Białoruski dyktator pozostał bez wsparcia Moskwy
Oficjalny Mińsk twierdzi, że podczas wtorkowej wizyty Aleksandra Łukaszenki w Rżewie (FR), doszło do negocjacji między prezydentem Białorusi a Putinem.
Jednak brak konkretnych informacji o szczegółach rozmów skłania do wniosków, że Rosja zostawiła Łukaszenkę w tych wyborach bez wsparcia.
„Łukaszenka pozostaje sam na sam z narodem. Potencjalni kandydaci i działacze nie zamierzają być marionetkami w scenariuszu napisanym przez władze” -pisze rosyjska Niezawisimaja Gazieta.
Gazeta zwraca uwagę na wzmożenie aktywności politycznej tej części społeczeństwa, która dotąd była obojętna lub bierna.
W internetowych komentarzach dotyczących ostatniej wizyty prezydenta Łukaszenki w Rżewie (Rosja), podczas którego wraz z Putinem odsłaniał pomnik żołnierza radzieckiego, a przed wizytą zapowiadał negocjacje „w ważnych sprawach” ze swoim sojusznikiem, Białorusini żartują, że podczas tak krótkiego spotkania, Władimir Putin zdążył jedynie zapytać Łukaszenkę o to, czy jest gotów podpisać 31. kartę tzw. mapy drogowej, będącej podstawą zacieśniania integracji w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.
A ponieważ odpowiedź nie mogła być inna jak „nie”, to jak zauważa Niezawisimaja Gazieta, Łukaszenka ryzykuje, że pozostanie w tych wyborach sam na sam z rozgniewanym narodem. A w kontekście bezprecedensowych fałszerstw i represji nie można też liczyć na wsparcie Zachodu.
Tymczasem potencjalni kandydaci w wyborach prezydenckich, a także ich zwolennicy, ani myślą akceptować scenariusz napisany przez władze. Kandydujący w wyborach były szef Parku wysokich technologii Walery Cepkało zapowiedział na konferencji prasowej 1 lipca, że zamierza odwołać się od decyzji terytorialnych komisji wyborczych, które odrzuciły podpisy złożone przez jego grupę inicjatywną (wymagane 100 tys. do wciągnięcia na listy wyborcze).
30 czerwca Centralna Komisja Wyborcza Białorusi ogłosiła „wyniki weryfikacji” autentyczności podpisów na listach poparcia potencjalnych kandydatów na prezydenta. Według CKW Cepkało jest jedynym z siedmiu kandydatów, którzy nie zebrali wymaganej kwotę. Sztab kandydata twierdzi, że zebrał ponad 212 tys. podpisów i przekazała komisjom wyborczym 160 tys. CKW zaś zatwierdziło jedynie – 75 249 tys.
I nie jest to jedyny przypadek tak rażącego fałszerstwa. Obwodowe komisje wyborcze „odrzuciły” 200 tysięcy podpisów głównego rywala Łukaszenki, byłego szefa Belgazprombanku Wiktora Babaryko. CKW uznała za ważne tylko połowę z 365 tysięcy złożonych podpisów. Za to inni potencjalni kandydaci na prezydenta mogli liczyć na przychylność, a wręcz hojność władz.
Jak się okazało, komisje dorzuciły im po kilkadziesiąt tysięcy podpisów. Tak było w przypadku byłej deputowanej Hanny Konopackiej, która deklarowała, że zebrała 110 tys. podpisów, czy przewodniczącego Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej (Hramada) Siergieja Czereczenia – 106 tys. Oboje dostali w prezencie od CKW po 37 tysięcy głosów społecznego poparcia.
Sztab Czereczenia potwierdził fakt oszustwa podczas weryfikacji podpisów przez CKW i zapewnili, że nie zebrał aż 143 tys.
„To nie jest do nas pytanie”, powiedział rzecznik partii Oleg Czumakow, zapytany o nieoczekiwany wzrost liczby podpisów. Teraz politycznie aktywna opinia społeczna wzywa Siergieja Czereczenię do złożenia wniosku do właściwych organów o uznanie faktu oszustwa.
Sztab Wiktora Babaryko, pomimo wystarczającej liczby podpisów do zarejestrowania swojego kandydata na prezydenta (na razie siedzi w areszcie KGB) również zamierza dochodzić sprawiedliwości. Jego przedstawicielka, Marina Kolesnikowa, wystąpiła z oficjalnym apelem, wezwała wszystkich tych, którzy złożyli podpisy na listach poparcia Babaryki, aby zapytali o ich losy w swoich komisjach terytorialnych. Aktywiści natychmiast odpowiedzieli.
Eksperci twierdzą, że pod względem intensywności walki będzie to najbardziej nieprzewidywalna kampania prezydencka na Białorusi.
oprac. ba za ng.ru/charter97.org
1 komentarz
Stary Olsa
2 lipca 2020 o 17:35jeżeli prezydent jakiegoś kraju przyjeżdża do Moskwy i mówi że jest w ojczyźnie to za cos takiego tylko zdrada racji stanu i kula w łeb,czego życzę tamu kacapskiemu sługusowi