odziać urzędników w łykowe łapcie.
„Będziemy musieli przekopać się przez setki aktów prawnych, ale musimy zbudować kraj jako całość, (…) w niektórych obszarach będziemy musieli zorganizować kraj w zupełnie nowy sposób. To jest moje najważniejsze zadanie jako prezydenta. Nikt za mnie nie rozwiąże tych problemów. To ja muszę tę pracę zorganizować wspólnie z rządem, gubernatorami, przewodniczącymi miejskich i powiatowych komitetów wykonawczych, razem z wami. Po to, aby kraj stanął stabilnie na filarach, na których powinien stanąć – cytuje służba prasowa Łukaszenki.
Wyraził przekonanie, że jeśli urzędnicy będą pracować choć trochę więcej, Białoruś odniesie sukces.
„Jestem pewien, że jeśli trochę więcej popracujecie, porządnie się pokręcicie, rozwiążemy wszelkie problemy. W żadnym kraju – jestem tego pewien, żaden prezydent nie ma wokół siebie takich ludzi jak ja”- powiedział Łukaszenka.
Po raz kolejny podzielił się swoimi obawami, że obecna konstytucja nie ma prawa pozostać dla innego prezydenta.
„Referendum nie jest dla Łukaszenki. Zrozumcie to wreszcie: ludzie nie będą głosować za zmianą Konstytucji, ta „autorytarna” Konstytucja pozostanie – każdy prezydent będzie marzył o takiej Konstytucji”- dodał.
Aleksander Łukaszenka oskarżył Polskę o chęć zajęcia Białorusi.
„Nie chcę, żeby nasze dzieci były robotnikami. Przeszliśmy tę drogę, od czasu, kiedy spod bata nie wychodziliśmy, kiedy w łykowych łapciach biegaliśmy i pracowaliśmy dla wszystkich. Nie chcę, żeby była tu Rzeczpospolita, jak mówią nasi sąsiedzi, „od morza do morza”. Oni chcą, aby cała Białoruś była częścią Polski. Tak się nie stanie. To jest nasz kraj”- grzmiał Łukaszenka.
Dodał, że jego głównym zadaniem jest zapobieganie wojnie.
„W przeszłości nie ominęła nas ani jedna wojna, nie ominie i teraz, jeśli nie daj Boże wybuchnie. Dlatego moim zadaniem jest ratowanie państwa i ludzi przed wojną. Dlatego żądam od was monolitu i solidarności”- powiedział.
Łukaszenka podkreślał, że należy polegać tylko na sobie, wyjątkowo nie wspomniał o swoim rosyjskim sojuszniku.
Podkreślił, że nie chce, aby Białorusini znaleźli się na linii frontu, dlatego polecił przygotować obronę terytorialną. „Spójrzcie na te obiekty, które przyjdzie wam bronić na wypadek, gdyby coś … Zrozumcie to wszystko wreszcie”- powiedział.
oprac. ba za reform.by
4 komentarzy
karol
16 grudnia 2021 o 10:06Jaka Białoruś, za chwilę nie będzie Białorusi a jedynie rosja a ty będziesz tylko gubernatorem, guberni białoruskiej. Jeżeli tego nie zrozumiałeś to już nigdy tego nie zrozumiesz. A co do władzy to nawet najwięksi teroryści państwowi tacy jak stalin, putin kiedyś odejdą oczywiście i ty też odejdziesz i oby jak najszybciej…
Mariola
19 grudnia 2021 o 09:44Słuszna uwaga.Baćka już całkiem odpłynął.
Czytelnik
16 grudnia 2021 o 10:20samochwała
Sylka
22 grudnia 2021 o 10:50Debil nie widzi, że już nie jest żadnym prezydentem, tylko wykonawcą rozkazów Putina. Sprzedał Białoruś kacapowi za ropę, gaz i pożyczki, bo nieuk nie umiał rządzić krajem. Niech popatrzy jak gospodarczo stoją inne kraje bałtyckie, które oderwały się od okupacji Rosyjskiej i niech żałuje. Historia oceni twoje czyny – zdrajco.