Na finansowanie białoruskiej opozycji idą „niemałe pieniądze” przez Polskę i Litwę, od Amerykanów i Niemców – oświadczył w poniedziałek prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka, podczas spotkania z delegacją z Kaliningradu.
25 listopada Łukaszenka przyjął w swoim pałacu ministrów spraw zagranicznych Finlandii i Szwecji, a o przebiegu rozmów poinformował delegację z obwodu kaliningradzkiego, z którą spotkał się wkrótce po tym, jak pożegnał zachodnich dyplomatów.
Delegacji rosyjskiej towarzyszył ambasador Rosji w Mińsku Dmitrij Mezencew, i korzystając z okazji pogratulował Łukaszence sprawnego przeprowadzenia wyborów parlamentarnych na Białorusi.
„Tylko Wy tak myślicie. A oni (ministrowie spraw zagranicznych Szwecji i Finlandii) już zaczęli dopytywać: „Dlaczego nie ma prozachodniej opozycji? W przeszłości były trzy osoby, a teraz nie ma ani jednej. A czy to moja wina? Jeśli ludzie ich nie popierają, to co ja mogę zrobić?”, skarżył się Aleksander Łukaszenka.
„A ja im mówię: nie dawajcie im pieniędzy. Dają im pieniądze, a oni kupują samochody, budują rezydencje. Niemałe pieniądze na to idą, ale my ich wszystkich widzimy, powiedział Łukaszenka. — A to, czego my nie widzimy, Rosjanie nam podpowiedzą, skąd one idą. Zwykle przez Litwę i Polskę. Amerykanie i Niemcy też finansują. Dobrze sobie żyją. Na czorta im ta władza, na co im ten ból głowy!”.
Obserwatorzy OBWE uznali, że wybory nie spełniały standardów demokratycznych.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!