Litwa, Łotwa i Estonia – jako byłe republiki ZSRS – mogą być kolejnym celem terytorialnym Moskwy. Tymczasem prezydent Andrisa Bērziņš wypowiada się o polityce Kremla ugodowo i niejasno.
Wobec polityki Rosji na Ukrainie i aneksji Krymu prezydent Łotwy, w której mniejszość rosyjskojęzyczna stanowi 30 proc. mieszkańców, zachowuje się dwuznacznie – oceniają łotewscy eksperci.
Za poważny błąd Bērziņša uznają, że mówiąc o planowanej wizycie Władimira Putina na Łotwie, podtrzymał zaproszenie i powiedział, że „wizyta pozostaje w mocy”.
Taka postawa prezydenta Łotwy nie jest postawą godną szefa państwa członkowskiego UE i NATO, od którego oczekuje się innych oświadczeń. Szczególnie widoczne jest to na tle zachowań prezydentów Estonii i Litwy, Toomasa Hendrika Ilvesa i Dalii Grybauskaite – powiedział politolog Jānis Ikstens.
Litwa, Łotwa i Estonia – jako byłe republiki ZSRS – mogą być kolejnym celem terytorialnym Moskwy. Tylko zdecydowane działania Zachodu mogą zapewnić im bezpieczeństwo. W dużym stopniu zależy ono od tego, w jakim stopniu NATO i Unia Europejska postarają się wzmocnić Bałtów.
Czy zwiększona obecność sił militarnych w krajach bałtyckich i Polsce odstraszy Rosję?
Niekoniecznie. Sytuacja na Łotwie sprzyja dążeniu Kremla do odtwarzania sowieckiej strefy wpływów. Z przeprowadzonego w 2012 roku na Łotwie przez centrum badania opinii publicznej SKDS badania „Mity polityki zagranicznej na Łotwie: Rosja i UE” wynikało, że ponad połowa mieszkańców Łotwy (54,4 proc.) uważa, że w Związku Sowieckim żyło się całkiem dobrze (choć 46,8 proc. pozytywnie ocenia upadek ZSRS), aż dwie trzecie twierdzi, że aby rozwijać się gospodarczo Łotwa powinna bardziej współpracować z Rosją i krajami WNP, 42,6 proc., że Łotwa jako niezależne państwo narodowe nie jest w stanie istnieć.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!