Gdyby komuś przyszło jeszcze raz do głowy publicznie porównywać standardy polityczne panujące w Polsce z tymi na Białorusi, to proponujemy przemyślenia Aleksandra Łukaszenki. Prezydent Białorusi świadom narastającego w społeczeństwie niezadowolenia z prowadzonej przez niego polityki, najpierw zagroził Białorusinom przelewem krwi, a później zapowiedział swoim oponentom politycznym, że władzy raz zdobytej nie odda;
„Zapamiętajcie sobie wy i wszyscy, którzy mnie słyszą: Oni (opozycja) nie dostaną tego kraju! – mówił 4 czerwca Łukaszenka, zwracając się do nowo mianowanego premiera i członków rządu, którym dziś wręczył nominacje. My nie po to go od ponad dwóch dekad tworzymy, zbierając okruchy, tworząc ten dobrze prosperujący kraj, by sobie ten kraj sprywatyzowali i rozpuścili po świecie tę biedotę (Białorusinów), która zawsze pod batem chodziła (!)” – cytuje słowa Łukaszenki internetowa gazeta Nasza Niwa.
Prezydent oświadczył, że nie dopuści do sytuacji, w której do władzy dojdą ludzie, których intencją jest dzielenie Białorusi, „tak jak miało to miejsce w 39 roku”.
„Mamy kraj. Stworzyliśmy pierwszy suwerenny, niezależny – względnie, ale wciąż suwerenny. I nie oddamy nikomu tego kraju, żeby się nad nim pastwili, destabilizowali każdego dnia, rozdzierali na strzępy i oddali wreszcie komuś. Chcę, żeby wszyscy to usłyszeli. I abyście wy, którzy wciąż kombinujecie, żebyście pamiętali: w tym kraju jest moje życie i wielu z was” – powiedział Łukaszenka, przemawiając do ministrów.
O swoich oponentach politycznych powiedział, że są to ludzie finansowani za pieniądze rosyjskich oligarchów, usiłujących doprowadzić do władzy „tę oszołomioną radykalną opozycję”.
Radził ministrom, by nie zwracali uwagi na zdjęcia w sieciach społecznościowych, na których widać niekończące się pikiety i kolejki do wpisywania się na listy poparcia kandydatów w wyborach prezydenckich. Jego zdaniem jest to margines i wciąż ci sami ludzie, którzy raz złożywszy podpis wracają, by robić tłum.
Ale nie bacząc na słowa Łukaszenki, dziś w różnych miastach Białorusi wciąż stoją kolejki, aby złożyć podpis na listach poparcia dla uwięzionego blogera Tichanowskiego.
A to już Bobrujsk…
1 komentarz
Maxi
4 czerwca 2020 o 18:30Łukaszenka opanował do perfekcji sztukę opowiadania głupot, bzdur, bredni i niestworzonych rzeczy. Wspólczucie dla Białorusinów którzy tego słuchają, szczególnie w tak trudnym czasie jak teraz.