Jaka jest strategia Zachodu wobec Białorusi: jaki skutek przyniosły działania podjęte po sfałsowanych i brutalnie rozpędzonych wyborach prezydenckich w 2020 roku, czego prawdopodobnie nie wzięto pod uwagę i czy istnieją sposoby na poprawę sytuacji w oparciu o obecne realia?
Ekspert Rady Europejskiej ds. stosunków międzynarodowych, były białoruski dyplomata Paweł Słunkin w rozmowie z „Solidarnością” analizuje możliwe scenariusze zmiany władzy na Białorusi.
Zdaniem Pawła Słunkina, Zachód zawsze starał się reagować na wydarzenia rozgrywające się na Białorusi. Jednocześnie oczekiwania demokratyczne wobec Mińska zawsze były surowsze niż np. wobec Baku. Dyplomata przypomina, że w przeszłości relacje między Białorusią a Zachodem miały okresy zarówno ocieplenia, jak i ochłodzenia. Teraz faktycznie znajdują się w najniższym punkcie w całej historii reżimu Łukaszenki.
Analizując skuteczność strategii Zachodu, analityk zauważa, że „w pewnym momencie tak – przyniosła lokalny sukces”. Jednocześnie główne cele — osiągnięcie demokratycznych zmian w kraju, poważna poprawa w dziedzinie praw człowieka — nie zostały osiągnięte.
Słunkin wskazuje, że reżim Łukaszenki zawsze powracał do tego samego punktu – „do swojego naturalnego stanu represji i tłumienia sprzeciwu”.
Ekspert dopuszcza możliwość, że strategia UE polegała właśnie na „nieinwestowaniu zbyt dużego kapitału politycznego i cierpliwym oczekiwaniu, aż „klimat” na Białorusi stanie się bardziej sprzyjający takim inwestycjom politycznym”. I właśnie eraz UE zajęła dokładnie takie stanowisko.
W UE nie ma skupienia na Białorusi, kierownictwo kraju stwarza problemy, ale nie ma dobrych pomysłów, jak je rozwiązać
– ocenia analityk.
Czy Europejczycy mają poza sankcjami mechanizmy wpływu na Mińsk?
Słunkin uważa, że UE brakuje konsekwencji w reakcji na wydarzenia na Białorusi. „Jeśli masz cel i określiłeś narzędzia, których użyjesz, aby go osiągnąć, ważne jest, aby Twoja reakcja się nie zmieniła, chyba że zmienią się okoliczności, które ją spowodowały” – mówi.
Analityk zauważa, że w niektórych stolicach europejskich rozważane są możliwości nawiązania dialogu z Białorusią. Ale jego zdanie, UE w żadnym wypadku nie powinna iść na ustępstwa wobec reżimu Łukaszenki, jeśli nawet on pójdzie na minimalne ustępstwa. Bo w konsekwencji prowadzi to do nasilenia represji w kraju.
Ale jeśli zgodzicie się przyjąć jako nową normę to, co dzieje się teraz na Białorusi, zrezygnujcie z narzędzi nacisku i zamiast tego zintensyfikujcie dialog – to jeśli Łukaszenka zacznie rozstrzeliwać więźniów politycznych w więzieniach, tak jak robi to Iran, lub wyśle wojsko na Ukrainę, czy jesteście gotowi kontynuować swoją nową taktykę, czy też ponownie porozmawiacie o sankcjach, które waszym zdaniem ostatnim razem nie przyniosły rezultatu?
– konstatuje dyplomata i podkreśla, że UE nie ma nowych mechanizmów wpływu na Łukaszenkę.
Prawie wszystkie realistyczne karty, jakie UE i inne kraje zachodnie mogły zagrać w stosunku do Białorusi, są już na stole i nie przyniosły jeszcze pozytywnego rezultatu
– mówi Słunkin i zauważa, że poziom represji wewnątrz UE kraju lub ataki na bezpieczeństwo regionalne „daleko od maksimum” i „mogą być gorsze”.
Łukaszenka chce metodycznie zmieniać świadomość Białorusinów
Zdaniem Słunkina władze Białorusi nie idą na ustępstwa i nie starają się stwarzać zachęt do rewizji podejścia krajów zachodnich. Być może ma to związek z ich nadzieją, że „zostaną przyjęci takimi, jakimi są, bez ustępstw”.
