Białoruski dyktator przyznał w szczerej rozmowie z rosyjskim dziennikarzem, że ma problem z samoidentyfikacją. „Wiesz, gdyby zadano mi pytanie: Czy jesteś bardziej Białorusinem czy Rosjaninem?, to jeśli miałbym szczerze odpowiedzieć, miałbym trudność”, – oświadczył prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka w rozmowie wiceszefem rosyjskiej agencji prasowej TASS, Michaiłema Guzmanem.
Łukaszenka dodał zaraz, że nie obawia się, że jego naród może poczuć się urażony takim szczerym wyznaniem.
„Nie, nie boję się tego. Białorusini wiedzą, jak odnoszę się do Białorusi, i wiedzą, że Białoruś jest w moim sercu. Kiedyś dość bezceremonialnie powiedziałem, że Białoruś, jest jak kryształowe naczynie, słabiutkie, kruche naczynie, które niosę w swoich rękach od ponad dwudziestu lat, i boję się je upuścić” – powiedział.
„Rosji oczywiście nie niosę w swoich rękach, mają tam swoje ręce, – kontynuował. – Ale Rosjanie nawet jeśli nie wiedzą, czują mój stosunek do rosyjskiego człowieka, Rosjanina, tak ogólnie. Rosja nigdy nie była mi obca. – Urodziłem się praktycznie pod Smoleńskiem, na granicy z Rosją, choć granic wtedy jeszcze nie było, uczyłem się w szkole rosyjskiej, i dla mnie człowiek rosyjski nie wiele czym, jakością tylko – różni się od Białorusina. Czym się różni? Ja uważam tak: Białorusin, to ruski człowiek ze znakiem jakości”.
„Nikt się za to nie obraził. Dlatego, dla mnie nie ma różnicy, czy rosyjski człowiek, Rosjanin (Rosjanie to nie tylko Ruscy), czy Białorusin”, – dodał.
Kontynuując swoją myśl, Łukaszenka przywołał ostatnie wydarzenia z udziałem Czeczenów na Białorusi, którzy rozbili obóz pod Brześciem, bezskutecznie próbując wjechać do Polski.
„Niedawno demokratyczna Polska znów zatrzymała na granicy grupę Czeczenów, którzy chcieli tam wjechać. I to już nie jest pierwszy raz. Nie wpuścili ich… A nie wpuścili, bo są demokratami. Mnie to bardzo zabolało. Zresztą nie pierwszy raz. Karmiliśmy ich, zakwaterowaliśmy, powiedziałem: popatrzcie na nich, nie obrażajcie ludzi, to Czeczeńcy”, – powiedział dyktator.
„Dla mnie każdy obywatel Rosji – to ruski człowiek. Dlatego traktuję Czeczenów jak swoich ludzi. Dlatego masz absolutną rację – człowiek rosyjski, Rosjanin, zajmuje w moim sercu bardzo szczególne miejsce. I jako białoruski prezydent, nigdy nie przeciwstawiałem Białorusinów i Rosjan. To bratnie narody. Czasami mówią: jeden naród. Może komuś się to nie podoba, ale powiem tak: to są narody wywodzące się z tego samego korzenia”- brnął dalej Łukaszenka.
„Istnieje rosyjski potężny rdzeń, jest też rdzeń Białorusinów, Ukraińców. – Jesteśmy z tego samego korzenia. Stąd pochodzimy. Czego mamy się obawiać To jest moja polityka, moja ideologia, zawsze jestem jej wierny, pewnie z tym umrę. To mówi samo za siebie. Ruski człowiek – to Białorusin.Białorusin – to ten sam ruski, ponieważ mamy te same korzenie”- zakończył dyktator wątek samoidentyfikacji.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
4 komentarzy
Tadeusz
13 września 2016 o 11:41Tak nie powie nawet Moskalski troll. Łukaszenka ma prymitywną inteligencje i obraża prawdziwych Białorusinów (Litwinów)!
Polak z Litwy
13 września 2016 o 14:58Tadeusze, Luka w ogóle nie ma żadnej inteligencji, nie jest ani rosjaninem, ani białorusinem. Jest łajdakiem, zabójcą, po prostu naipodlejszym zbrodniarzem, renegatem!!!!!! I to słusznie, że te wypowiedzi są obrazą dla spadkobierców WKL, naszczadków po białorusku!!!
Maciej H.-Horawski
13 września 2016 o 11:44Za jakiego wspólnego pnia z moskalami??? Może jeszcze z Czeczenami??? Naród kiedyś był jeden i jednym językiem mówił, a w zależności od terytorium, od przyrody z dobrodziejstw której żyli członkowie poszczególnych grup „zawodowych” pobrały te grupy nazwy; i tak w horach żyli Horwaty, na rusłach rzek Rusłany, na polach Polany. W kraju, gdzie wielkich, przynoszących duży dochód ruseł nie było zostali się sami Polanie, gdzie były wielkie rzeki (Dnipr, Dniestr) przewagę uzyskali Rusłany (choć i Polanów swoich mają), a horne Horwaty, że żryć czego na skałach i piaskach nie miały, poszły sobie na południe w poszukiwaniu lepszej ziemi. A moskwity to całkiem inna bajka – wygnańcy i uciekinierzy z narodu, który posługiwał się słowem, zmieszani z niesłowiańskim etnosem nadmoskiewskich tubylców. Słowiaństwo kończy się na Smoleńsku i Wielkim Nowogrodzie – dalej jest Orda.
Erwin3972
6 sierpnia 2018 o 19:49Fajnie, że są ludzie, którzy lubią dzielić się na forum swoimi doświadczeniami. Wymiana myśli to w dzisiejszych czasach bardzo cenna umiejętność.
http://dajeszojciec.pl/