„Wymienimy holenderskie ziemniaki, jabłka z Polski – u nas to wszystko jest” – Białoruś zaciera ręce i liczy już zyski z wejścia na rynek rosyjski. Po tym jak Putin podpisał w środę dekret, który zakazuje lub ogranicza wwóz do Rosji „niektórych produktów rolnych, surowców i artykułów spożywczych” z Europy, Łukaszenka idzie za ciosem.
Białoruski wiceminister rolnictwa Leonid Marynicz powiedział w wywiadzie dla Ria Nowosti, że Białoruś jest już gotowa zająć niszę, jak powstanie na rynku rosyjskim po dostawcach z krajów zachodnich, które zostały objęte sankcjami Putina. – Dla nas żyła złota – powiedział urzędnik.
W szczególności, Białoruś planuje zwiększyć podaż serów, mięs i mleka pełnego. „Białoruskie przedsiębiorstwa produkcji rolnej gotowe są na dodatkowe dostawy warzyw. Wymienimy holenderskie ziemniaki, jabłka z Polski – u nas to wszystko jest” – powiedział minister.
Lista produktów objętych zakazem importu zostanie opublikowana 7 sierpnia.
Na liście krajów, które obejmie ograniczenie importu żywności ,zarządzone w środę przez Kreml, znajdą się państwa Unii Europejskiej, USA, Australia, Kanada i Norwegia, czyli kraje, które w związku z kryzysem ukraińskim wprowadziły sankcje przeciwko FR lub przyłączyły się do nich. Obostrzenia będą obowiązywały przez rok.
Kresy24.pl/ria.ru
1 komentarz
ltp
8 sierpnia 2014 o 17:36To skąd te białorusińskie kolejki w polskich sklepach?