Analityk formułuje ostateczny cel, jaki jego zdaniem ma obecnie Mińsk: „zaakceptuj nas takimi, jakimi jesteśmy, wtedy będziemy mogli być sobie przydatni, ale nie kwestionujmy naszego prawa do robienia z ludźmi i krajem tego, co chcemy. ”
W rezultacie żadna ze stron nie chce iść na ustępstwa. Ponadto, jak zauważa analityk, każda ze stron jest obecnie zaangażowana w rozwiązywanie własnych problemów. Łukaszenka, zajęty politycznym przetrwaniem, „metodycznie zmienia świadomość społeczną Białorusinów, eliminuje fundament, na podstawie którego możliwy stał się polityczny awans roku 2020”.
A dla UE najważniejsze jest teraz własne bezpieczeństwo, granice i pomoc dla Ukrainy. Dzięki takiemu rozwiązaniu sprawa białoruska została odłożona na dalszy plan.
Czy na Białorusi mogą odbyć się wolne wybory?
Słunkina zapytano, czy możliwe jest nowe podejście do rozwiązania kryzysu białoruskiego na podobieństwo Wenezueli; Tam Stany Zjednoczone zgodziły się złagodzić sankcje w zamian za przeprowadzenie wyborów w drugiej połowie 2024 roku.
Analityk zauważył, że ma duże wątpliwości, czy porozumienia zostaną zrealizowane przez chavistów. Ponadto zwraca uwagę na fakt, że intensyfikacja prób rozwiązania kryzysu wenezuelskiego ma bezpośredni związek z wojną na Ukrainie:
„Wenezuela posiada rezerwy ropy, które mogłyby ustabilizować rynek światowy po wymuszonej reorientacji importu ropy i produktów naftowych z Rosji do innych regionów, która powstała na skutek niedoborów paliwa i inflacji”.
Dlatego USA są zainteresowane rozwiązaniem kryzysu, ale nie mogą bez warunków znieść sankcji na wenezuelską ropę.
Teoretycznie, jeśli Maduro uda się „sprzedać” Amerykanom fałszywe wybory, można sobie wyobrazić, że w 2025 r. Łukaszenka mógłby spróbować wkręcić to samo. Pytanie jednak brzmi, co może zaoferować Zachodowi. W przeciwieństwie do Wenezueli na Białorusi nie ma ropy
– zauważa Słunkin.
Od Rosji on (Łukaszenka) nigdzie nie odejdzie i nie ustaną represje – bez nich nie czuje się bezpiecznie. Jedyne, co może się wydarzyć, to uwolnienie więźniów politycznych – mwi ekspert i podkreśla, że teraz ten krok nie wystarczy.
Ekspert zauważa, że wnioski płynące ze sprawy Wenezueli mogą być diametralnie odmienne. Być może zobaczymy, że sceptycy wobec sankcji mylą się, a konsekwentna, silna i trwała presja zmusi reżim do ustępstw. Albo wręcz przeciwnie, pokaże, że żadne sankcje, nawet ze strony najpotężniejszego kraju na świecie, nie są w stanie zmienić najsilniejszego i najbardziej stabilnego reżimu reżimu Maduro.
Zdaniem Słunkina może to mieć wpływ na zrozumienie „teoretycznej części zagadnienia, które środki i mechanizmy są skuteczne, a które nie”, w kontekście Białorusi.
Czy na Białorusi możliwa jest realna zmiana?
Paweł Słunkin zauważa, że podtrzymuje swoją opinię, że zmiana trajektorii stosunków Białorusi z krajami Zachodu jest możliwa tylko pod warunkiem, że jedna ze stron będzie gotowa na poważne ustępstwa.
Być może będą to kroki podjęte przez Mińsk, jednak muszą one być poważniejsze niż uwolnienie dziesięciu osób z więzień. A może też Unia Europejska spróbuje nawiązać dialog z Łukaszenką, zachęcając go do podjęcia minimalnych kroków (np. skłonienie go, żeby chociaż listy do więźniów mogły docierać, albo wydane im zostaną materace).
„I dopóki nie wydarzy się coś, co poważnie zmieni stanowisko obu stron lub przynajmniej jednej z nich, będziemy w mniej więcej takiej samej sytuacji jak teraz” – podsumowuje rozmówca.
ba /nashaniva.com/gazetaby.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!