My, ludzie w pagonach, wiemy: proch trzeba trzymać suchym – powtarza od lat Aleksander Łukaszenka, starając się zapewnić społeczeństwo, że pod jego wodzą są bezpieczni.
Teraz, utrzymując narrację o czyhającym na wolność Białorusinów NATO, kazał na granicy z Litwą i Polską budować rejony umocnione. W razie wojny to tam mają się koncentrować wojska państwa związkowego.
„Te prace nad utworzeniem „węzłów oporu” i obszarów ogólnie ufortyfikowanych będą kontynuowane. Budowa planowana jest w obwodzie grodzieńskim”,
– opowiadał o planach na 2024 rok szef głównego zarządu szkolenia bojowego Sił Zbrojnych Aleksander Bas na antenie SB.TV:
Jak powiedział, Ministerstwo Obrony Republiki Białorusi widzi na przykładzie wojny na Ukrainie, że „obrona głębokowarstwowa ma swoje znaczenie… na głównych kierunkach drogowych, na prawdopodobnych kierunkach działania wroga”.
Przedstawieciel białoruskiej armii przypomniał, że w 2023 r. takie „punkty oporu” powstały w obwodzie homelskim i brzeskim. Utworzono je tam i wyposażono. Bas podkreśla, że są one „całkowicie autonomiczne”.
„Można się tam bronić przez długi czas i nie ma potrzeby dostarczania tam amunicji i żywności”.
Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z oczekiwaniami, już niebawem jednostki wojskowe rozpoczną w „węzłach oporu” ćwiczenia bojowe.
Szef Głównego Zarządu Szkolenia Bojowego twierdzi, że białoruska armia analizuje i wyciąga wnioski nie tylko z wojny na Ukrainie, ale także „konfliktu na Bliskim Wschodzie”.
ba za euroradio.fm
1 komentarz
biruba
17 stycznia 2024 o 10:46Tak samo myśleli Francuzi budując Linię Maginota 🙂