Rozpoczyna się kolejny etap sporu o gazociąg Nord Stream 2, którego start jest już opóźniony prawie o trzy lata. Gazprom stworzył spółkę-córkę mającą gwarantować niezależność i przestrzeganie przepisów pod zwodniczą nazwą Gas for Europe. Los tego projektu zostanie rozstrzygnięty w sądzie albo na polu bitwy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.
Nord Stream 2 AG, czyli spółka-córka należąca w stu procentach do rosyjskiego Gazpromu, ogłosiła 26 stycznia, że stworzyła spółkę w Niemczech, która ma zostać „niezależnym” operatorem gazociągu Nord Stream 2 na odcinku 54 km znajdującym się na wodach terytorialnych Niemiec oraz w części lądowej w Lubminie o nazwie Gas for Europe (G4E), czyli po polsku Gaz dla Europy. Więcej na ten temat również tutaj.
Już sam komunikat Rosjan zawiera trzy tezy, które będą kwestionowane.
Po pierwsze, czy operator Nord Stream 2 będzie niezależny zgodnie z prawem unijnym?
Nie wiadomo, czy G4E będzie niezależnym operatorem. Sprawdzi to regulator niemiecki Bundesnetzagentur, który obiecał wydać decyzję w drugiej połowie 2022 roku, co według kalkulacji niemieckiego Unipera oznaczałoby, że w razie zgody dostawy mogłyby ruszyć w październiku tego roku. To byłoby opóźnienie o trzy lata w stosunku do pierwotnego terminu końca 2019 roku i umiarkowany sukces przeciwników tego projektu, jak Polska która chce uruchomić w tym samym czasie, jesienią 2022 roku, gazociąg Baltic Pipe dający alternatywne dostawy gazu z Norwegii. Nie wiadomo jednak czy Bundesnetzagentur uzna G4E za niezależnego operatora. Model, który zakłada wykorzystanie spółki Gazpromu w Niemczech to Independent Transmission Operator – ITO zakwestionowany przez PGNiG w postępowaniu certyfikacyjnym, do którego został zaproszony razem z ukraińskimi OGTSUA i Naftogazem, które również są krytyczne. Spór będzie toczył się na kilku etapach: decyzji Bundesnetzagentur, zatwierdzenia jej przez Komisję Europejską oraz ewentualnych skarg PGNiG i pozostałych podmiotów z możliwością sporu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej włącznie. Możliwa jest zmiana modelu na Independent System Operator – ISO wymuszający wydzielenie odrębnej spółki z akcjonariatu Nord Stream 2 AG, rodząc kolejne problemy dla Rosjan, albo w modelu znanym z Gazociągu Jamalskiego w Polsce, w którym powstaje operator niezależny a właścicielem zostaje spółka z udziałami firm zaangażowanych w projekt, jak PGNiG i Gazprom z udziałami EuRoPol Gaz po połowie. Możliwe jest także uznanie, że Nord Stream 2 nie może działać w zgodzie z przepisami unijnymi dyrektywy gazowej albo bankructwo tego projektu ze względu na wymogi tego prawa, o czym pisałem w innym miejscu.
(…)
Cały artykuł tutaj.
fot. Nord-Stream2.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!