Nawet Aleksander Łukaszenka ma już dość potiomkinowskiej ściemy. 13 sierpnia prezydent Białorusi odbył kolejną roboczą podróż po kraju. Tym razem pojechał do Orszy, gdzie wizytował tamtejsze Orszańskie Zakłady Narzędziowe. To co zobaczył na miejscu, naprawdę go rozsierdziło.
Rozgniewany prezydent w słowach nie przebierał. Dyrektor zakładu usłyszał, że to przez takich jak on, naród władzy nienawidzi.
Służba prasowa prezydenta odnotowała, że Aleksander Łukaszenka zanim jeszcze dotarł na miejsce, to już z daleka zauważył, że jego instrukcje nie zostały wykonane. Zwrócił uwagę na fakt, że nawet próby przywrócenia porządku na tereny nie przyniosły właściwego rezultatu;
„Nie kochacie wy ludzi, nie kochacie waszego zakładu. Jeśli już robicie tu pokazówkę, to przynajmniej krawężnik ułóżcie, zamiast asfalt wylewać na trawę. Czy to teraz taki trend? To i za to naród urzędników nienawidzi czasem, za waszą beztroskę i bałaganiarstwo”- powiedział Łukaszenka.
Media rządowe podkreślają, że gorzkie słowa prezydenta to nie efekt obecności kamer telewizyjnych. W tym samym duchu rozmowa toczyła się w węższym gronie, już po wizycie w zakładach;
„Najprawdopodobniej ministra (minister przemysłu Vitalij Wowka) tu do ciebie do pracy skierujemy. On ma jeden wybór: albo więzienie, albo praca tutaj, – i mówię to publicznie. A na razie dla ciebie dwójka z minusem i całe morze pretensji. I radzę ci, nigdy nie próbuj kombinować. Jesteś młodym kierownikiem. Ty tu jesteś najważniejszy, rządzisz tu. Nie daj Boże, przyjadę przed Nowym Rokiem, a moje oko zatrzyma się na czymś. Ty wiesz co się stanie”, – tymi słowy pouczał dyrektora zakładów.
– To mają być miejsca pracy? To jakieś więzienie! Na katordze pracują za 200 dolarów miesięcznie – cytowała BiełTA słowa prezydenta.
Kresy24.pl/belta.by
1 komentarz
beka
16 sierpnia 2018 o 18:58Oglądałem to spotkanie w białoruskiej TV – naprawde niezly spektakl. Jechał po chłopakach naprawdę ostro.