Aleksander Łukaszenko zaczyna po raz kolejny licytację. Łże, kiedy publicznie stwierdza, że o rosyjskich bazach na Białorusi nie rozmawiał z Moskwą – przekonuje były kandydat na prezydenta w wyborach z 2010 roku Mykoła Statkiewicz.
„Rozmowy były prowadzone, nawet w więzieniu czytałem zapowiedzi rosyjskich wojskowych. Przyjeżdżał nawet minister obrony Rosji i jakby mógł, to już by lokalizację dla tej bazy wybrał. Oznacza to, że rozmowy były prowadzone. Tak więc Aleksander Łukaszenko łże, kiedy mówi, że nic o nich nie wie – powiedział w rozmowie z radiem Svaboda polityk, który kilka tygodni temu został zwolniony z więzienia po niemal pięciu latach odsiadki (skazany na 6 lat pozbawienia wolności za organizacje masowych zamieszek 19 grudnia 2010 roku).
– A dlaczego on teraz udaje, że nie rozmawiał? Po pierwsze, dlatego, że teraz są wybory. Mimo, że nasze głosy i tak nie są liczone, Łukaszenka nie chce, żeby ludzie negatywnie go kojarzyli, nie chce dawać im kolejnych argumentów, do wyjścia na akcję protestu.
-Po drugie, ma nadzieję uznania tych wyborów przez Zachód, więc nie chce teraz straszyć Zachodu.
– Po trzecie, jeśli ten człowiek czymś handluje, to zawsze podnosi cenę. Więc skoro pojawiło się zagrożenie dla niezależności, została ona wystawiona na przetarg. Teraz odbędą się „wybory”, a potem okaże się, że decyzja (o rozmieszczeniu rosyjskiej bazy wojskowej – red.) została podjęta. I tylko nie wiemy dokładnie, co on za to dostanie”.
Jak powiedział Statkiewicz, białoruskie społeczeństwo jest zaniepokojone planami rozmieszczenia rosyjskiej bazy lotniczej na Białorusi, co oczywiście zmniejsza popularność Łukaszenki wśród jego elektoratu. Z badań niezależnych ośrodków socjologicznych wynika, że tylko 20 procent Białorusinów nie ma nic przeciwko obcym – rosyjskim bazom u siebie.
Kresy24.pl/svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!